POKUTA
Może wydawać się, że pokuta, sprawowana jako sakrament, była zawsze sprawowana tak samo. Oczywiście, możemy się łatwo domyślać, podobnie jak w innych sakramentach, że ten sakrament kształtował się przez wieki, zwłaszcza przez pierwsze wieki, aż ostatecznie ustalił się jego charakter w wiekach średnich. Czy to, że i ten sakrament w pewnych swoich wymiarach zmienił się w wyniku zmian po Soborze Watykańskim II na lepsze, jest takie oczywiste? Otóż głębsza analiza samego przebiegu sakramentu dostarczy nam zapewne odpowiedzi podobnej, jak w przypadku innych zmian. Zachęcam gorąco do lektury tego artykułu i życzę owocnych przemyśleń.
SPIS RZECZY
I. WSTĘP
1) Spowiedź ratuje duszę chrześcijanina
2) Wyspowiadać się jest łatwo
3) Spowiedź jest wielkim dobrodziejstwem
4) Pamięć na cztery rzeczy ostateczne: a) Śmierć, b) Sąd, c) Niebo, d) Piekło
II. SAKRAMENT POKUTY W PIERWSZYCH WIEKACH I DZIŚ
1. CHRYSTUS USTANOWIŁ SAKRAMENT POKUTY
1) Pokuta jako Sakrament
2) Pokuta jako cnota
3) Sakrament Pokuty w Piśmie św.:
a) Stary Testament,
b) Nowy Testament
4) Świadectwo ojców, pisarzy i doktorów Kościoła
5) Sylwetki czterech świadków w sprawie Pokuty:
a) św. Klemens; Tertulian; Orygenes i św. Cyprian
b) stanowisko Kościoła wobec czterech przytoczonych świadków
2. SPOSOBY DOPEŁNIANIA POKUTY W PIERWSZYCH WIEKACH:
a) Afryka,
b) Rzym,
c) Konstantynopol,
d) Mała Azja. Antiochia
3. DALSZY ROZWÓJ PRAKTYKI POKUTY
1) Zanik Pokuty w Małej Azji
2) Pokuta w życiu jednostki: św. Cyprian i św. Augustyn
3) Dalszy rozwój praktyki Sakramentu Pokuty w Kościele
III. MATERIA SPOWIEDZI
1. Z CZEGO SIĘ SPOWIADANO?
1) Wyróżnienie źródeł grzechów.
2. Odróżnianie grzechów według ich ciężkości; grzechy ciężkie.
3) Grzechy powszednie.
4) Wyznawanie grzechów powszednich — drogą do udoskonalenia.
5) Grzechy główne.
6) O rodzajach grzechów
2. KTO MOŻE SPOWIADAĆ?
IV. JAKI BYŁ I JAKI JEST OBECNIE PORZĄDEK POKUTY
1. RACHUNEK SUMIENIA
1) Modlitwa przed spowiedzią
2) Modlitwa po spowiedzi
2. ŻAL ZA GRZECHY:
a) Potrzeba żalu.
b) Jak wzbudzać żal.
c) Motywy żalu
3. POSTANOWIENIE POPRAWY:
a) Cechy postanowienia,
b) Skuteczność postanowienia.
c) Cechy postanowienia w ogóle.
d) Drugorzędne cechy postanowienia
4. SPOWIEDŹ:
a) Określenie spowiedzi,
b) Cechy spowiedzi,
c) Kiedy i gdzie odbywa się spowiedź
5. ZADOŚĆUCZYNIENIE:
a) Pojęcie zadośćuczynienia.
b) Zadośćuczynienie dobrowolne.
c) Trudności wyznaczenia pokuty.
d) Skutki Sakramentu Pokuty
V. RYTUAŁ SPOWIEDZI:
a) Początek Spowiedzi.
b) Wyznanie grzechów i otrzymanie rozgrzeszenia,
c) Zakończenie
VI. ODPUSTY
1. Zastępcze cierpienia i Świętych Obcowanie
2. Zakończenie formuły rozgrzeszenia, modlitwa: „Passio Domini”
3. Pokuta jako rzecz codzienna
VII. ROZWAŻANIA KOŃCOWE: ŻYCIE JEST PIĘKNE, TRZEBA TYLKO SIĘ ODNOWIĆ, ABY GO NIE ZMARNOWAĆ
SAKRAMENT POKUTY W NAUCZANIU POSOBOROWYM
1) Spowiedź ratuje duszę chrześcijanina
2) Wyspowiadać się jest łatwo
3) Spowiedź jest wielkim dobrodziejstwem
4) Pamięć na cztery rzeczy ostateczne: a) Śmierć, b) Sąd, c) Niebo, d) Piekło
1) Spowiedź ratuje duszę chrześcijanina
Było to w przededniu wielkiej rozstrzygającej bitwy nad Marną, między 6 a 13 października 1914 roku. Pierwszy Zeppelin ukazał się nad Notre-Dame w Paryżu, a rzucona przezeń bomba utrąciła kawałek statuy, który z łoskotem spadł tuż obok wejścia do katedry. Powstał popłoch. Krzyki i biadania rozlegały się wszędzie. Właścicielka pensjonatu dla cudzoziemców, — dobra katoliczka, jak sama o sobie mówiła, gdyż ukończyła pełny kurs katechizmu przy parafialnym kościele — zwróciła się do mnie z następującą prośbą:
— Proszę księdza (Monsieur l’abbe), może ksiądz zechce mi kupić obrazek Serca Jezusa, mały, malowany na blasze, gdyż nigdzie nie mogłam go dostać. Podobno już jest wyczerpany.
— A po co Pani taki obrazek akurat teraz — zapytałem.
— Czyż ksiądz nie wie, że obrazek ten zawieszony na zewnętrznej stronie drzwi wejściowych, będzie bronił nas przed wejściem Niemców?
— Czy naprawdę tak?
— To rzecz zupełnie pewna.
— A w takim razie — odpowiedziałem poważnie — postaram się wyszukać go dla Pani, ale proszę być na chwilę ze mną szczera. Postawię jedno pytanie. Czy pani mi szczerze
odpowie? Wszak w wielu naszych rozmowach o religii dotychczas zawsze byliśmy z sobą szczerzy.
— Odpowiem — powiedziała bez namysłu.
— Potem, co słyszałem proszę mi powiedzieć, kiedy odbyła Pani ostatnią spowiedź?
— Ostatnią moją spowiedzią — odpowiedziała — była spowiedź ślubna.
Pani ta miała siedemnastoletniego syna jedynaka, co wskazuje, że nie spowiadała się ona co najmniej 17 lat. Nie mogłem się powstrzymać i powiedziałem: — Proszę mieć litość nad sobą! Co będzie z Panią, jeżeli następna bomba spadnie nie na Notre-Dame, ale na nasz dom. Obrazek nad drzwiami na pewno nie uratuję Pani duszy!
Bitwa nad Marną skończyła się jednak klęską Niemców, którzy musieli odstąpić od Paryża. Gdy rozmowę tę powtarzałem później znajomym, słyszałem różne zdania. Warto tu je przytoczyć, jako charakteryzujące częsty brak zrozumienia przez ludzi potrzeby spowiedzi.
— A może owa Pani nie miała grzechu śmiertelnego na sumieniu, z jakiego trzeba się spowiadać, a pobożne zawieszenie obrazka Serca Jezusowego na drzwiach mogło jej dać pewną łaskę uczynkową, która w danym wypadku byłaby obroną mieszkania przed wkroczeniem wrogów? — powiedział pewien pan, rzadko korzystający z Sakramentu Pokuty, ale zabierający często głos w sprawach religii.
(Trzeba zaznaczyć, że spowiedź wielkanocna łączy się z Komunią św. Czyż można ustrzec się grzechu śmiertelnego pozostając bez spowiedzi i Komunii św. przez 17 lat?)
— Nie był to czas dla spowiedzi! Dla wyspowiadania się potrzeba pewnego skupienia, zebrania myśli. Wtedy zaś obok wzburzenia uczuciowego, każda kobieta musiała myśleć o zdobyciu zapasów żywnościowych dla domu i siebie. Wiemy, jak trudno było wówczas coś kupić — stanęła w jej obronie 40-letnia pani, nerwowa i niezadowolona z warunków swego życia.
— Nie łatwo znaleźć odpowiedniego spowiednika, szczególnie wtedy, gdy jest się nieprzygotowanym po długim czasie niespowiadania się i gdy ma się pewne zastrzeżenia w stosunku do samego aktu odkrywania swego sumienia przed człowiekiem nieznanym — mówiła osoba trzymająca się z daleka od sakramentów.
Te lub inne zdania można słyszeć od osób stojących na pograniczu wiary i niewiary, a nawet od ludzi religijnych, ale niedostatecznie w tych rzeczach pouczonych, co świadczy, że zbyt często wiedza o Sakramencie Pokuty bywa u wiernych niedostateczna. Tymczasem, jak zobaczymy wkrótce, Chrystus ustanowił Sakrament Pokuty w tak osobliwych warunkach, że wyróżniają go one spośród wszystkich innych sakramentów. Obok tego jest on najpotrzebniejszy do zbawienia dla chrześcijanina, gdyż po Chrzcie św. nic nie przywróci duszy łaski uświęcającej jak tylko Sakrament Spowiedzi.
2) Wyspowiadać się jest łatwo
Katolicy, gdyż o nich tylko obecnie mówimy, często wysuwają różne trudności dla usprawiedliwienia się przed własnym sumieniem, trudności, które jakoby dla nich są przyczyną odkładania spowiedzi. Oto kilka z nich dla przykładu:
— Nie mam zwykle czasu — tak tłumaczą się przed sobą.
Można ich jednak zawstydzić następującym pytaniem:
— Masz czas na stanie w kolejce nie tylko po rzeczy niezbędne do życia, ale i po przedmioty zbytku? Nie zraża cię, gdy chorujesz, długie czekanie w przedpokoju lekarza? Czyżby nie można było ofiarować trochę czasu na przywrócenie zdrowia duszy, a może nawet i życia duszy — jeżeli dusza jest w stanie grzechu śmiertelnego?
— Nie mogę się zebrać, przygotować — usprawiedliwiają się inni.
— Z pewnością niemniej trudno jest zebrać się i przygotować wszystko do dalekiej podróży, można tu odpowiedzieć, ale potrafiłeś to zrobić nieraz, gdy okazała się potrzeba. Potrafisz wstać z tej racji rano lub późno się położyć. Potrafisz również zrobić miesięczny obrachunek swych wydatków lub wydatków przedsiębiorstwa, w którym pracujesz. Gdy tak akuratnie i gorliwie postępujesz w sprawach materialnych, dlaczego zaniedbujesz własne sprawy duchowe?
— Nie mogę czekać w kościele, tam bywa zwykle chłodno, a chłód mi szkodzi.
Taka nawet drobna trudność bywa tu wysuwana! Cóż odpowiemy wtedy?
— Czasem trzeba trochę poczekać w kościele, jak to bywa wszędzie. Skoro jednak chodzi o to, by nie czekać ani chwili, to we wszystkich większych miastach są kościoły, zwykle zakonne, w których można się wyspowiadać o każdym czasie, od 6 rano do późnego wieczora. Wystarczy tylko nacisnąć dzwonek elektryczny umieszczony obok konfesjonału lub w zakrystii, a natychmiast przyjdzie spowiednik.
— Nie mam odpowiedniego spowiednika, ostatni, który mnie spowiadał, zraził mnie do siebie, a poniekąd i do spowiedzi.
Zapewne i tak się zdarza, że lekarz opiekujący się naszym zdrowiem zrazi chorego swą surowością, brakiem subtelności, czy wreszcie tym, że poświęca pacjentowi zbyt mało czasu. A jednak nie przestajemy się leczyć, nie rezygnujemy z lekarza, tylko szukamy bardziej dla nas odpowiedniego. Dlaczegóż nie mielibyśmy postąpić podobnie i w sprawach duszy, a szczególnie w bardziej ciężkich jej chorobach? Chociaż każdy kapłan siedzący w konfesjonale posiada zwykle prawo udzielania ważnego rozgrzeszenia i do niego należy się udać, to jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by poszukać sobie innego. Szczególnie przy spowiedzi w ważnych lub trudnych chwilach życia należy wybrać sobie spowiednika, tak jak szukamy lekarza, gdy mamy się poddać trudnej i decydującej dla życia operacji.
Zapytujemy wtedy naszych znajomych i tych ludzi, którzy z pomocy lekarskiej częściej korzystają, by znaleźć lekarza takiego, który nie tylko będzie wzbudzał nasze zaufanie, ale naprawdę skuteczną okaże nam pomoc. A spowiednika nie jest trudniej dla siebie znaleźć i wybrać, niż lekarza ciała. Poszukiwanie takie zaleca Orygenes, który idzie w tym za Klemensem Aleksandryjskim (+215). Radzi on dobrze wybierać lekarza duszy, u którego ma się wyznawać swe winy: „Poszukaj Starannie tego, komu masz wyznać swój grzech. Doświadcz najpierw „lekarza”, któremu masz przedstawić przyczynę swej choroby, który umiałby cierpieć z chorującym, płakać z płaczącym, który znałby naukę cierpienia”. (Homil. II in Ps. XXXVII).
Jeszcze więcej spodziewa się, a zarazem i więcej wymaga od spowiednika Anastazy Synaicki (VII w.), który radzi spowiadać się u „ludzi duchowych”, „praktycznych co do dusz”. „Trzeba znaleźć człowieka praktycznego, zdolnego do uleczenia nas… abyśmy mogli spowiadać się u niego jak przed Bogiem, a nie człowiekiem”. (Hom. De sancta synaxi).
3) Spowiedź jest wielkim dobrodziejstwem, gdyż przynosi ulgę dla duszy chrześcijanina.
Jest jedno opowiadanie w Biblii (II kisięga Samuela) o wyznaniu grzechów, przedstawia ono bardzo dobrze, jaką ulgą w życiu jest dla nas spowiedź.
Król Dawid odpoczywał w pewne upalne popołudnie na tarasie domu królewskiego w Jerozolimie. Uwagę jego zwróciła postać pięknej kobiety, która kąpała się w swym ogrodzie, znajdującym się poniżej zabudowań królewskich. Król Dawid nie umiał oderwać od niej oczu i wkrótce powiedział sobie: ta niewiasta musi zostać moją żoną!
Okazało się jednak, że była to żona Uriasza, Bethszeba, najlepszego i najwierniejszego dowódcy wojsk królewskich. Lecz namiętność tak zaciemniła umysł króla, że napisał do Joaba, głównodowodzącego wojskiem w prowadzonej w tym czasie wojnie z Ammonitami: „Postawcie Uriasza na przedzie, gdzie bój najzaciętszy i cofnijcie się od niego, aby raniony został i zginął”.
Uriasz zginął, a Dawid wziął Bethszebę do swego domu jako żonę. Ale niedługo cieszył się z jej posiadania. Oto stanął przed nim prorok Natan, mąż Boży i rzekł: Był pewien człowiek bogaty, mający liczne stada owiec a tuż obok mieszkał człowiek ubogi, posiadający tylko jedną owieczkę, którą tak bardzo kochał, że wychowywał ją razem, dziećmi swoimi. I oto pewnego razu, gdy do bogatego człowieka przybył gość, bogacz zabrał owieczkę ubogiemu, zabił ją i podał gościowi na stół jako potrawę.
— Powiedz, kto to uczynił, a żywię Bóg, że nie ujdzie śmierci ten człowiek — wykrzyknął Dawid pełen oburzenia.
— Królu, tym człowiekiem jesteś ty sam, odpowiedział prorok. Ty masz wiele kobiet na dworze, a Uriasz miał jedną żonę i ty mu ją zabrałeś, a jego samego posłałeś na śmierć.
— Biada mi — zawołał król, zgrzeszyłem przeciwko Bogu!
— Biada ci — powtórzył prorok, Bóg ci wszystko dał, ale i Bóg wszystko ci odbierze. Bóg nie ukaże cię śmiercią, na dom twój jednak spadną kary. Syn, który ci się narodził umrze. Natan odszedł, a król rozpoczął pokutę: przyodział szatę pokutną, pościł, leżał przez całą noc na ziemi. Mimo to, przepowiednie proroka zaczęły się sprawdzać.
Dziecko narodzone z Betszeby zmarło, a inny syn Dawida, Absalon, zabił swego brata Amnona, pierworodnego syna Dawida, za ciężką krzywdę uczynioną swej siostrze Tamar. Tenże Absalon wzniósł bunt przeciw ojcu i został zabity. Państwo Dawida wraz ze stolicą zostało mu odebrane, a on sam, przynaglony przez wroga, musiał uchodzić z Jerozolimy. Gdy przechodził przez potok Cedron boso i w szatach pokutnych, grupa ludzi, która ustawicznie szła za nim pod przewodnictwem Szymei, lżyła go, obrzucała kamieniami i piaskiem. Wtedy zwrócił się do króla jeden z towarzyszących mu wiernych sług mówiąc:
— Dlaczego złorzeczy ten pies królowi memu? Pozwól, a zetnę mu głowę!
— Co ja mu na to rzeknę — odpowiedział Dawid — jeżeli przeklina, czy nie Bóg tak dopuścił? Czy nie zasłużyłem na to? Pozwólcie, niech przeklina, może Bóg wejrzy na mą nędzę i będzie na mnie łaskawszy.
Tymczasem starszy syn Dawida Absalon, który wzniecił bunt przeciw ojcu, został zabity. Lecz wojny i zamieszki niepokoiły kraj nadal. Na lud Bóg zesłał zarazę; trwały wciąż wojny z sąsiednimi narodami, a na rok przed śmiercią króla powstali Beniaminici. Czwarty z kolei syn Dawida, Adoniasz, ogłosił siebie królem. By przeszkodzić temu, Dawid kazał ogłosić królem Salomona.
Na zapytanie, dlaczego Dawid tak ciężko pokutował w ciągu całego życia, gdy dziś ludzie za równie wielkie grzechy wypełniają, dużo mniejszą pokutę, można dać odpowiedź: Oto dlatego, że spowiedź jeszcze nie była ustanowiona, nie dokonało się również Odkupienie, Pan Jezus nie umarł jeszcze na krzyżu za nasze grzechy.
Natomiast człowiek ochrzczony (przez Chrzest św. po raz pierwszy otrzymujemy łaskę uświęcającą), któremu zdarzy się to nieszczęście, że wpadnie w grzechy ciężkie, może uzyskać ich odpuszczenie. Wystarczy jeden poryw nadprzyrodzonego, szczerego żalu: „Ojcze, odpuść mi!” wypowiedziane przez spowiadającego się po wyznaniu grzechów i kapłan, przed którym odbyła się spowiedź, udziela rozgrzeszenia. Grzechy wtedy są odpuszczone, łaska uświęcająca powrócona, niebo dla człowieka otwarte, synostwo Boże przywrócone.
„Choćby grzechy wasze były jako szkarłat, nad śnieg wybieleją” mówi Pismo św. (Iz. I, 18). A jednak choć po Spowiedzi wina jest odpuszczona, choć łaska Boża przywrócona, kary doczesne, czyli nieszczęścia i niepowodzenia na tej ziemi, należne grzesznikowi jako kara za grzech, nie są przez sprawiedliwość Bożą całkowicie cofnięte.
Popatrzmy na historię grzechu Dawida. Popełnił on dwa grzechy: cudzołóstwa i mężobójstwa. Prorok Natan w imieniu Boga zapowiedział mu, że Bóg go nie uśmierci, nie zatraci, lecz spadnie na niego wiele bardzo ciężkich kar: śmierć dwóch synów, utrata na pewien czas królestwa, poniżenia, bunty poddanych. Dawid przyjmuje to wszystko w pokorze, pokutuje ciężko, nie stara się nawet odsunąć tych poniżeń, których mógłby uniknąć, sądzi bowiem, że mogą one przebłagać Boga i skrócić nieszczęścia jego poddanych. Czyli nie tylko pokutuje, ale chętnie przyjmuje spadające nań utrapienia pamiętając o tym, że zgrzeszył. Mimo to kary za grzechy spadają nań prawie do końca życia.
A jak jest dziś!? Dziś grzesznik nawet z grzechami równie ciężkimi jak te, które obarczały sumienie króla Dawida, skoro tylko naprawdę wzbudzi skruchę i wyspowiada się, może uzyskać rozgrzeszenie. Przyjmuje pokutę polegającą najczęściej na modlitwie i od razu po odejściu od konfesjonału rozpoczyna nowe, lepsze życie.
Jak to się dzieje, że spowiedź w Nowym Testamencie tak łatwo odpuszcza grzechy i jedna z Bogiem; jak staje się zadość sprawiedliwości Bożej, która przecie zawsze jest niezmienna; czy i w jakim stopniu pozostają kary doczesne? Co stało się z królem Dawidem, który tak ciężko pokutował, a mimo to nie otrzymał od proroka Natana odpuszczenia kary?
By wyjaśnić sobie te wszystkie zagadnienia, oraz inne podobne, trzeba poznać naukę Kościoła o spowiedzi, jak również o pokucie, której spowiedź jest tylko częścią. Następne rozdziały publikacji (książki) ułatwią Czytelnikowi to zadanie,
4) Pamięć na cztery rzeczy ostateczne (śmierć, sąd, niebo i piekło) broni chrześcijanina przed grzechem ciężkim
Cztery rzeczy ostateczne są to fakty, przez które każdy człowiek na końcu swego życia przejść musi. Wiedza o nich usposabia człowieka lepiej od innych rzeczy do pokuty i do spowiedzi. Dlatego naukę o spowiedzi od nich należy rozpocząć.
a) Śmierć
Kto przyszedł na świat musi z niego odejść, śmierć jest bardziej pewna niż narodzenie, gdyż można się wcale nie narodzić, ale narodzony i żyjący człowiek nie może nie umrzeć. I dlatego śmierć jest pierwsza z rzeczy ostatecznych, która niechybnie nas oczekuje. Śmierć idzie obok nas w ciągu całego życia i czeka tylko dogodnej chwili, by po nas wyciągnąć rękę.
Pięknie tę rzecz przedstawił Dürer w swym rysunku „Rycerz, śmierć i szatan”. Przez ciemny, choć nie głęboki wąwóz jedzie rycerz zakuty w zbroję, głowę okrywa mu hełm, u boku wisi miecz, a w ręku trzyma długą lancę. Lewą ręką ściąga mocno cugle konia, który ochoczo wyrywa się naprzód, tak że zaledwie może za nim nadążyć wierny pies biegnąc galopem. Rycerz jest zadumany i patrzy wprost przed siebie. Dąży on na bój, po zwycięstwo, ku sławie. Ale obok niego cwałuje ktoś inny, również na koniu i w tym samym dąży kierunku. To nie cień — to śmierć, koścista, chuda i na nędznej szkapie. Wierzchowiec śmierci nie spieszy się, ma czas, oto nachyla się ku trupiej czaszce leżącej na drodze, jak ku czemuś dobrze sobie znanemu. Rycerz nie spostrzega towarzyszki, a tymczasem ona kładzie jedną rękę lekko na jego prawią dłoń, spoczywającą na drzewcu lancy, a drugą ukazuje mu zegar piaskowy — klepsydrę. Patrząc przenikliwie na niego zdaje się mówić: Patrz, już tyle z życia twego ubyło, a tak niewiele tylko pozostało. Lecz rycerz zapatrzony w swój cel tego nie zauważa. Nie czuje również dotyku innej jeszcze ręki. To drugi jego towarzysz, biegnący niepostrzeżenie z tyłu, położył na nim swą dłoń, jakby lękał się, że rycerz wyrwie się spod jego opieki.
To szatan. Dürer przedstawił go w postaci maszkary o skrzydłach nietoperza, o świńskiej, rogatej głowie z okrągłymi, wychodzącymi z orbit oczyma. Oczy te z zapalczywością i uporem wpatrują się w swą zdobycz. Szatan trzyma w lewej łapie kopię mocno okutą żelazem, która raz wbita w ciało, nie daje się już wyjąć bez straszliwego rozdarcia rany.
Powyższe symbole mówią same za siebie. Rycerz to obraz każdego z nas. Idziemy naprzód zapatrzeni w nasze własne cele, albo też i żyjąc bez celu. Najbliżsi i najwierniejsi z trudem podążają za naszym krokiem. A oto czas upływa, coraz go mniej przed nami, a więcej za nami z tego przydziału, jaki mamy wyznaczony dla naszego życia. Tymczasem wróg naszego zbawienia trzyma rękę na naszym życiu i gotów jest zadać nam niepostrzeżenie najbardziej krwawą, może śmiertelną ranę dla naszej duszy, a może i dla ziemskiego istnienia. Wszak nieszczęśliwe wypadki godzą w nasze życie. Jedna cegła spadająca z rusztowania może położyć kres naszemu życiu. Ilu ludzi ulega nieszczęśliwym wypadkom w domu i na ulicy! Nie dziś, to jutro, nie jutro, to w przyszłości i nam może się to zdarzyć. A bakterie, toksyny, wirusy i niezbadany groźny rak zdają się czyhać nieustannie na nasze zdrowie!
Streszczamy się: śmierć jest niechybna a ponadto bliska i niespodziewana. Nie broni nas młodość i dobre zdrowie. Można mieć nadzieję na długie życie, ale trzeba być w każdej chwili na śmierć przygotowanym. „Wstań, który śpisz i powstań z martwych, a oświeci cię Chrystus” (Ef. V, 14).
b) Sąd
Istnieją dwa sądy: jeden szczegółowy, natychmiast po śmierci dla każdego człowieka z osobna i drugi, ostateczny, na końcu świata, publiczny, dla wszystkich ludzi razem. Sądy te co do czasu, kiedy się odbędą i co do zakresu, kogo będą sądziły — są różne. Jednakowe są jednak i tu i tam motywy sądzenia. Streszczają się one w dwóch zapytaniach: coś za cenę Męki Pańskiej uzyskał i wysłużył i coś zmarnował i utracił na zawsze?
Moment sądu ostatecznego przedstawił Michał Anioł Buonarroti na wspaniałym fresku, znajdującym się w Rzymie, na ścianie ołtarzowej kaplicy Sykstyńskiej. Fresk zajmuje całą ścianę, a ma ona 18 metrów szerokości i 20 metrów wysokości. Obraz przedstawia Sąd Ostateczny, gdy na dźwięk trąb archanielskich umarli powstają z grobów (dół obrazu — ziemia) i wznoszą się do nieba (lewa strona obrazu — przestworza), lub wtrącani są do piekła (prawa strona obrazu). W górze, ponad obłokami znajduje się Chrystus i Najświętsza Panna w otoczeniu apostołów i świętych. Aniołowie (artysta przedstawił ich bez skrzydeł) znajdują się wszędzie: utrzymują porządek i wykonują rozkazy Boże. Oni to u samej góry obrazu unoszą krzyż męki Pańskiej i kolumnę biczowania jako pobudki wyrzutów sumienia dla powstałych na sąd. Oni pomagają sprawiedliwym wejść do nieba, a nie dopuszczają tam potępionych.
Chrystus Pan sądzi. Widzimy Go w młodzieńczej, potężnej postaci, w pełni sił i mocy, o twarzy spokojnej, ale zdecydowanej, jak przystało na Najwyższego Sędziego. Jako Syn Boży stoi na szczycie ponad chmurami i powstrzymującym ruchem prawej ręki uchyla wszystko, co chciano by jeszcze zrobić dla potępionych. Na twarzy Chrystusa maluje się wyraz przygniatającego obowiązku, połączonego ze współczuciem dla potępionych. Tuż obok Chrystusa — Sędziego, lecz nieco poniżej, stoi Matka Najświętsza. Ręce złożyła jak do modlitwy, jak gdyby i teraz chciała korzystać ze swej roli Orędowniczki wołając: „Synu, zlituj się nad nimi i zmiłuj się”! Ale oto złożone już dłonie rozchylają się. Wskazujący palec lewej ręki dotyka policzka Najświętszej Dziewicy (oznacza to namysł), głowa odwraca się w nieśmiałości i rozwadze: Czyż mogę wstawiać się jeszcze w tej chwili, gdy Syn pełni tak ciężki obowiązek sędziego w imię najwyższego prawa i sprawiedliwości? Nogi Jej uginają się i Matka Boża opuszcza się nieco niżej, gdzie znajdują się postacie męczenników.
Oto św. Bartłomiej prawą ręką pokazuje Chrystusowi kawał skóry wydarty mu z boku, a w lewej trzyma całą swą skórę, którą mu zdjęto, gdy nie chciał odstąpić od wiary. Naprzeciw niego opierając się o chmurę siedzi św. Wawrzyniec — diakon, okazując ruszt żelazny, na którym palili go kaci aż skonał, ale od wiary nie odstąpił. U wezgłowia św. Wawrzyńca stoi św. Andrzej z krzyżem, na którym go zawieszono i z którego dzień cały nauczał, nim skonał. Tak, śmierć nie była lekka dla tych, którzy dla Chrystusa życie swe oddali! Toteż na twarzy Chrystusa nie widać przebaczenia, a tylko wyraz poczucia nieubłaganego obowiązku. Wszak w ciągu całego życia grzeszników gotów im był przebaczyć. Cóż kiedy oni o tym nie myśleli, ani się o przebaczenie starali. W tej chwili Sądu Ostatecznego pozostała dla nich tylko sprawiedliwość, surowy ale sprawiedliwy sąd: „Idźcie ode mnie przeklęci w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i aniołom jego” (Mt. XXV, 41). Ten sam wyrok zapadnie i na Sądzie Szczegółowym, zaraz po śmierci, gdy dusza każdego człowieka wyswobadzając się z ciała stanie wobec sprawiedliwego sądu Bożego.
Wniosek: Na sądzie nie oczekujmy już żadnego miłosierdzia. Skończyło się ono wraz z życiem ziemskim. Po śmierci czeka nas tylko sprawiedliwość. Tam nawet wstawiennictwo Matki Najświętszej już nie pomoże, gdyż w tym jedynym przypadku Syn Boży nie może Jej być posłuszny.
c) Niebo
Nie cały obraz Michała Anioła wzbudza w widzu strach i grozę. Są części obrazu budzące radość w duszy. Popatrzmy na wybranych, którzy idą do nieba.
Oto z lewej strony obrazu dusze sprawiedliwych, przyobleczone w chwalebne ciała unoszą się powoli w górę, do Chrystusa i Jego otoczenia złożonego ze świętych, — podobnie jak krople rosy pod wpływem promieni porannego słońca wznoszą się do góry, by potem utworzyć biały, lekki i przejrzysty obłok odbijający jego promienie. Wśród nich sią: św. Piotr z kluczami, za nim św. Paweł (ze wzniesionymi rękoma), zza niego wyłania się twarz św. Jana Ewangelisty, nad nim wysoka, pochylona postać św. Jana Chrzciciela, nieco niżej pierwszy męczennik św. Szczepan patrzy wprost w twarz Chrystusa. Z lewej strony widzimy św. Marię Magdalenę, odwróconą ku tyłowi (okryta jest białą chustą). Niżej stoi Adam a za nim Ewa dotykająca go ręką; tu również jest i Hiob z żoną. Ludziom sprawiedliwym aniołowie podają ręce i pociągają ich wyżej i wyżej. To modlitwy, cierpienia i zasługi spełnione za życia tak im teraz pomagają. Oto najniżej dwoje ubogich małżonków wspina się ku górze trzymając się wielkich ziaren różańca, który zapewne kiedyś za życia razem odmawiali.
Oblicza wybranych jaśnieją niewysłowioną radością, ruchy ich są powolne. Spokojne i łagodne oraz pełne godności. Nie śpieszą, gdyż wiedzą, że miejsca ich są zapewnione i na nich czekają — „W domu Ojca mojego jest mieszkań wiele” (J. XIV, 2). Taka jest chwila śmierci i zmartwychwstania na sąd Boży człowieka sprawiedliwego. Cale życie pełnił on wolę Bożą, pracował dla Chrystusa, a często i cierpiał dla Niego. Ufa sprawiedliwości Bożej i ze spokojem opuszcza życie na ziemi. Nie ominie go życie w niebie z Chrystusem, według słów wypowiedzianych przez Niego: „Pójdźcie błogosławieni Ojca mego, otrzymacie Królestwo wam zgotowane od założenia świata” (Mt. XXV, 34).
d) Piekło
Popatrzmy na prawą stronę obrazu. Jaki niepokój, zgiełk i wrzawa tam panują! Można by to nazwać bitwą, a przynajmniej walką. Tłum postaci ludzkich usiłuje gwałtem wznieść się w górę do Królestwa, w którym panuje Chrystus i święci Jego. Cóż, kiedy nic ich nie unosi w górę. Żadne siły ich minionego życia nie pomagają, ponieważ prac, cierpień i zasług dla Chrystusa nie mają. Przeciwnie, często sprawiali oni cierpienia Chrystusowi lub jego oblubienicy — Kościołowi. Toteż żadna ręka anielska do nich się nie wyciąga, nikt za nimi się nie wstawia, żaden podmuch wiatru rajskiego nie chłodzi ich upalonego oblicza. Przeciwnie aniołowie nie dopuszczają tych, którzy posiadając więcej zuchwalstwa niż zasługi, już starają się przedostać do sfer niebieskich. Straszniejszy jeszcze obraz widać na dole, z prawej strony, gdzie wysoko buchają płomienie. Tu szatani, zazdrośni o swą zdobycz, zatrzymują w dolnych sferach wszystkich tych, którzy nieprawnie dopiero teraz, na Sądzie Ostatecznym chcieliby rozpocząć swe dążenia ku wyżynom. Za późno! — wszelka nadzieja dla nich już jest ma zawsze stracona.
Znakomicie wyraża tę myśl twarz jednego z potępionych, (strona prawa, pod postacią św. Piotra), zwrócona wprost do widzów. Potępieniec wsparł twarz na dłoni, którą obejmuje swój podbródek i lewy policzek, cały ciężar głowy spoczywa na łokciu. Ciemne, kędzierzawe włosy okalają młodą twarz. Oko wielkie, czarne, szeroko otwarte patrzy przed siebie w nieskończoną dal. Wzrok ten skamieniały, szklany, beznadziejny najmocniej przemawia do duszy widza, który mógłby odczytać myśli nieszczęśliwego potępieńca: Więc już nic mi nie pomoże, ani teraz, ani w przyszłości, ani w wieczności, z piekieł bowiem nie ma wyjścia! Artysta znakomicie odtworzył w postaciach potępionych beznadziejność ich losu. Do nich przecież odnosi się sprawiedliwy i nie odmienny wyrok Boży: „Pójdźcie potępieni w ogień wieczny!”
Pamięć o 4 rzeczach ostatecznych broni nas przed grzechem, oraz pobudza do nie odkładania spowiedzi!