Przypowieść o chwaście trudno byłoby uznać za dobrą poradę dla rolników. Chwast nie może być tolerowany, jeśli ktoś chce zebrać udane plony. To oczywiste w gospodarce rolnej. Lecz nie chodzi o to, aby sam przykład absolutyzować! Bo rzecz odnosi się przecież do Królestwa Bożego, a nie jako poradnik rolniczy. W perspektywie życia duchowego istnienie przeszkód, na drodze duchowego wyrobienia, może okazać się i często tak bywa, nieodzowną pomocą. To pierwsza ważna konkluzja.
Nieprzyjaciel przyszedł nocą i zasiał złe nasienie między dobre. Tak to już jest na tym świecie, że ciemność i zło próbuje się wcisnąć pomiędzy nasiona miłości Boga. Jest jakąś przedziwną normą, w sprawach Królestwa Bożego, że tam gdzie jest wielkie dobro, pojawia się natychmiast i często zaraz obok, zło. To jakby podstawowa prawda i zasada ewangeliczna.
To jest również tak, że między szlachetnymi ludźmi zawsze skrywają się ludzie egoistyczni, duchowo skarłowaciali i wielcy niegodziwcy. Pośród dwunastu apostołów jest jeden, który okaże się zdrajcą. O dziwo! nawet w tak elitarnej grupie, wybranej przez Pana Jezusa, pojawia się chwast. Dlaczego jednak Pan pozwala chwastowi rosnąć aż do żniwa? Pan Jezus to dość wyraziście wyjaśnia: aby wyrywając chwast, nie wyrwać wraz z nim pszenicy. Bóg jest zadziwiająco cierpliwy.
Pieśń nad pieśniami podpowiada (a odnosimy ten cytat do NMP i znajdujemy go w Godzinkach ku uczczeniu Niepokalanej): „Jak lilia pośród cierni, tak przyjaciółka ma pośród dziewcząt [między córkami Adama]”(2,2). Choćby w tym biblijnym porównaniu widzimy, że szlachetność jednego serca jest otoczona przez wiele przewrotnych dusz.
Żyjemy wśród niepokoju, nerwowego napięcia, niesprawiedliwości i wielkiej dezorientacji moralnej. Przychodzi nam więc wzrastać w swoistej rywalizacji z chwastem, z potomstwem nieprawości, aby tym wyraźniejsza stała się moc dobra.
Chwasty zwykle przerastają szlachetne rośliny. Gdzie jednak nauczyć się bojaźni Bożej, jak nie w cieniu tego panoszącego się zła? Podstawowym odczuciem ludzkiej duszy jest bojaźń Boża, ale z braku męstwa może się ona stać bojaźnią uległą złu.
Albo ulękniemy się popełnienia grzechu, albo z obawy przed dezaprobatą otoczenia zaczniemy czynić to, co inni. Niestety, wydaje się, że dzisiaj mamy do czynienia z tą drugą bojaźnią i bardziej ludzie liczą się z otoczeniem niż z Bogiem.
Nasz świat zadaje się zagubił lęk przed grzechem, a nauczył się bezczelności wobec Boga. To jest najfatalniejsze zachwaszczenie naszych umysłów. To, że w jakiejś społeczności, gdzie przykładowo żyje stu mieszkańców, a 99 jest złodziejami, wcale nie znaczy, że setna osoba też musi kraść. To, że wokół nas żyje wielu cudzołożników wcale nie znaczy, że to jest już normalne, a przykazania straciły na wyrazistości. To, że wielu katolików ma gdzieś niedzielną mszę św. i świętowanie Dnia Pańskiego, wcale nie oznacza, że tak jest w porządku wobec Pana Boga.
Cnota zawsze wzrasta obok pokusy, a nie z powodu braku pokus! Gdzie rozplenia się grzech, tam obficiej rozlewa się łaska – powie św. Paweł. Każdy, kto wytrwa, kto nie pozwoli zachwaścić swojej duszy, kto nie ulegnie zgorszeniom, jest jak lilia między cierniami, jest jak zdrowa pszenica pomiędzy chwastami. Pan Bóg każdemu daje łaskę do nawrócenia, do osobistej przemiany. Lecz jeśli ktoś z tego nie skorzysta kiedyś przyjdzie czas żniwa…
Przypowieść o chwaście pośród pszenicy jest niezwykle nośna i można by ją odnieść do wielu wymiarów naszego życia i tej powszechnej, jakby bliskości w ścieraniu się ze sobą dobra i zła.
Dobrze uformowane sumienie pozwala dostrzec ten chwast obecny w każdej społeczności ludzkiej: w rodzinie, we wspólnocie parafialnej, a nawet w Kościele. Chwast pleniący się w mediach, środkach społecznego przekazu. Nie ma dziedziny ludzkiego życia, której ten temat byłby obojętny. Udawanie, że chwastów nie ma, nie rozwiązuje niczego. Dostrzeganie go pozwala podjąć środki, aby w dużej mierze ustrzec się go i tym bardziej wzrastać w cnotach. Bo jedynym miejscem, gdzie nie wolno go tolerować, jest nasza nieśmiertelna dusza. Trzeba pozwolić Panu Bogu, aby w swojej łasce i miłosierdziu dopomógł nam wykorzenić wszelkie wady i złe skłonności, abyśmy w czas żniwa wydali plon obfity.