Chęć posiadania mieszka w sercu każdego człowieka. Pragnienie posiadania jest dobre i pochodzi od Boga. Kiedy jednak znajdzie się w myślach słabego człowieka, staje się niebezpieczne. Do jakiego stopnia jest niebezpieczne, świadczy fakt, że Bóg w Dekalogu umieścił przestrogę: Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jest bliźniego. Jeśli w tak krótkiej instrukcji, dotyczącej naszego życia na ziemi, jaką jest Dekalog, jeden punkt dotyczy właściwego ustawienia tego pożądania (pożądania, które zamienia się w chciwość), rzecz musi być wyjątkowo ważna.
Chęć gromadzenia jest dobra, ale jest niebezpieczna. Jesteśmy podobni do drzewa, które ma wydać piękny, dobry i obfity owoc. Aby go wydać, musi z jednej strony zapuścić korzenie w ziemię, a z drugiej strony otworzyć się na działanie słońca. Musi w tym być idealna harmonia. Ziemia to doczesność, słońce to Bóg i wieczność. Jeśli człowiek poświęci większość swego życia temu, by wbić korzenie głęboko w ziemię, nie zdąży wydać owocu, nie otworzy się na działanie słońca. Może nawet zmarnować życie.
Drugie niebezpieczeństwo pragnienia posiadania polega na tym, że koncentruje ono uwagę człowieka na bagażu, a nie na bogactwie serca. Właściciel, a więc ten, który dźwiga bogactwo, nie jest tak ważny, jak zawartość niesionego przezeń plecaka. Tymczasem plecak nie posiada cech wieczności. Trzeba go zostawić; serce natomiast należy przenieść w przestrzeń nowego życia. W tej sytuacji liczy się więc bogactwo serca, a nie zawartość plecaka. Dlatego mądry, bardziej zabiega o to, by kimś „być”, a nie o to, by wiele „mieć”. Skarb bogactwa doczesnego jest tak wspaniały, że może przesłonić Boga, stając się bożkiem. Wielu ludzi jest gotowych sprzedać swoją duszę za bogactwo materialne.
Wreszcie chciwość, bo o niej dziś mówię, stanowi źródło wielu innych grzechów. Człowiek jest gotów zlekceważyć Boże prawa, byle tylko zdobyć bogactwo.
W tej sytuacji Chrystus, który ostro piętnował zakłamanie, czyli pychę, odchylenie się człowieka od prawdy, równie mocno przestrzega nas przed niebezpieczeństwem ukrytym w chciwości. Myśli tu nie tyle o samym posiadaniu, lecz o pokładaniu ufności w tym, co posiadamy. Człowiek, który ufa tylko bogactwu, musi przegrać życie. Jezus mówiąc o tym, posługuje się obrazem, który szokuje do dnia dzisiejszego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (Mt 19,24). Bogatemu, tzn. pokładającemu ufność w dobrach doczesnych.
Na czym polega niewłaściwe podejście do dóbr tego świata? Albo na tym, by dużo mieć, a więc na gromadzeniu; albo na niewłaściwym wykorzystaniu tego, co posiadamy.
Dużo mieć. Dążą do tego dwie wady. Pierwszą jest chciwość, czyli brak umiaru w zdobywaniu dóbr tego świata. Chciwym jest ten, któremu zawsze mało, mało; umiera i jeszcze mu mało. Chciwy nie potrafi sobie powiedzieć – dość. Druga wada to skąpstwo. Skąpy ma, ale nie zabiega o to, by się bogacić, lecz tym, co ma, nie chce się podzielić; nie otworzy swej dłoni, aby ubogacić drugiego.
Drugi niewłaściwy kierunek podejścia do dóbr tego świata to niemądre wykorzystanie tego, co posiadamy. I tu jeszcze dochodzą dwie wady; rozrzutność i marnotrawstwo. Miałem świeckiego kolegę, który przed wielu laty zarabiał tak dużo pieniędzy, że za pensje połowy roku mógł sobie kupić dom. Nigdy go nie kupił, a umierając zostawił rodzinę na dnie nędzy, bo on w połowie miesiąca już nie miał nic, nigdy nie potrafił mądrze wykorzystać zarobionych pieniędzy. W ciągu piętnastu dni potrafił wydać olbrzymią pensję. Był człowiekiem rozrzutnym.
Druga wada to marnotrawstwo, czyli niszczenie tego, co człowiek posiada. Wypływa ono z braku odpowiedzialności za rzeczy, które są w jego rękach. W naszej polskiej rzeczywistości można obserwować chorobę marnotrawstwa spotęgowaną przez niewłaściwe ustosunkowanie się do własności społecznej.
jakie są skutki tego niewłaściwego odniesienia się do dobra tego świata? Skąpi i chciwi mają nieczułe serca. Potrafią przejść obojętnie obok ludzi potrzebujących. Bywa, że skąpi umierają z głodu, siedząc na worku pieniędzy. Materializm to wirus wywołujący chorobę skamieniałości serca.
Drugim bolesnym skutkiem jest niepokój. Chciwy, któremu ciągle jest mało, śni po nocach o tym, w jaki sposób może mieć jeszcze więcej. Skąpy, który już bogactwo zgromadził, martwi się, jak zabezpieczyć to, co posiada i dlatego żyje w ciągłym strachu. Materialiści to ludzie ciągle niezadowoleni; rzadko przeżywają radość sukcesu, ponieważ zastanawiają się nad tym, w jaki sposób zgromadzić jeszcze większe pieniądze.
Sknera, a więc człowiek skąpy, staje się niezwykle uciążliwy dla swego otoczenia. Skąpy mąż rozliczy swoją żonę co do złotówki. Życie z takim człowiekiem staje się koszmarem. Materializm rozrywa więzy serca i niszczy miłość.
Człowiek chciwy i skąpy łatwo wchodzi na drogę nieuczciwości. Chcąc pomnożyć swój majątek, godzi się na kradzież i kłamstwo, gotów jest nawet na łamanie prawa.
Jak leczyć tę groźną chorobę ducha? Trzeba umieć pomagać potrzebującym, czyli ponad bogactwem należy zawsze stawiać człowieka. Należy także odczytać dokładnie Ewangelię i prześledzić jej podejście do dóbr tego świata. Jest to najdoskonalsza instrukcja, jaką posiadamy na ziemi; ukazuje ona, w jaki sposób należy do owych dóbr podejść. Pełne odczytanie Ewangelii pod tym kątem jest jeszcze ciągle przed nami. Najchętniej posługujemy się tylko pewnymi wersetami, np.: Sprzedaj wszystko, co posiadasz, i rozdaj ubogim, bez harmonizowania tej wypowiedzi z całą nauką Ewangelii. Takie odczytanie jest karykaturą Ewangelii, a nie nauką Jezusa Chrystusa.
Dokładnie należy kontrolować wydatki. Córka powiada ojcu, że są jej potrzebne buty. Ten podchodzi do etażerki i wyciąga z niej gruby plik kolorowych gazet, które kupiła w ciągu kilku miesięcy. Wspólnie obliczają, ile na nie wydała. Suma jest wysoka. Ojciec powiada:
– To są twoje buty.
– Ale ja chciałam przeczytać to i owo.
– Dokonałaś wyboru. Zobacz, ile naszych pieniędzy za chwilę wrzucimy do kosza.
Trzeba dokładnie kontrolować to, w jakiej mierze nabywane rzeczy są nam potrzebne. Wreszcie ważna jest profilaktyka dla tych, których bakcyl chciwości czy skąpstwa jeszcze nie dotknął. Oto pierwszy istotny jej element. Należy oceniać ludzi według bogactwa ich serca, a nie według zawartości ich kieszeni. Niech w naszym gronie będą ludzie o bogatych sercach. Może być u nich jednocześnie bogate serce i bogata kieszeń, ale może być tylko bogate serce i pusta kieszeń. Strzeżmy się ludzi o bogatej kieszeni i o pustym sercu, bo noszą oni w nim wirus znieczulicy i skamieniałości.
Trzeba szukać kontaktu z ludźmi, którzy nie są niewolnikami dóbr tego świata, bo to jest choroba bardzo zaraźliwa; i pozostawać w kręgu tych, którzy są wolni; którzy umieją w sposób twórczy posługiwać się tym, co posiadają.
Trzeci element: Umieć ze spokojem przyjąć stratę dóbr doczesnych; wtedy, gdy coś zgubimy, gdy coś ulegnie zniszczeniu albo zostanie skradzione. Pamiętajmy o przestrodze Chrystusa, że skarby tego świata kradnie złodziej, gryzie mól, niszczy rdza. Taka jest prawda. Spokojne podejście do straty jest wykładnikiem mądrości człowieka.
Kiedyś rozmawiałem z właścicielem wartościowego zbioru książek, liczącego kilkanaście tysięcy tomów. Obserwując ten piękny, wypielęgnowany przez niego księgozbiór, mówię mu, że byłem kiedyś w bibliotece po pożarze i że nigdy nie zapomnę, jak suszono zalane wodą i opalone książki, pochodzące nawet z XIV wieku. Pytam się go: – A co się stanie, jeżeli by tu doszło do takiego dramatu. – On mi mówi: – Musiałbym się wtedy powiesić. Czy to jest mądre podejście?
Ostatnia uwaga. Należy cieszyć się tym, co posiadamy, i mieć cierpliwość przy zdobywaniu rzeczy niezbędnie koniecznych. Pytam się jednej rodziny: – Kiedy byliście najbardziej szczęśliwi? – Odpowiadają, że wtedy, gdy się sprowadzili do tego mieszkania i gdy przez całe tygodnie jedli posiłki siedząc na podłodze, na gazetach, bo nie było ich stać na meble. Jest rzeczą znamienną, że duża część małżeństw rozpada się wtedy, kiedy się już urządzi, gdyż nie ma już radości wspólnego doskonalenia własnego mieszkania.
Wiem, że niewiele znajduje się w naszych kieszeniach. Nie widać też wielkich perspektyw, wskazujących na to, że będzie lepiej. Jednak mówię o tym dlatego, że chciwość niszczy serce nie tylko wtedy, gdy człowiek dużo ma; chciwość może je zniszczyć i wtedy, gdy człowiek nie ma nic. Chciwość jest wtedy niszczącym pragnieniem posiadania.
Podziękujmy Chrystusowi za przykład Jego wolności wobec dóbr tego świata. Podziękujmy za te dary, które są do naszej dyspozycji, które wystarczają nam do tego, że żyjemy. Podziękujmy nawet wówczas, gdy jest to tylko minimum i trzeba z wielką troską szafować tym, co posiadamy, żeby starczyło na życie. Pamiętajmy, że Bóg, temu, kto potrafi Mu zaufać, błogosławi. Skoro troszczy się o ptaki, które nie sieją, troszczy się i o nas, byśmy nie poumierali z niedostatku.