Jezusowi na widok tłumów podążających za Nim ściskało się serce? Kim byli i kim są Ci ludzie, którzy tak garną się do Jezusa? To ludzie doświadczeni przez życie, być może wykorzystani przez innych. To ludzie nie posiadający układów, umęczeni, może nie widzący sensu swego życia. Za Jezusem szły tłumy, a Jezus rozczulony tym widokiem mówi: … „Żniwo wielkie… robotników mało”
Dziś obraz żniw nie przemawia do nas tak, jak kiedyś przemawiał do wyobraźni ludzkiej. Dziś wszystko robią maszyny. Może więc, aby zrozumieć Chrystusowe przesłanie, trzeba przypomnieć czasy, kiedy z wielką starannością dbano, aby żaden kłos się nie zmarnował i praca przy żniwach była wielkim trudem…
Oczywiście, rzecz jasna, że Pan Jezus na kartach Ewangelii nie daje wykładu z agrotechniki, lecz ma do przekazania o sprawach królestwa Bożego obraz doskonale znany wszystkim jego słuchaczom. W tym obrazie dojrzałego zboża i braku robotników Pan Jezus ukazuje sytuację nie tylko właściwą swoim czasom, ale i współczesnej nam ludzkości. Pan Jezus nie mówi swoim uczniom, że trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty, ale… „Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo…”
Jest żniwo i jest Pan żniwa. On powołuje. On wybiera tych, których chce. On każe prosić! – dziś mówię to kazanie bardziej do samego siebie i do kapłanów, wszystkich pracujących przy żniwie Pańskim…
Zamiast brać się do konkretnej roboty, uczniowie Jezusa mają najpierw się modlić, prosić o robotników. Czy nie szkoda na to czasu? Jest Boża logika i ludzka, jakże jedna różna od drugiej.
Boża pedagogia, to pedagogia najlepszego Wychowawcy. W sprawach Bożych nie wystarczy tylko chcieć działać. Powołanie do żniwa, jest zawsze jakąś wypadkową prośby do Boga o powołania i Jego wezwania, które spaja się z pragnieniem, ukrytym w sercu powołanego. To nie jest tylko wybór ludzki, jak wybór zawodu…
Dlatego Pan Jezus zaleca swoim uczniom najpierw modlitwę: Proście Pana… Kiedy uczniowie będą się modlić o nowych apostołów, najpierw zdadzą sobie sprawę z tego, że tu nie chodzi o znalezienie zwolenników dla swojej sprawy, swojej partii. Tu nie chodzi o żniwo Piotra, Jakuba czy Jana, ale o żniwo Pana. Żniwo Pana, to Kościół, to owce, które pogubiły się, które Jego nie znają, a którym Pan Bóg chce dać życie i to życie w obfitości, a nie namiastki chwilowego dobrego samopoczucia.
Posłać na to żniwo może tylko Pan i do żniwa potrzeba Bożych twardzieli, Bożych mężów. Uczniowie nie stają się właścicielami żniwa, ale dostępują zaszczytu bycia współpracownikami samego Pana Żniwa. Pan Jezus daje im udział w dziele powoływania i w dziele samego żniwowania. Proście Pana – takie jest podstawowe prawo apostolatu, który ma źródło w adoracji i modlitwie błagalnej. Mówi nam o tym cała historia Kościoła, historia błogosławionych i świętych, którzy nie ulegali modom i aktualnym trendom tego świata, ale stawiali sobie i swoim współczesnym wielkie wymagania, a kiedy było trzeba, upominali, aż do samej góry hierarchii.
Jest żniwo i jest Pan żniwa. On powołuje. On wybiera tych, których chce. Dlaczego więc tak nie wielu dziś powołuje…?
Chyba nie jeden z nas zastanawiał się nad tym, dlaczego tak mało dzisiaj powołań? Pustoszeją seminaria duchowne, pustoszeją klasztory i domy wielu zgromadzeń zakonnych. Brakuje ogólnie powołań. Synod Amazoński, który się odbył, w jakiejś części także zajmował się tym tematem. Ale, jest jedno ale! Są zakony i miejsca gdzie jest jakby „nadmiar” powołań. Takim „nadmiarem” cieszą się zakony o surowej regule, choćby karmelitanki bose, gdzie jest długa kolejka oczekujących młodych kobiet, a liczba sióstr zakonnych jest zawsze taka sama. Ale! Pękają w szwach od powołań seminaria, gdzie kształci się i wychowuje przyszłych kapłanów w duchu wierności tradycji przed-soborowej, bo i wiernych przekonanych do tradycji z roku na rok przybywa w Polsce i na świecie. Jest nawet plan utworzenia takiego seminarium w Polsce.
Jest żniwo i jest Pan żniwa. On powołuje. On wybiera tych, których chce. Dlaczego więc tak wielu powołuje w tych miejscach?
Nie wiem tego, ale przychodzi mi też taka myśl, że On, Pan żniwa, być może nie chce Kościoła w takiej formie, jaką dziś przybiera i wciąż się transformuje. Wszystko, co na zachodzie już się przeżyło i doprowadziło do jakiegoś upadku wiary, do pustych kościołów, całkowicie niemal pustych seminariów, u nas aktualnie odbierane jest jako coś nowego, atrakcyjnego i nazywa się to rozkwitem nowych form żywego Kościoła, podczas gdy wszelkie statystyki lecą, zwłaszcza, gdy chodzi o ludzi młodych… Pan Jezus pociągał tłumy, lecz nie dlatego, że szedł na układ z faryzeuszami, nie dlatego, że odpuścił coś z Bożych przykazań i dostosował się do zmieniających się czasów, więc reformował, łagodził wymagania! A czy nie mamy z czymś właśnie takim do czynienia we współczesnym Kościele, który wciąż się dostosowuje i desakralizuje?
Wiem, że to śmiała i idąca pod prąd myśl, ale powiem to raz jeszcze, że być może do takiego Kościoła Pan Bóg nie chce powoływać i z roku na rok jest mniej tych, którzy wstępują na drogę powołania kapłańskiego, czy życia zakonnego. Nie pomoże święcenie żonatych czy inne pomysły, już wcielone w praktykę duszpasterską, jak choćby nadzwyczajni szafarze komunii św., które, jak mi się wydaje, chyba tylko mogą zdeformować jeszcze bardziej, co już w istocie jest zdeformowane. Pytam często sam siebie, co jeszcze musi się stać, aby do naszych kapłańskich serc i umysłów i do umysłów i serc hierarchów dotarło, że owoce wielu przemian, które zachodzą Kościele nie mają nic wspólnego z Duchem Świętym i są po prostu zatrute. Jakże wiele zależy od kapłanów, którzy dziś służą w Kościele przy żniwie Pańskim…
Opat trapistów, ojciec Jean-Baptiste Chautard (1858-1935) w swym arcydziele: „Dusza Apostolstwa” zapisał taką maksymę: „święty ksiądz to gorliwy lud, gorliwy kapłan to pobożny lud, pobożny kapłan to uczciwy lud, a (tylko) uczciwy kapłan to bezbożny lud”. Można by dodać do tej wyliczanki słowa: „bezbożny kapłan, to lud apostatów”. Smutnym przykładem tego jest Irlandia…
Jest żniwo i jest Pan żniwa. On powołuje. On wybiera tych, których chce i kiedy chce. Kiedyś Apostołowie, a dziś ich następcy, są ponagleni wezwaniem Pana Jezusa, aby zwrócili się do Pana Żniwa w tej sprawie, a wraz z nimi cały lud Boży ze szczerą modlitwą, a może i pytaniem, jakich On pragnie żniwiarzy i cośmy do tej pory zrobili z tym, co jest przede wszystkim Boże i święte w nas, kapłanach i w naszych kościołach, bo my nie jesteśmy tego właścicielami, ale dzierżawcami, którzy kiedyś zdadzą przed Bogiem sprawę ze swego zarządu i powołania, którym nas obdarzył i oby Bóg był nam miłosierny!