Cnoty i wady. W człowieku są pewne siły, pochodzące od Stwórcy. Do nich należy pragnienie jedzenia, posiadania, znaczenia czy też pożądanie cielesne. Owe siły pochodzą od Boga i są dobre. Ale gdy znajdą się w rękach wolnego człowieka, mogą być, tak jak wszystkie dary Boga, wykorzystane twórczo dla dobra albo też mogą być wykorzystane źle. (zobacz cały cykl katechez)
Rozum i wola, osłabione przez grzech dziedziczny, nie zawsze mądrze kontrolują owe siły. Bywa nawet tak, że człowiek sam je karmi i wtedy z racji ulegania ich apetytom zamieniają się one w pożądliwości. Źle ustawione pragnienie staje się pożądliwością, nad którą człowiek przestaje panować, i w ten sposób powstają wady, jednak kiedy pojawia się pewne przyzwyczajenie do czynienia zła, a jeśli ono jest mocne, może się w człowieku utrwalić.
Siły, o których mówię, mogą być bardzo groźne; wówczas boleśnie ranią otoczenie i potrafią całkowicie zniszczyć tego, w kim działają. Mogą być również opanowane. Jeśli człowiek w sposób mądry potrafi owe siły wykorzystać tak, jak pragnie tego Bóg, stają się one motorem czynienia dobra, ubogacają człowieka. Opanowanie sił pożądania nazywamy cnotą. Fundamentami cnoty są zatem: siła jako skarb otrzymany od Boga, trud człowieka, przyzwyczajenie w czynieniu dobra.
Istnieje zasadnicza różnica między grzechem i wadą. Grzech jest czynem, jest jednorazowym aktem, natomiast wada jest stałą skłonnością do czynienia zła, jest bezsilnością, która zmusza człowieka do tego, by karmił swe pożądliwości. Grzech można porównać do zranienia. Ten, kto rozbił głowę bądź złamał rękę, może w stosunkowo krótkim czasie wyleczyć ranę. Wada natomiast jest chorobą, chronicznym stanem zapalnym; posiadający ją człowiek jest ustawicznie chory; z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z roku na rok, i dlatego wada, podobnie jak choroba, kształtuje wszystkie jego czyny, słowa a nawet postawę.
Leczenie wady jest znacznie trudniejsze niż leczenie grzechów. Rachunki sumienia robimy najczęściej z grzechów, ale każdy, komu zależy na kształtowaniu osobowości, winien pamiętać, że rachunek sumienia, który się liczy w perspektywie rozwoju, musi dotyczyć wad. Człowiek musi odkryć, które wady najczęściej doprowadzają go do grzechu.
Istnieje także różnica między czynem dobrym i cnotą. Ktoś może być dobry jednorazowo, może być nawet bardzo dobry, ale z tego wcale nie wynika, że on posiada cnotę. Wiemy, że łatwo jest być dobrym przez godzinę, trudniej jednak być dobrym przez 24 godziny; łatwo jest być dobrym jeden dzień, ale bardzo trudno jest być dobrym przez 365 dni. Właśnie w tym kryje się owa zasadnicza różnica. Człowiek z wielkimi wadami potrafi zdobyć się jednorazowo nawet na heroicznie dobre czyny, lecz one wcale nie świadczą o jego cnocie. Cnota jest bowiem stałą sprawnością czynienia dobra w każdej sytuacji.
Człowiek posiadający cnotę może jednorazowo popełnić grzech; nawet grzech ciężki, podobnie jak świetny kierowca może spowodować wypadek. Jeden wypadek nie świadczy jednak o tym, że on jest złym kierowcą; jeden grzech człowieka kochającego cnotę nie świadczy także o tym, że on ową cnotę stracił.
W Ewangelii Chrystus poświęca wiele miejsca ukazaniu zarówno wad, jak i cnót. Sam nie posiada żadnej wady. Jego serce jest zbudowane z samych cnót. Natomiast pozwala na to, aby ludzie podchodzący do Niego, objawiali swoje wady. Wśród wrogów Chrystusa możemy łatwo rozpoznać ludzi opanowanych przez nienawiść, zazdrość, pychę i chciwość. W swoich pouczeniach Jezus poświęcił wiele uwagi zarówno wadom, jak i cnotom. Udzielił nam także łaski potrzebnej do tego, byśmy podjęli trud wygrywania w walce z własnymi wadami i trud kształtowania własnych cnót.
Św. Paweł powiada, że dokonuje się to przez zrzucenie z siebie starego człowieka, ubranego w wady, i przez przyodzianie się w nowego człowieka, ubranego w cnoty. W tym tkwi istota naszego nawrócenia. To jest właśnie owa dobroć, na którą oczekuje świat i której my naszym sercem pragniemy.
Chciałbym, aby nasze spotkania wyszły poza granice refleksji; winny się stać wezwaniem do pracy nad sobą. Znamy z katechizmu siedem wad głównych. Omawianie ich w jednym ciągu wprowadziłoby do rozważań ciężką atmosferę. Dlatego postanowiłem przedstawiać kolejno wadę i jej przeciwieństwo, czyli cnotę. Pozwoli nam to utrzymać równowagę, a równocześnie nikogo nie przerazi.
Praca nad opanowaniem wad i nad doskonaleniem cnót obowiązuje każdego człowieka (nie tylko chrześcijanina) do ostatniej minuty jego życia i dlatego nikt z nas nie może powiedzieć, że te rozważania są dla niego nieaktualne. Wszyscy zatroszczymy się o to, aby przyoblec nowego człowieka, bo tylko nowy człowiek będzie mógł wejść do nieba.