Pieniądze, pieniądze, pieniądze… Można by powiedzieć, kiedy tak słuchamy dzisiejszych czytań, że od starożytności do dzisiaj niewiele się zmieniło serce człowieka w odniesieniu do pieniędzy, do ich gromadzenia, do jeszcze większej zachłanności i chciwości. Zawsze gdzieś znajdą się tacy, którzy chcą się bogacić, i to kosztem i tak już biednych. A mówi o tym Prorok Amos, kiedy niejako punktuje bogaczy, którzy aż nie mogą się doczekać, kiedy przeminą dni świąteczne, wolne od pracy, aby mogli wyciskać jeszcze większe zyski, fałszując przy tym to, co miało służyć sprawiedliwości.
Czy to nie przypomina jęku dzisiejszych bogaczy z powodu wolnych od handlu niedziel, którzy wykorzystują luki w przepisach prawa? Prawa, które przecież ma służyć sprawiedliwości? Zawiły temat, ale sprowadza się do tego, że ci, którzy już mają, chcą jeszcze więcej i więcej… I Ewangelia, opowiadająca o nieuczciwym rządcy, jest swoistą wisienką na tym przedziwnym torcie biblijnych treści o ludzkiej nieuczciwości i zachłanności wobec mamony.
Pieniądze, okazują się jednym z wielu, ale jednym z tych najważniejszych sprawdzianów naszych sumień. Ponieważ dzięki nim człowiek może stać się wielki w swojej hojności, pomocy, w trosce o kogoś, tworzeniu dzieł, które służą całym pokoleniom, ale też dzięki nim, pieniądzom, ktoś inny staje się duchowym karłem, czy to w swojej rozrzutności, czy na drugim biegunie swojego skąpstwa, chciwości, wyzysku, nieustannym zagarnianiu dla osobistego luksusu i budowania swojego ego, albo po prostu, jest złodziejem… Nie tyle pieniądz jest brudny, ile często ręce, które go trzymają i serce, które o tym decyduje. Ale z drugiej strony, gdyby nie pieniądze, może ten brud nie wyszedłby na jaw?
Jeśli wobec pieniędzy nie potrafimy zachować wolności, to prawdziwe dobra któż nam powierzy? Jak szafujemy pieniędzmi, tak również czynimy z duchowymi wartościami. Kto w małych rzeczach jest nieuczciwy…
Ciekawa rzecz, że Pan Jezus, zanim obdarował apostołów charyzmatami uwalniania od demonów, uzdrawiania z chorób, prorokowania oraz głoszenia Dobrej Nowiny, kazał im wszystko pozostawić: osobiste torby, podwójne szaty, sandały, a nawet kije. Bo człowiek wolny od chciwości zdolny jest posiąść bogactwo darów duchowych.
Pewien zakonnik opowiadał o doświadczeniu swojego przyjaciela, zanim został księdzem. Otóż pewnej zimy, a było to na samym początku jego studiów seminaryjnych, przyjechał na ferie świąteczne do rodzinnej parafii. Po Mszy św. ksiądz proboszcz wezwał go i wręczając torbę ze składką pieniężną, a następnie kazał mu iść na pocztę, aby wysłał pieniądze na KUL. Jeszcze trzymając skórzaną torbę w dłoniach, wymienił dokładnie kwotę pieniężną, która znajdowała się wewnątrz.
Kleryk posłusznie poszedł z nią do pocztowego okienka i razem z miłą panią przeliczyli każdy grosz. Okazało się jednak, że w torbie była suma o wiele większa, niż ta, wymieniona przez proboszcza. Wysłał więc tylko tyle, ile mu kazał, a resztę przyniósł na plebanię. Gdy wręczał torbę, mówiąc, że pieniędzy było trochę więcej i reszta jest wewnątrz, proboszcz uśmiechnął się. Okazało się, że chciał być pewien uczciwości kandydata, czy nie ma lepkich rąk, zanim namaszczą mu te właśnie ręce sakramentalnym olejem w święceniach kapłańskich. To była jedna próba, ale jemu wystarczyła na całe życie.
Zdolność do niezawłaszczania czyichś pieniędzy jest tą samą wolnością, która nie zagarnia dla siebie żadnego człowieka.
Każdy kapłan, w sakwie swojej modlitwy, musi zanosić wiele dusz do okienka zbawienia. Oddać każdego człowieka Panu Bogu. Każdego, którego się otrzymało, aby go nieść, znosić, zanieść – donieść do nieba. I nie tylko nikogo nie zawłaszczyć, ale też nikomu nie dać się posiąść. A to czasem trudniejsze niż zarządzanie pieniędzmi. Św. Piotr dlatego zasłużył na to, aby stać się rybakiem ludzkich serc, łowiąc je w sieci swych modlitw, bo był taki czas, kiedy dla Jezusa zostawił sieć pełną ryb i żadnej nie schował sobie za pazuchą.
W Księdze Wyjścia, w 28 rozdz. jest opis ubioru, wszystkich szat, które nosił starotestamentalny arcykapłan. Natrafiamy w tym opisie na taki szczegół jego ubioru nazywany pektorałem. Były na nim umieszczone szlachetne kamienie z wypisanymi imionami synów Izraela. Arcykapłan nosił te kamienie na piersi, na sercu. Jest w tym zawarty przepiękny obraz troski kapłana, który na własnym sercu nosi tych, którzy są jego skarbem, jego „niebieską walutą”, której nie może tak po prostu spieniężyć. To waluta być może dość ciężka, jak kamień na sercu, ale tych, którym chcemy zapewnić zbawienie, musimy nosić w miłości, która nie zawłaszcza…
_______
w kazaniu wykorzystałem myśli o. A. Pelanowskiego