Brak roztropności ujawnia się na dwóch etapach dążenia do niej. Na etapie zamierzenia, gdy człowiek zastanawia się, do jakiego celu i w jaki sposób ma dążyć, oraz na etapie wykonania.
Na pierwszym z tych etapów brak roztropności jawi się jako lekkomyślność powodowana brakiem zastanowienia. Lekkomyślność ma dwie formy. Pierwszą z nich jest niedokładność. Człowiekowi nie zależy na dokładnym zastanowieniu się nad możliwością wykorzystania wszystkich środków, nie myśli także o okolicznościach, w jakich się znalazł, aby osiągnąć cel.
Na przykład: prowadzi samochód i słyszy, że coś w nim stuka, ale nie sprawdzi usterki, bo jest niedbały. Gdyby sprawdził i gdyby usunął małą usterkę, szkody byłyby niewielkie. Jeśli z niedbalstwa tego nie zrobi, może się okazać, że za naprawę zapłaci wiele, a nawet może dojść do przykrych okoliczności, gdy samochód straci sprawność na trasie. Jest to bardzo częsty objaw braku roztropności spotykany w naszym narodzie. Duża część marnotrawstwa stąd właśnie się wywodzi. Lekkomyślność jest głównie chorobą ludzi młodych. Zanim człowiek nauczy się roztropności, upłyną długie lata.
Jaka jest rada na niedbalstwo? Doskonalenie się w rzeczach małych. Wszystko, co robimy, róbmy dobrze. Drobne rzeczy mają być zawsze wykonane dobrze. Każdy wie, że nawet najmniejsza cząstka samochodu powinna być w dobrym stanie, gdyż tylko wtedy cały pojazd jest sprawny.
Inną wadą wynikającą z braku roztropności jest pośpiech, czyli brak czasu na to, by się zastanowić. Gdy chcemy mądrze działać, potrzebny jest nam czas. Nawet w sytuacjach bardzo trudnych czas jest potrzebny, a mogą to być tylko ułamki sekundy. Człowiek musi się zastanowić, jakie ma wybrać środki, aby cel osiągnąć. Tymczasem pieśnią współczesnego człowieka jest refren: „Nie mam czasu, nie mam czasu, nie mam czasu”.
W chrześcijaństwie odpowiedzią na to jest wezwanie przed pracą do modlitwy. Wielu z tej modlitwy rezygnuje, nie dostrzegając, że posiada ona nie tylko moc religijną, lecz że jest także czasem refleksji i zastanowienia. Poranny pacierz nie może być tylko odklepaniem formułek, musi być refleksją przed Bogiem, dotyczącą tego, jak zaprogramować dzień. Mówię zatem Bogu „dzień dobry” i pytam Go, co dla mnie zaprogramował, co chciałby mi dać dziś do zrobienia.
Modlitwa przed pracą to kilka minut spokojnej refleksji. Człowiek, podchodząc do modlitwy jak do spotkania z Bogiem, który chce zadbać o nasze dziś, nie popełni poważniejszych błędów. Modlitwa jest czasem refleksji. Zbyt często jednak sprowadzamy ją tylko do prośby, mówiąc: Poprosiłem, a Pan Bóg mnie nie wysłuchał… Czas modlitwy jest czasem refleksji nad sytuacją, w jakiej się znajduję, jest rozmową z Bogiem na temat mojego teraz. Każdy, kto się modli rano, nie popełni w dzień większych błędów i może być pewien, że jego roztropność będzie nieustannie wzrastała.
Na drugim etapie, gdy już myślimy o realizacji decyzji, brak roztropności przejawia się przede wszystkim w niedostatku zdecydowania i stałości. Tu w grę wchodzą wszystkie sytuacje, w których człowiek podejmuje wykonanie dzieła, ale ciągle ma wątpliwości, czy robi to dobrze, czy niedobrze. Wielu na tej drodze ustaje, do celu nie dochodzi. Nic tak człowieka nie niszczy jak rozpoczęte i niedokończone dzieło. Roztropność człowieka polega na szybkiej decyzji i na konsekwencji w jej realizacji. Musimy dojść do tego, abyśmy chcieli chcieć. Chcę, to znaczy podejmuję decyzję i realizuję ją od początku do końca. To jest sposób na doskonalenie roztropności.
Jakie wady przeszkadzają nam w podejmowaniu decyzji lub w braku stałości? Przede wszystkim lenistwo, które jest nacechowane wstrętem do podejmowania wysiłku. Człowiek leniwy nigdy nie będzie roztropny. Są ludzie, którzy wszystko odkładają na potem i powiadają, że jakoś to będzie. Samo to odkładanie ich męczy, a gdy przychodzi już owa rzeczywistość, której trzeba stawić czoło, przegrywają. Nie są do jej przyjęcia przygotowani. Przecież jakoś to będzie. Wielu współczesnych ludzi wtedy właśnie popełnia szereg błędów.
Jezus mówi o synach tego świata, którzy są roztropniejsi niż synowie światłości. Nie ma na myśli cnoty, lecz sprytne wykorzystanie zdobytych umiejętności do złych celów. Komandos, który wspaniale opanował swą sztukę, zamiast mieć na uwadze obronę kraju, za pieniądze zgłasza się do grupy terrorystów. Przystępuje do akcji, wykorzystując wszystkie umiejętności, które opanował. Staje się niezwykle groźny. Taka jest roztropność synów tego świata. W więzieniach przebywa wielu geniuszy; gdyby oni swe umiejętności wykorzystali w służbie dobra, dokonywaliby rzeczy niezwykłych. Niekiedy cały świat podziwia doskonale zorganizowany napad stulecia, ile w jego przygotowaniu musiało być refleksji, ile umiejętności, jak trzeba było wszystko przewidzieć. Oto wielkie talenty w służbie zła.
Można to zaobserwować dokładniej, gdy mamy do czynienia z człowiekiem, który się mści. Zazdrość i mściwość potrafią wykorzystać wiele czynników roztropności, by zniszczyć człowieka.
Jest jeszcze jedna forma działania – cel w nim jest wspaniały. Ludzie np. potrzebują do akcji charytatywnej miliard złotych. Jest doskonała okazja, by go zdobyć, potrzebny jest tylko fałszywy świadek. Są tacy, którzy oferują za to prawie tyle pieniędzy, ile do akcji potrzeba. Jakiś człowiek się decyduje zostać fałszywym świadkiem, bierze pieniądze i czyni dobro. Wydaje mu się, że dobry cel, wspaniały cel, np. budowa leczniczego zakładu lub postawienie go na bardzo wysokim poziomie, usprawiedliwia jego fałszywe świadectwo. Cel jest dobry, ale środek jest zły.
Pamiętajmy, że cel nigdy nie uświęca środków; nigdy zatem dobry cel nie może zezwolić na posłużenie się złym środkiem. Na co dzień mamy tego typu działania: małe kłamstwa, małe oszustwa, małe kradzieże; ale to jest zawsze bardzo krótkowzroczne.
Dlaczego nie można wykorzystywać roztropności w rozgrywce czy też dla innych celów, sięgając po złe środki? Zły cel uwłacza godności człowieka. Nawet jeśli jest wart wiele tysięcy dolarów, cóż to jest w porównaniu z godnością człowieka.
Praktyczne zasady:
Roztropności uczymy się przez całe życie, aż do ostatniej jego godziny. Jest to taka umiejętność, która wymaga czujności przez całe życie. Nie da się osiągnąć roztropności w takim stanie, aby była wartością stałą. Trzeba ją ustawicznie doskonalić.
Nie każdy człowiek potrafi zdobyć tę cnotę. Nie każdy potrafi być roztropnym. Jednemu brakuje pamięci, drugiemu umiejętności łączenia faktów, trzeciemu brak intuicji. Roztropność u tych ludzi musi polegać na zaufaniu człowiekowi roztropnemu. Jeśli potrafią mu zaufać, potrafią także wygrać życie i nie popełnią większych błędów. Umiejętność zaufania mądrzejszemu człowiekowi jest znakiem roztropności.
Trzeba być niezwykle ostrożnym w kontaktach z ludźmi, którzy są roztropni roztropnością tego świata, dlatego że oni nie przebierają w środkach. W wielu wypadkach w spotkaniu z nimi przegrywamy. Jeśli chcemy współpracować z ludźmi, musimy zobaczyć, do jakiego celu zmierzają i jakimi posługują się środkami. Jeśli zauważymy, że coś w ich pracy jest złe, nie możemy się włączać, bo współpraca doprowadzi nas do klęski.
Nasza wola jest słaba, a rozum często nas zawodzi. Są momenty, że nie uwzględnimy jakiejś sytuacji. Bywa, że za późno się o czymś dowiemy. I dlatego Bóg umacnia naszą roztropność trzema darami: darem rozumu, darem rady i darem mądrości. Dlatego trzeba w modlitwie otworzyć serce i prosić Boga tak, jak prosił Go Salomon: Udziel mi, Panie, mądrości, bo brak mi doświadczenia. Dary Ducha Świętego (dar rozumu, rady i mądrości) uzupełniają i doskonalą naszą roztropność.
Podziękujmy Bogu za wszystkich roztropnych ludzi, którzy byli naszymi mistrzami; podziękujmy za rodziców, za wychowawców i nauczycieli, za przyjaciół. Podziękujmy, bo przekazali nam wielką wartość. Prośmy Boga, abyśmy nigdy w życiu nie zrezygnowali z doskonalenia tej cnoty, która jest sterem naszego życia. Roztropność decyduje o szczęśliwym dotarciu do najwyższego celu.