Ludzkie dary w Bożych rękach

Udostępnij:

W ostatnim rozważaniu zwróciłem uwagę na to, że przychodząc do ołtarza, aby wziąć udział w świętej Ofierze, korzystamy z zaproszenia, jakie skierował do nas sam Gospodarz Wieczernika, Jezus Chrystus. Odpowiadamy na to zaproszenie, chcąc wziąć udział w uczcie razem z Bogiem. Zasygnalizowałem, że na samym początku ma miejsce akt pokutny, który porównałem do wejścia do przedpokoju, gdzie jest ustawione lustro i trzeba w nie przez moment spojrzeć, aby zobaczyć siebie w prawdzie. Trwa to krótko, bo w Wieczerniku nie można zatrzymywać się na sobie, trzeba zatrzymywać się na Gospodarzu. Z przedpokoju przechodzimy do salonu, gdzie następuje uroczyste powitanie Gospodarza, jest nim hymn „Chwała na wysokości Bogu”, odtąd nasza uwaga jest skoncentrowana na Bogu, na tajemnicy Trójcy Świętej.
W salonie Bóg kieruje do nas swoje Słowo. Czas pobytu w tym salonie dzieli się na trzy części: słuchamy słowa Bożego, zawartego w Księgach Pisma Świętego, aktualizujemy słowo Boże w kazaniu i przez chwilę milczenia próbujemy to słowo przyjąć i zatrzymać u siebie.

Jakie są dalsze dzieje gości zaproszonych przez Chrystusa do Wieczernika? W odpowiedzi na usłyszane słowo Boże wyznajemy wiarę. Czynimy to nie tylko ustami, ale i sercem, każdy czyni to tylko we własnym imieniu, dlatego wyznanie wiary jest w liczbie pojedynczej. „Wierzę w jednego Boga”.
Po wyznaniu wiary Pan Bóg słucha naszych najbardziej aktualnych próśb. Jest to tak zwana Modlitwa Wiernych. Mówimy Bogu o tym, co jest aktualne w świecie, w Kościele, w narodzie, w diecezji i w naszej wspólnocie. Założenie jest takie, aby ta modlitwa, jeśli to możliwe, była przygotowywana przez uczestników, a nie przez kapłana. W jakichś małych wspólnotach, często jest ta modlitwa spontaniczna, co tchnie do niej nieco więcej, bliskich nam intencji i spraw, które chcemy złączyć z Najświętszą Ofiarą Pana Jezusa. Gdyby nawet publicznie nie udało nam się wypowiedzieć naszych intencji, to w tym właśnie momencie trzeba nam sobie uświadomić to, w jakiej intencji dziś jestem na mszy św.? W jakiej intencji przyjmę Komunię św.? To jakby najwyższy czas, aby to sobie przypomnieć lub uświadomić. Po Modlitwie Wiernych rozpoczyna się Ofiarna Uczta.

Zajmujemy miejsca przy stole i podajemy dary. Ponieważ jesteśmy zaproszeni na ucztę, niesiemy swoje dary. Chcemy mieć w tej uczcie swój udział. Nie chodzi tu o prezenty, lecz o dar ołtarza, który ma wyrazić naszą radość i wdzięczność za zaproszenie. Tym darem jest chleb i wino. Chleb jest symbolem naszego życia, a więc tego, co mamy najcenniejsze. Życie na ziemi jest skoncentrowane wokół troski o chleb. Dar ten przynosimy, wiedząc, że potrafimy nim rozradować wszystkich uczestników, że po ten dar sięgnie każdy siedzący przy stole. Gdyby Bóg nie stał się człowiekiem, sam nie potrzebowałby chleba. Bóg nie ma potrzeby jedzenia. Odkąd jednak Syn Boga stał się Człowiekiem i zasiadł z nami przy stole, zna z doświadczenia smak chleba i wina i można w Jego ręce złożyć te nasze ludzkie dary, wiedząc, że On również razem z nami będzie je spożywał. To jest piękny dar. Wśród wszystkich darów, jakie można przynieść dla kogoś, kogo się kocha, najwymowniejszym darem jest dobry chleb.

Symbolika wina jest nam również znana, to znak naszej radości. Przy uroczystym spotkaniu chcemy mieć wino, bo owocem mądrze używanego alkoholu jest radość. Kiedy uwzględnimy proces powstawania wina (u nas nie ma winnic, i obraz ten jest mało czytelny), to odkryjemy, że wino powstaje w tłoczni przez niszczenie gron. One muszą być miażdżone po to, aby wydały sok. Ten obraz powstawania wina w Starym Testamencie i w całej kulturze śródziemnomorskiej łączono z cierpieniem. Dlatego kielich wina jest symbolem radości i cierpienia. Przynosimy dar wina, składamy w ręce Gospodarza, czyli Chrystusa, wyrażając zarówno swoją radość, jak i cierpienie, często nie tylko swoje, ale wielu bliskich.

Przy ołtarzu chleb składamy na patenie. Warto zwrócić uwagę na to, że z punktu widzenia praktycznego ta patena ma dwa wymiary. Jeden – to ta mała, złocona, na której spoczywa chleb; drugi, większy to taca. Chcąc umożliwić nam osobisty udział w świętej Ofierze, w przyniesieniu swojego własnego daru, sługa ołtarza wychodzi i podchodzi do każdego, i kto chce, może część swojego trudu, swojej pracy, część swojego chleba złożyć na tę tacę.

Kiedy wasz pieniądz jako ofiara spocznie na tacy, staje się jakby świętym i nie może być wykorzystany do żadnych innych celów, tylko do celów świętych. Wasze pieniądze złożone na tacy są wykorzystane na utrzymanie kościoła, zapłatę za prąd elektryczny, świece, szaty liturgiczne, odnowienie kościoła, utrzymanie czystości kościoła, ogrzewanie. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby uzmysłowić sobie, ile jest wydatków związanych z utrzymaniem dużego obiektu sakralnego, opłaceniem pensji organiście, kościelnemu, a czasem jeszcze innym pracownikom w parafii. Te pieniądze nie mogą być wykorzystane inaczej jak tylko wykorzystane w sprawach kultu w świątyni i tego, co się z nim łączy. Część z nich z polecenia biskupa jest przeznaczona na wielkie dzieła Kościoła, na misje, budowę kościołów, na utrzymanie seminarium, gdzie kształcą się księża i na katolickie uczelnie. Żaden kapłan nie może z tacy wziąć na swoje utrzymanie ani złotówki.
Widok pieniędzy nie jednemu wpływa na wyobraźnię, więc mamy ogromną ilość anegdotek i dowcipów na temat kościelnej tacy… Kapłan, który zacząłby traktować tacę, jako część swojego dochodu, naraża się, w najlepszym razie, nie tylko na słuszną krytykę wiernych, ale w oczach Bożych staje się najgorszą odmianą złodzieja i naśladowcą Judasza, który również, jak zaznacza to św. Jan Ewangelista, wykradał z trzosa pieniądze, które służyły utrzymaniu Pana Jezusa i pozostałych jedenastu Apostołów. Zastanawia mnie, że Pan Jezus nie reagował i nie ma o tym żadnej wzmianki w Ewangeliach. Można więc w domyśle stwierdzić, że Bóg nie reaguje do czasu.
To jest ta wasza patena, na której składacie część swojego chleba, swojej pracy, swojego trudu.

Na dar związany z ołtarzem składa się jeszcze jedna ofiara, ofiara indywidualna człowieka, który zamawia Mszę świętą w wybranej przez siebie intencji. Czasem są to intencje, które są nie tylko naszymi osobistymi, ale dotyczą większej wspólnoty. To bardzo cieszy, że ta ofiara jest nie tylko indywidualna, lecz obejmuje wszystkich. Te pieniądze złożone na ręce kapłana, kiedy zamawiacie Mszę świętą, w dużym procencie pozostają do dyspozycji kapłana. Ponieważ w Polsce po wojnie duchowieństwo nie miało żadnych innych źródeł utrzymania, ustalono, przy wielkim zrozumieniu wiernych, że ofiara na Mszę świętą będzie wynosiła mniej więcej tyle, ile wynosi przeciętne dzienne utrzymanie człowieka, to jest jedną trzydziestą średniej pensji. Oczywiście ofiara może być wyższa i niższa, ale mniej więcej taka jest miara.

Chciałbym wyraźnie podkreślić, że ofiarowanie, ważna część Mszy świętej, mówi nam o tajemnicy Kościoła, który ciągle ofiaruje Bogu to, co ludzkość otrzymuje od Niego.

Trzeba się koniecznie zatrzymać na tym pytaniu: co ja przyniosłem do ołtarza, jaki jest mój dar? W jakiej mierze rozumiem oddanie Bogu w ofierze części swojej pracy.

Dodaj komentarz