W naszej refleksji nad tajemnicą Kościoła zatrzymaliśmy się przez dłuższy czas nad wspólnotą zgromadzoną przy ołtarzu, nad tą wspólnotą, którą tworzymy. Jest ona najdoskonalszym obrazem, więcej, jest cząstką Kościoła Chrystusowego na ziemi.
Wiemy, że Kościół jest miejscem spotkania człowieka z Bogiem i Boga z człowiekiem. Dokonuje się to przez spotkanie sakramentalne w Eucharystii i przez modlitwę.
Zgromadziliśmy się przy ołtarzu, aby z całym Kościołem trwać na modlitwie. W tej modlitwie Bóg mówi do nas. To Jego słowo przemieni chleb i wino, to słowo pragnie przemienić również nasze serca. Modlitwa bowiem jest spotkaniem człowieka z Bogiem i Boga z człowiekiem.
Najczęściej mówimy o modlitwie w wymiarze indywidualnym. Wyższą jednak wartość posiada modlitwa wspólna, w której Bóg mówi do wspólnoty i wspólnota mówi do Boga. Dlaczego wyższą wartość? Dlatego, że człowiek został tak stworzony, iż do jego szczęścia jest potrzebne nie tylko odniesienie do Boga, ale i pełne odniesienie do drugiego człowieka. Nie uszczęśliwi człowieka samo spotkanie z Bogiem. Jest to wielki paradoks, ale taka jest prawda. Człowiek może być szczęśliwy tylko wówczas, kiedy w miłości spotka się z Bogiem i z drugim człowiekiem.
Te dwa odniesienia są tak ważne, że Chrystus ucząc nas modlitwy pozostawił na boku aspekt czysto indywidualny. Mówiąc Apostołom, jak winni zwracać się do Boga, ani w jednym zdaniu nie powiedział „Ojcze mój”, tylko „Ojcze nasz”, chleba naszego, winy nasze. Modlitwa została tak ustawiona przez samego Chrystusa, że jeśli ma być ewangeliczna, musi mieć na uwadze odniesienie do innych ludzi. Dlatego modlitwa wspólnoty jest doskonalszą i skuteczniejszą modlitwą aniżeli indywidualna. Msza święta, która ma zawsze na uwadze wspólnotę, jest szkołą modlitwy. Kto chce nauczyć się modlitwy, wystarczy, że raz w tygodniu będzie autentycznie uczestniczył w świętej Ofierze, sercem powtarzając za kapłanem słowa, które Kościół zanosi do Boga. Msza święta jako tak rozumiana modlitwa tworzy wspólnotę z Bogiem i wspólnotę z ludźmi. Eucharystia jest wspólnototwórcza, bo otwiera człowieka na Boga i na braci.
Opowiada pewien kapłan: Spotkałem szczęśliwych małżonków, którzy wracali po Mszy świętej z okazji 40-lecia małżeństwa. Odpowiadając na moje życzenia, zaznaczyli, że przez tyle lat nie było między nimi ani jednego nieporozumienia. To znak wielkiej jedności i miłości, jaka istniała między nimi. Człowiek powinien tak przeżyć życie, aby między nim a Bogiem nie było żadnego nieporozumienia. A jeśli się to udaje, to również kontakt z ludźmi staje się wyjątkowo twórczy i jest dodatkowym źródłem szczęścia. To małżeńskie wyznanie jest ważne z punktu widzenia świadectwa, jakiego Bóg oczekuje od nas w świecie. Dopiero wtedy, kiedy potrafimy bez nieporozumień współżyć i współpracować z sobą, stajemy się czytelnym znakiem dla świata. Po tym poznają, żeście uczniami Moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali.
Ludzie, którzy nie pielęgnują życia modlitwy, nie potrafią stworzyć ewangelicznej wspólnoty ani w małżeństwie, ani w rodzinie, ani w zakonie, nigdzie i nigdy. Podstawowym warunkiem twórczego współżycia jest udoskonalenie modlitwy, a szkołą tej modlitwy jest spotkanie przy ołtarzu.
Wartość modlitwy wspólnej zależy w pewnej mierze od wartości modlitwy indywidualnej każdego członka wspólnoty. Im lepiej modlą się poszczególni ludzie, tym łatwiej potrafią stworzyć atmosferę modlitwy przy ołtarzu. Powiedziałbym, że jest to sztuka podobna do śpiewu chóralnego, im większy poziom muzyczny indywidualnych śpiewaków, tym wspanialszy będzie ich chór. Do tego jest potrzebny słuch, piękny i ciągle doskonalony głos. Słuch jest darem. I wszyscy o ten dar modlitwy powinniśmy Boga prosić, ale doskonalenie głosu jest umiejętnością, która zależy od każdego z nas. Niemniej przy ołtarzu trzeba pamiętać o tym, że my włączamy się w już istniejący wielki chór i dlatego nawet jeśli nie potrafimy dobrze śpiewać, jeśli istnieje niebezpieczeństwo, że coś będziemy fałszowali, to dyrygent, który prowadzi, a jest nim sam Chrystus, potrafi nasz błąd wykorzystać dla doskonałości całego dzieła. Więcej, w tym chórze już są ci, którzy śpiewają w sposób doskonały. W każdej Mszy świętej jesteśmy połączeni z wszystkimi świętymi, którzy wielbią Boga. Ten chór jest znacznie większy, aniżeli nasza wspólnota. Ponieważ to są doskonali ludzie, umieją się modlić, a równocześnie chcą, abyśmy się razem z nimi tej sztuki uczyli. W tej sytuacji możemy przyjść z bardzo nieporadną naszą indywidualną modlitwą, wiedząc, że w tej wspólnej modlitwie owoce jej będą wielkie. Przy ołtarzu jesteśmy podobni do ludzi, którzy zgromadzili się przy źródle. Każdy zaczerpnie z niego tyle, na ile jest otwarty. Ten, kto nie otworzy serca, odejdzie od źródła pusty. Im doskonalej potrafimy się otworzyć, tym bogatsi opuścimy świątynię. Wspólna modlitwa sprawia, że serca się otwierają na działanie łaski.