J 15:26-27; 16:1-4
Onego czasu: Rzekł Jezus uczniom swoim: «Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego ja wam poślę od Ojca, Duch prawdy, który od Ojca pochodzi, On o mnie świadectwo dawać będzie i wy świadectwo dawać będziecie, bo ze mną od początku jesteście.
To wam powiedziałem, abyście się nie zrażali. Wyłączą was z synagog, a zbliża się godzina, że każdy, kto Was zabijać będzie, uczyni to mniemając, że Bogu wyświadcza przysługę. A to wam uczynią, bo nie znają Ojca ani Mnie. Ale to wam powiedziałem, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, wspomnieli na to, żem ja wam powiedział».
Chrystus po Zmartwychwstaniu żegna się z Apostołami, zapewniając, iż ześle im Pocieszyciela. Mówi o Nim: „Duch prawdy, który od Ojca pochodzi, On o mnie świadectwo dawać będzie i wy świadectwo dawać będziecie”… Jednak mogą ciarki przechodzić po plecach, kiedy doczytamy ze zrozumieniem do końca tę perykopę Ewangelii Janowej…
Nasz Pan zapowiada rzeczy, które po ludzku mogą zasmucać i przygnębiać. Ale, jeśli ktoś jest z Chrystusem, nie powinien poddawać się takim, czy podobnym uczuciom. Sam Pan Jezus mówi, że po to zapowiada te rzeczy, abyśmy się nie zgorszyli, albo tez nie zdziwili takim rozwojem wydarzeń. Pan Nasz mówi o wyłączeniu Apostołów z synagogi, to znaczy z miejsc, gdzie gromadzili się pobożni Żydzi, aby co szabat oddawać Panu Bogu chwałę. Te słowa spełniły się i spełniają nadal.
Szukamy więc potwierdzenia tych słów także współcześnie, bo przecież Ewangelia się nie zdezaktualizowała. Te profetyczne słowa Zbawiciela spełniają się i dziś. Przykłady? Mnożą się na naszych oczach. Co godne zauważenia, te prześladowania spełniają się nie przez ręce i usta niewiernych, ale przez tych, którzy myślą, że to Panu Bogu i Kościołowi robią przysługę – pochodzą jakby z wnętrza Kościoła. Łatwo to skojarzyć z tym, co zapowiadała Maryja w ostatnich dziesięcioleciach…
“Wyłączą was z synagog…”
Weźmy przypadek księdza z Sardynii, któremu biskup zabronił publicznie nauczać po tym, jak przypomniał podczas jednego z kazań, że legalizacja małżeństw homoseksualnych stanowi atak na rodzinę. A od tamtego czasu podobnych sytuacji w tym temacie jest o wiele więcej.
Na pewno pamiętamy też głośny, skandaliczny przypadek, z 2017 roku, kiedy wyrzucono z katedry w Brukseli katolików, którzy odmawiali różaniec. Uznano, iż nie powinni oni tego robić, gdy w kościele odbywają się uroczystości „świętowania” 500-lecia reformacji. Spacyfikowano więc odmawiających katolicki różaniec, aby móc, w katolickiej świątyni, wychwalać Marcina Lutra. Kto w tych przypadkach naprawdę został wyłączony z Kościoła?
Możemy się zastanawiać, Czy Ci, którzy opuścili „świątynię” – Kościół i założyli własne wspólnoty, naprawdę mieli Ducha Świętego? Pan Jezus mówi: Nie każdy kto mówi „Panie, Panie” wejdzie do Królestwa Bożego.
Ci, którzy odeszli z Kościoła, nigdy nie mieli Ducha Świętego. Wszelkie inne teorie są ludzkimi spekulacjami i manipulacjami – zresztą również bez udziału Trzeciej Osoby Boskiej. Pan Jezus przez Ewangelistę św. Jana mówi, że nadeszła ostatnia godzina i antychryst nadchodzi. Natchniony apostoł dodaje, iż antychryst wyjdzie spośród nas – czyli z ludzi związanych z Kościołem. To nie jest ktoś z zewnątrz. Nie szukajmy więc antychrysta pośród otwartych wrogów Kościoła! Bardzo ciekawa refleksje na ten temat wypowiedział Sługa Boży Abp Fulton Sheen w jednym ze swoich kazań. Mówił:
„Antychryst będzie bardzo podobny do Chrystusa, że oszuka nawet wybrańców. W jaki sposób znajdzie zwolenników dla swojej religii w dzisiejszych czasach? Przyjdzie w ubraniu wielkiego humanisty. Będzie mówił o pokoju, dobrobycie i obfitości, ale nie jako środkach prowadzących do Boga, lecz jako cel sam w sobie. To będzie idea dostosowana do tego sposobu, jak ludzie żyją. Ludzie będą umierać ze wstydu za swój brak tolerancji i brak liberalizmu. Będzie pomnażał miłość dla miłości, pomniejszając jednocześnie miłość do osoby. Będzie się powoływał na religię, aby prawdziwą religię unicestwić. Nawet będzie mówić o Chrystusie, nazywając GO NAJWIĘKSZYM Z LUDZI.
Przekonywać będzie, że jego misja polega na wyzwoleniu ludzi z kajdan zabobonu i faszyzmu, bez definiowania tych pojęć. W tej całej mowie o wolności i braterstwie nie będzie niczym przekonywał, aby wierzyć w Boga. Religią będzie braterstwo – bez ojcostwa Boga. Stworzy Kościół, ze wszystkimi cechami prawdziwego Kościoła, ale w wypaczonej postaci. Kościół wyzuty ze swej boskiej treści. I tak oto stanie się mistycznym ciałem antychrysta, który tylko z wyglądu będzie przypominać mistyczne ciało Chrystusa. W rozpaczliwej potrzebie Boga, skłoni on człowieka, w jego samotności i frustracji, by coraz bardziej pragnął członkostwa w jego społeczności, co da człowiekowi rozszerzenie sensu, bez potrzeby osobistej zmiany i bez przyznawania się do winy osobistej.”
Pytanie: czy nie widzimy tego już obecnie? Czy te słowa, świętego Biskupa nie realizują się w naszych dniach?
Współcześnie wyrzuca się z kościołów „prawych katolików”, a dopuszcza się nominalnych chrześcijan, by praktykowali dziwne, zdeprawowane liturgie. Wydaje się, że najważniejszym „dogmatem”, od końca lat sześćdziesiątych, jest ekumenizm i wzorowanie się na wypalonych już obecnie wspólnotach protestanckich.
Skupienie zamieniane jest w świątyniach na hałas. Modlitwa staje się koncertem. Można usłyszeć homilie, które w rzeczywistości są formą coachingu. Inne zjawiska, to również przykłady zamiany Eucharystii na „udziwnione ceremonie”. Ludzie tracą zdolność odróżnienia zła od dobra, modlitwy od wrzasków. Konfesjonały w katolickich świątyniach stają się eksponatami. Katolika trudno odróżnić od kogokolwiek innego, bo modli się razem z muzułmanami, buddystami i różnymi denominacjami chrześcijaństwa po-luterańskiego i kalwinistycznego, co Kościół ustami papieży wyraźnie tego kiedyś zabraniał i nie tak trudno pojąć te racje.
O samych chrześcijanach innych denominacji mówi się per „bracia odłączeni” – No jeśli odłączeni to nie bracia! A skoro bracia, to nie odłączeni! W najnowszym kodeksie prawa kanonicznego jest napisane heretyk, a nie brat. A jednak! Tak otwarte mówienie o innowiercach, jest niemile widziane w nowomowie ekumenicznej. Ale cóż mówić, przecież prawda z dawna ma tę właściwość, że jest niemile widziana, a właściwie słuchana…
Już nie wystarczy mówić o Maryi, jako Matce Bożej, Matce nas wszystkich. Potrzebna jest jeszcze Matka Ziemia, potrzebna Pachamama…, i to w samej stolicy Kościoła. Kiedy gorliwy katolik wrzucił ja do Tybru, poganie są przepraszani… W głowie się nie mieści! Jezus, Maryja, Józef, święta Rodzina zostaje wyrzucona i odegnania. Ale to staje się wręcz konieczne, bo jak się przegoni Świętą Rodzinę, to już łatwiej można kwestionować Sakrament małżeństwa. Stają się otwarte drzwi dla antykoncepcji i aborcji. Dla małżeństwa propozycją mogą być już zdrady, rozwody. Już bliżej jest do wszelkich dewiacji, aby je stawiać nawet na świeczniku, jako coś dobrego. A wszystkich na koniec puścić, zaprosić nawet do Komunii, bo przecież nie mogą czuć się dyskryminowani niedopuszczaniem do Eucharystii!
Wynosi się na wysokie kościelne urzędy tych, którzy wspierają takie widzenie „nowoczesnej” wspólnoty Kościoła. Ci „usztywnieni”, konserwatywni i zbyt „klerykalni” są pomijani…
Jedynym ratunkiem człowieka, przed Bożą sprawiedliwością jest spowiedź. Lecz gdzie pójść do spowiedzi, skoro jest ona kwestionowana już właściwie prawie w całym Kościele na zachód od Odry? Ostała się w posoborowym Kościele jeszcze w nielicznych parafiach… Dzięki Bogu u nas, w Polsce, jeszcze tak księża nie myślą… A przecież konfesjonał, to jedno jedyne miejsce, gdzie zadaje się śmierć grzechowi.
Tam, gdzie jest spowiedź, jest nawrócenie, ale tam gdzie nie ma spowiedzi, jest zwodzenie samego siebie. Tam, gdzie znika sakrament spowiedzi i nie ma kogo przekonywać o Bożej sprawiedliwości, pozostaje już tylko czas sądu. W Niemczech niemal zniknął związek między sakramentem spowiedzi a Eucharystią. Podobnie jest we Francji i wielu innych krajach zachodu i za oceanem. Wszyscy biegną do Komunii, ale nikt się nie spowiada.
Duch Święty najpierw przychodzi, by przekonać świat o grzechu, potem tych, którzy dali się przekonać do grzechu przekonuje On o sprawiedliwości, a kolejnym krokiem jest sąd.
Jeśli człowiek nie uzna w sobie grzechu, jeśli nie uzna, że to go zabija, to cały Kościół staje się niepotrzebny… To Chrystus niepotrzebnie umarł. Ewentualnie można tylko wołać: Alleluja, chwalmy Pana, tak jak kto chce…
Kiedy nadejdzie Sąd Ostateczny? Tym momentem ma być usunięcie z wnętrza Kościoła Ducha Świętego, co przepowiada Święty Paweł. Duch Święty działa we wnętrzu Kościoła, ale może przestać działać, bo nie będzie miał jak. A jeśli Duch Święty nie będzie miał kogo przekonywać już o grzechu i sprawiedliwości, nadejdzie wówczas Sąd Ostateczny. Pan Bóg okaże swój gniew, gdy Duch Święty zostanie wygnany.
Najmilsi! Mówię o tym wszystkim również z tego względu, abyśmy te najbliższe dni wypełnili szczególną prośbą do Ducha Świętego. Pap. Leon XIII zarządził, aby w dniach po Wniebowstąpieniu w nowennie do Ducha Świętego prosić Boga przede wszystkim o zjednoczenie wschodnich kościołów schizmatyckich z Kościołem katolickim. Prośmy również, aby Kościół Katolicki zachował w jedności i wierności depozytowi wiary.
[w kazaniu wykorzystałem przemyślenia i słowa o Augustyna Pelanowskiego i Bpa Fultona Sheena]