Zło nie jest wielkością stałą, lecz dynamiczną. Wprowadzenie małego zła w nasze życie naraża nas na jego powolne powiększanie się, wzrastanie aż do tragicznych skutków duchowych.
W myśli chrześcijańskiej od dawna zwraca się uwagę na różne sposoby działania złych duchów na człowieka. Należą do nich:
POKUSA
czyli podnieta do zła, propozycja, podsunięcie okazji do grzechu, jak np. pokusa rajska, której zwalczenie byłoby zasługą; jest to sposób odwodzenia ludzi od Boga, namowy, by nie spełnić jakiegoś dobra, umniejszyć je, albo uczynić coś złego;
ZNIEWOLENIE I SKRĘPOWANIE
przyczyną jest popełnienie grzechu, poprzez który w życie człowieka wtargnęły złowrogie siły; to mogą być: stany depresji w postaci przygnębienia, długotrwałej rozpaczy, agresji, stany lękowe, poczucie bezradności z powodu popełnionego grzechu, obezwładniające wyrzuty sumienia, odbierające nadzieję nawrócenia i naprawy zła;
OSACZENIE (OBSESSIO), OBLĘŻENIE
gdy zło usiłuje człowieka przerazić, zmęczyć ciągłą manifestacją swej siły, np. w życiu św. o. Pio czy św. Jana Marii Vianneya było to pojawianie się przerażających zjaw, działań na słuch, rzucania człowiekiem czy nieznośnych zapachów;
OPĘTANIE (POSSESIO), ZAWŁADNIĘCIE
najbardziej niszcząca ingerencja Zła w życie człowieka, która polega na stałym lub przerywanym zamieszkaniu w człowieku i szkodliwym działaniu na niego od wewnątrz; najczęściej stopniowo zniechęca ono ofiarę do praktyk religijnych, stopniowo nasila różne wyniszczające niedomagania psychiczne i fizyczne, by doprowadzić do odczucia wstrętu do wszystkiego, co jest związane ze sferą sacrum; ataki wściekłości wywołują: znak krzyża, kontakt z wodą święconą, obrazkami religijnymi czy krzyżykiem; dotyczy zwłaszcza tych, którzy dokonali świadomym aktem oddania się szatanowi, zawarli z nim tzw. pakt (niekiedy podpisany własną krwią);
NĘKANIE I WYRZĄDZANIE RÓŻNEGO RODZAJU SZKÓD ZEWNĘTRZNYCH
to pewnego rodzaju złośliwe działanie szatana, poprzez np. napady diabelskie, które dotyczą raczej majątku ofiary – przedmiotów, zwierząt, domów itp.; „nawiedzone domy”, samozapalne pożary, nagłe wycieki wody, a ich celem jest wywołanie strachu, bezsenności, utrata wewnętrznego pokoju.
Szatan jest głęboko wpisany w dzieje ludzkości i w karty Pisma Świętego, od Księgi Rodzaju po Apokalipsę. Walka z nim jest wyraźna w ziemskim życiu Jezusa Chrystusa od zagrożenia Herodowego i kuszenie na pustyni po mękę i śmierć na krzyżu. Nakaz misyjny Chrystusa obejmuje głoszenie Ewangelii i uzdrawianie człowieka także poprzez wypędzanie złych duchów. Wielkość dostrzeganego zła nie może obezwładniać wierzących ani rodzić poczucia beznadziei. Stajemy przed złem z Chrystusem, w „zbroi zbawienia”, która chroni przed wrogiem. Sakramenty święte, modlitwa, post, dobre uczynki, ofiara, egzorcyzmy są skuteczną bronią.
art. w: Sygnały troski, 10/2020, ks. Andrzej Zwoliński
Zło nie jest tak jednoznaczne, jak mogłoby się wydawać
Klasyczne ilustrowanie szatana zwykło się sprowadzać do wyobrażenia jakiejś formy upiornej, często człekokształtnej szkarady, na widok której coś w człowieku, na ułamek sekundy, się zatrzymuje lecz niemal natychmiast, jakby instynkt samozachowawczy, nakazuje ucieczkę od tego widoku, tej zmaterializowanej formy przykrego okropieństwa – przedstawienia demona. Gdyby sam demon, szatan, diabeł, w takiej czy innej podobnej formie ukazywał nam swoją obecność, pewnie nie wiele by uzyskał w bezpośrednim swoim działaniu poza ogólnym przestrachem i odrazą. Bo brzydota, najogólniej ujmując, nikogo nie pociąga. Jest powiązania z przeżyciem jakiejś formy przykrości – nieszczęścia, jakiejś deformacji istnienia, “ucieleśnieniem” zła, które się wydarzyło, jakiejś ruiny życia, które trwa na przekór…
A tymczasem człowiek, w swoim naturalnym dążeniu, ma jakby wewnętrzny wektor pragnienia zorientowany ku pięknu. Tego piękna pragnie, do niego dąży i poszukuje go w życiu. Piękno powiązane jest z doświadczeniem szczęścia, jakiegoś spełnienia, radości, czyli bytowego dobra w osobowym istnieniu. Dlatego klasycznie ujęte piękno łączy się z dobrem i prawdą, które są dla siebie wzajemnym dopełnieniem.
Brzydota przeciwnie, łączy się z jakąś formą lub postacią zła i kłamstwa – one też są „dopowiedzeniem” tej brzydoty, do której rodzi się odraza w bycie stworzonym i skierowanym do szczęścia. Niestety, nieczęsto odnajdujemy połączenie tych trzech doskonałości (prawda, dobro, piękno) jak i ich przeciwieństwa (kłamstwo, zło, brzydota) na sposób jednoznaczny i obiektywnie jasny. Znacznie częściej mamy do czynienia z jakimś stopniem przypadłościowej niedoskonałości w przypadku piękna, dobra i prawdy oraz niejednoznaczności brzydoty, zła i kłamstwa (w sposób zamierzony podaję je w odwrotnej kolejności).
Gdyby przyjąć takie zestawienie i usprawiedliwienie brzmi to i wygląda dziwacznie jeśli w ogóle jest do przyjęcia. Ponieważ, o ile w dyskusji nad pięknem „przypadłości” są w jakiejś mierze akceptowalne i dopuszczalne w zależności od punktu widzenia przyjętej estetyki i innych kryteriów, tak w odniesieniu do pojęcia dobra budzą już wątpliwości, zaś w odniesieniu do pojęcia prawdy, powodują całkowite zaburzenie – negację. Lepiej już wydaje się powiedzieć, że kłamstwo zawiera ziarno prawdy, niż to, że prawda zawiera jakiś fałsz, ponieważ „ziarno kłamstwa” całkowicie niszczy prawdę. Dlatego też nie bez powodu istnieje klasyczna kolejność tych doskonałości: „prawda, dobro i piękno” oraz ich przeciwieństwo: „kłamstwo, zło i brzydota”.
Spotykamy się jednak z pewnym paradoksem znanym nam jedynie ze świata fizycznego – materialnego, gdy zewnętrzna brzydota – jako swoista powłoka – może ukrywać prawdę i dobro, a tym samym może ukrywać jakiś rodzaj piękna. Przykładów można by mnożyć poczynając od materii nieożywionej, a na człowieku, jako koronie stworzenia kończąc.
Nie da się jednak ująć zestawienia tych trzech doskonałości, jako prawdy, dobra i piękna, gdy przypadłość dotyka i deformuje prawdę lub dobro. Są one bowiem istotową materią tej formy, która daje rozstrzygnięcie finalne, czyli piękna. Przypadłość w ich materii rujnuje pryncypialność zasady prawdy lub dobra i dyskwalifikuje ostatecznie całość. Wtedy forma przestaje być piękna, choć takie pozory mogłaby zachować jedynie w fizycznej materii, gdy coś zewnętrznie wydaje się być pociągająco piękne, lecz zawiera ukryte kłamstwo i zło. I znowu, bez trudu odnajdziemy liczne przykłady z fizycznego świata przyrody, aby móc to zilustrować.
To para-filozoficzne i wielce skrótowe rozważanie, jest koniecznym wstępem do próby zdemaskowania osobowego zła, czyli istoty bytowo nieszczęśliwej, biegunowo odległej od wszelkiej prawdy i z tych powodów równie odległej od piękna, która bywa autorem, choć znacznie częściej inspiratorem przedmiotowego zła i upadku człowieka.
Ale jak wiemy, zdemaskowanie, czyli jednoznaczne i poznawczo pewne odsłonięcie ukrytego zła, nie jest łatwe. Trudność polega na tym, że podmiotowe zło ma „interes” w tym, aby ono samo, jak i jego dzieła nie zostały odkryte. Dla złego – Szatana, nie ma chwytów niedozwolonych. Zło uświęca wszystkie możliwe środki. Może posługiwać się pozorami o różnym natężeniu prawdy, dobra, i piękna, aby ostatecznie osiągnąć swój cel. Walka wydaje się nierówna i przez to niesprawiedliwa. Lecz właśnie ta niesymetryczność w „walce” jest jej zasadniczą cechą, podobnie jak „pozory” definiują całą postać zła w jego działaniach.
Wspominając o tej niesymetryczności można z powodzeniem przyjąć tezę, że nie ma bytu, który ze spokojem akceptowałby kłamstwo, oszustwo, jako środek konfrontacji i metodę walki po przeciwnej stronie, uznając je jako “fair play”. Biorąc pod uwagę stosunki ludzkie i historię człowieka możemy przytaczać niezliczoną ilość przykładów, gdy wszelkie umowy i konwencje chwiały się w obliczu wojen. Natomiast, gdy zastosujemy tę tezę do odwiecznej walki dobra ze złem, jest ona nie do przyjęcia po stronie dobra, nawet wobec osobowego zła – nie do wyobrażenia jest nawet teoretycznie taka metoda – „sposób walki” – po stronie dobra.
Bóg nie potrzebuje posługiwać się kłamstwem – przebiegłością, aby zwyciężyć. Bóg już zwyciężył. Nie byłby Bogiem, gdyby jego stworzenie mogło go pokonać. Brzmi to dziwnie, ale dla jasności może warto to wypowiedzieć.
Walka ze złem dotyczy nas. W tej walce Pan Bóg dopuszcza lecz ogranicza sposób oddziaływania złego na człowieka. Gdyby nie to ograniczenie szatan zniszczyłby w ułamku sekund całą ludzkość i wszelkie Boże stworzenia i dzieła na Ziemi. Działanie złego jest więc ograniczone łaską Bożą i Jego niezmierzonym Miłosierdziem, które ma dla wszystkiego swojego stworzenia i człowieka, który jest jego ukoronowaniem i jest ponad całym ziemskim stworzeniem.
Pan Bóg dopuszcza, aby Zły mógł udawać prawdę, dobro i piękno a tym samym poddawać próbie człowieka, który po grzechu pierworodnym zachował rozum i wolną wolę, aby z Bożą pomocą toczyć walkę i zwyciężać Złego. Syn Boży, stając się człowiekiem, odkupił nasz grzech i pokazał nam, jak rozpoznawać zło i jak walczyć ze Złym.
Problemem współczesnego człowieka jest fakt, że jest “edukowany” na różne sposoby, aby zaakceptować rozumowo takie sprzeczności jak:
- zło w pewnych okolicznościach może być dobre, a dobro może być czasem dla kogoś czymś złym,
- oczywista brzydota, chaos również może być pięknem, ale pojmowanym inaczej,
- nie ma prawdy obiektywnej, ale każdy może mieć swoją prawdę.
Oczywiście jest to nie do przyjęcia dla rozumu ukształtowanego podług wszelako rozumianego Bożego ładu – człowiek jest bowiem stworzony na obraz i podobieństwo samego Boga, który jest w najwyższym stopniu: Prawdą, Dobrem i Pięknem.
Niejednoznaczność i pomieszanie jest cechą zasadniczą obecnej cywilizacji, odnośnie pojmowania rzeczywistości, wobec której, wg wszelkich “poprawności” należy zachować daleko idącą tolerancję i wyrozumiałość – nie należy tolerować tych, którzy chcą wyznaczać jednoznaczne granice, polaryzować: prawdę i kłamstwo, dobro i zło, piękno i brzydotę – z całą jednoznacznością należy takich potępić lub nawet wyeliminować.
Nie dotykałbym się tych oczywistych tematów, gdyby nie fakt, że ten rodzaj “nowo-myślenia” i wartościowania wkroczył również na grunt Kościoła. Stało się to w tym znaczeniu, że znalazły dla siebie wielu zwolenników na wszystkich stopniach kościelnej hierarchii. Wielu jest dzisiaj tych, którzy uwierzyli w powodzenie dialogowania ze wszystkim i wszystkimi. Dla których “kompromis” oznacza często sukces ewangelizacyjny. Jest to jednak “otwartość”, której figurą i symbolem może być biblijna “otwartość na dialog”, której ulegli Adam i Ewa, gdy weszli w dialog ze Złym. Wynik tego może być tylko jeden. Wiemy jak skończyło się w raju, więc podobnie zakończy się i teraz….
CDN pod tytułem: “Walka trwa”