W refleksji i dyskusji nad sakramentami należy nieustannie mieć na uwadze trzy tajemnice: Boga, Chrystusa i Kościoła.
Jezus Chrystus pozostał z nami, przez wszystkie dni, aż do skończenia świata, w założonym przez siebie Kościele. Taka jest Jego wola i decyzja. Ktokolwiek chce się z Nim spotkać, znajdzie Go w Kościele. Zasadniczo tę obecność Jezusa sprowadzić można do trzech form. Jest obecny w spotkaniu świętych ludzi. Gdzie dwóch albo trzech jest zgromadzonych w imię Moje, tam Ja jestem. Druga forma obecności to teksty natchnione. Jezusa można spotkać w Piśmie Świętym czytanym w duchu wiary. Trzecia forma Jego obecności to sakramenty, z tym, że Najświętszy Sakrament jest najwyższą formą obecności Pana Jezusa.
Kościół, obejmujący dziś setki milionów ludzi, to wspólnota, w której obecny jest Zmartwychwstały Chrystus. On posługuje się tą wspólnotą dla uświęcenia świata.
Wiara w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa stanowi fundament życia każdego chrześcijanina i całego Kościoła. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o wiarę w wydarzenie historyczne, które miało miejsce przed blisko dwu tysiącami lat. Przez tę wiarę rozumiemy uznanie możliwości nawiązania kontaktu z Nim tu i teraz, a więc aktualną możliwość spotkania ze Zmartwychwstałym Chrystusem.
Jak długo Jezus przebywał na ziemi, tak długo był dostępny dla niewielkiej grupy ludzi w ściśle określonym miejscu, a więc jeśli przebywał w Nazarecie, nie można Go było spotkać w Kafarnaum; jeśli przebywał w Jerozolimie, nie można było z Nim rozmawiać w Betsaidzie. Po zmartwychwstaniu wszedł w świat, który przekracza bariery czasu i przestrzeni, a to umożliwia Chrystusowi spotkanie z nami w każdym momencie i w każdym miejscu. Pan Jezus wyraźnie powiedział: Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Zmartwychwstały Chrystus jest więc z nami. Nie jest dostępny naszym doczesnym oczom, można Go jednak dojrzeć oczami wiary. Przyjął nowe formy swojej obecności w Kościele, jedną z najdoskonalszych form obecności jest Eucharystia. Mając na uwadze śmierć i swe zmartwychwstanie, Pan Jezus w Wielki Czwartek ustanowił pewien ryt świętej uczty i ofiary, w której jest realnie obecny.
Kościół, to wciąż otwarty Wieczernik. Ale posługując się pojęciem „Wieczernika”, zwłaszcza w odniesieniu do Najświętszej Eucharystii, trzeba nam stale pamiętać, że jest to Wieczernik połączony z Krzyżową Ofiarą Pana Jezusa, Jego chwalebnym Zmartwychwstaniem i Tajemnicą Zesłania Ducha Świętego, który w tym samym Wieczerniku zstąpił na Apostołów i Maryję. Więcej! Jest to Wieczernik, jako antycypacja, zaczątek, zapowiedzianej w Apokalipsie św. Jana (Ap 19,7–9) eschatologicznej uczty zaślubin Baranka z jego Małżonką, wspólnotą Kościoła.
Odłączenie więc tych elementów od siebie lub odłączenie jednego z nich, powoduje błędne spojrzenie i interpretację tajemnicy Eucharystii, a przecież każda Msza św. zawiera w sobie i spaja te właśnie tajemnice. Trzeba nam więc, abyśmy patrząc na ten ponadczasowy Wieczernik, nie tracili z oczu całej tej rzeczywistości, a to nie zawsze jest takie proste i oczywiste… Wiele nieporozumień w odniesieniu do Mszy św. i jej zrozumienia wynika właśnie z tego, że ktoś pomija choćby jeden z tych elementów. Najistotniejsza część Eucharystii zaczyna się w Wieczerniku, jest Ofiarą Pana Jezusa na Krzyżu i Jego chwalebnym Zmartwychwstaniem oraz w nim się dopełnia w Tajemnicy obecnego Ducha Świętego, będąc jednocześnie uczestnictwem w uczcie Niebieskiej już teraz i kiedyś. Kiedy więc będę mówił o Wieczerniku, to chcę, aby właśnie w tak pełny sposób rozumieć to głębokie odniesienie.
Pragnę też, już na samym wstępie, zaznaczyć pewien problem, z jakim się zetkniemy albo nawet zderzymy, podejmując ten temat. Mianowicie podejście do tajemnicy Eucharystii – Mszy św. w ujęciu przedsoborowym i posoborowym. Recz jasna, chodzi o Sobór Watykański II. Występuje wiele różnic, o których konkretniej można mówić w odniesieniu do tzw. Mszy św. trydenckiej – odsyłam do zapoznania się z tą mszą św..
W tej katechezie podejmuję temat Eucharystii w odniesieniu do Novus Ordo Missae, czyli Liturgii posoborowej. Nie jest to rzecz jasna apologetyka nowej mszy św. a tylko próba jej głębszego zrozumienia.
Jak wiemy, Chrystus posłużył się wybranymi mężczyznami, których w Wieczerniku uczynił kapłanami. Ci wybrani, przekazują tę moc, poprzez nałożenie rąk swoim następcom. Ta nieprzerwana sukcesja apostolska trwa do dziś. Przez kapłanów, Chrystus ustawicznie powtarza słowa: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje. Bierzcie i pijcie, to jest Moja Krew… W każdej Mszy świętej, sprawowanej w Kościele Katolickim, staje się obecny pod postacią chleba i wina. Ktokolwiek chce dziś odkryć tajemnicę Kościoła, musi wejść do Wieczernika i dostrzec w nim, jako Gospodarza, Zmartwychwstałego Chrystusa.
Wspólnota eucharystyczna zebrana przy ołtarzu jest Wieczernikiem, jest doskonałym, pełnym Kościołem. Z faktu obecności Chrystusa Zmartwychwstałego w Eucharystii wynikają ważne konsekwencje.
Pierwsza – wiara w obecność Jezusa w Eucharystii stanowi wykładnik chrześcijańskiej postawy. Tak zadecydował sam Pan Jezus. Pamiętamy z Ewangelii scenę, mówiącą o cudownym rozmnożeniu chleba. Chrystus jest otoczony kilku tysiącami mężczyzn, entuzjastycznie podchodzących do Niego. To godzina doczesnego tryumfu Jezusa. Wówczas zapowiada On ustanowienie Najświętszego Sakramentu i prawie wszyscy odchodzą, uważając, że jest to „twarda mowa”. Mistrz stawia wtedy pytanie Dwunastu Apostołom, którzy z trudnością przeżywali tak wielką klęskę popularności swojego Mistrza: Czy i wy chcecie odejść? W tym wydarzeniu Chrystus zapowiada, że odniesienie do Eucharystii będzie wykładnikiem wiary. Tak jest w Kościele od pierwszego pokolenia.
Zlekceważenie przez chrześcijanina udziału w Mszy świętej niedzielnej było zawsze traktowane jako grzech ciężki, a w starożytnym Kościele trzykrotne zaniedbanie udziału w Eucharystii łączyło się z wyłączeniem danego człowieka ze wspólnoty Kościoła. Uważano, że jest to wystarczający dowód na to, że nie wierzy w Chrystusa, a do zbawienia nie wystarcza tylko wiara w Boga, lecz jest potrzebna wiara w Zmartwychwstałego Chrystusa. Trzeba to mieć na uwadze obecnie, kiedy tysiące ludzi lekceważy niedzielną Mszę świętą, a wielu nie uważa tego, jako coś poważnego.
Druga konsekwencja obecności Jezusa w Eucharystii to odkrycie wartości niedzieli jako dnia, w którym cały Kościół spotyka się ze Zmartwychwstałym Chrystusem. Starotestamentalny szabat przygotowywał do tego spotkania. Zmartwychwstały Jezus zaprasza w niedzielę do spotkania z Nim wszystkich wierzących. Dlatego Kościół, ze względu na Zmartwychwstanie Pana Jezusa, przeszedł ze świętowania starotestamentalnego szabatu na świętowanie niedzieli. To jest dzień Pański, w którym Kościół spotyka się ze Zmartwychwstałym Chrystusem. Ponieważ najdoskonalsze spotkanie jest możliwe tylko w Eucharystii, dlatego dla chrześcijanina nie ma niedzieli bez uczestniczenia w Mszy świętej.
Polskie określenie „niedziela”, nie działać, czyli nie pracować, jest trochę mało precyzyjne, mało ewangeliczne. W niedzielę nie wystarczy nie działać, ten dzień trzeba święcić. Dla wierzącego jest to „dzień Pański” – łac. dies dominica, dzień spotkania ze Zmartwychwstałym Jezusem. Każda niedziela jest uroczystością spotkania człowieka ze Zmartwychwstałym Jezusem.
Trzecia konsekwencja faktu obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie dotyczy świątyni. Jest to dom będący własnością Chrystusa Zmartwychwstałego, On jest w nim Gospodarzem. Każda świątynia katolicka jest Wieczernikiem, w którym Chrystus jest Gospodarzem. Z reguły dbamy o to, by ten nasz Wieczernik był piękny. Istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo ubóstwienia Wieczernika, samego domu Bożego, świątyni jako budowli. Wystarczy, że ten Wieczernik zostanie zbudowany jako arcydzieło architektury, ludzie zaczynają podchodzić wtedy do świątyni jak do dzieła sztuki, i już nie szukają obecnego w niej Gospodarza.
Możemy to obserwować w podejściu do tych świątyń, które stanowią dzieła architektury i sztuki. Ludzie przychodzą nie po to, aby spotkać się ze Zmartwychwstałym Chrystusem obecnym w tabernakulum, lecz po to, aby zobaczyć wytwór ludzkich rąk i myśli, by przypomnieć sobie historię. (Bazylika św. Piotra, Katedra na Wawelu, Kościół Mariacki itp.) A Pan Jezus, obecny w tabernakulum, jest ukryty gdzieś w bocznej kaplicy, tylko płonąca lampka i napis wzywa do adoracji. Zwiedzający, wchodząc do tych świątyń nie szukają jednak Gospodarza.
Pan Jezus musiał jakby musiał ustąpić miejsca i przenieść się do bocznego ołtarza, ponieważ w centrum świątyni jest inne arcydzieło czy arcydzieła. Zwiedzający przychodzą, aby je podziwiać, lecz niewielu pyta, gdzie jest Gospodarz, gdzie przebywa Zmartwychwstały Jezus Chrystus. Ludzie podziwiają ołtarze, organy, krypty grobowe, jakieś rzeźby obrazy. Pan Bóg, który często był inspiracją dla tych dzieł, jest na drugim lub trzecim planie… Nie chcę przez to powiedzieć, że piękno architektury, wspaniały ołtarz Wita Stwosza czy bogaty wystrój katedry na Wawelu, czy wielu innych świątyń przeszkadzają w spotkaniu z Chrystusem. Chcę tylko zaznaczyć, że ludzie nie dorastają do tego, aby poprzez piękno domu Bożego dotrzeć do Gospodarza, często gubią Go z oczu.
To jest mniej więcej tak, jakby ktoś przyniósł do swego domu wspaniały mebel i odtąd przychodzący interesowaliby się wyłącznie meblem, a nikt zaś nie zapytałby nawet o gospodarza. Przy takim założeniu, taki mebel może zniszczyć spotkanie i właściwie, gdyby to stało się jakąś regułą, zostałby usunięty z domu, bo dom, to nie galeria czy muzeum. Cenne są arcydzieła w muzeum, ale muzeum nie jest domem. Świątynia jest Domem.
Ten problem dotyka wielu naszych kościołów, w których Najświętszy Sakrament, ten najważniejszy punkt odniesienia naszych katolickich świątyń, został przeniesiony do bocznych ołtarzy. To jest trochę jak symptom tego, co naprawdę stało się Eucharystią… Bóg, Jezus Chrystus, usunięty na drugi plan, żeby ustąpić miejsca… (komu? Czemu?).
To, że w wielu świątyniach katolickich najświętszy sakrament trafił, gdzieś do bocznych kaplic, jest wynikiem jeszcze innego procesu, który zaszedł w zmianach posoborowych. Jest to wynik pewnego dążenia, idei, aby podkreślić rolę ołtarza, ale jako stołu, na którym sprawowana jest Najświętsza Ofiara. Kiedyś, nie było z tym problemu, bo ołtarz był niejako spojony z tabernakulum, w którym jest przechowywany Najświętszy Sakrament. Zmiany posoborowe oderwały od siebie te dwa miejsca i stąd wynikają w konsekwencji wszystkie inne zmiany i nieporozumienia. Czy wpływają one na większą czytelność i zrozumienie, a co najważniejsze, na większą cześć, szacunek i pobożność wobec obecnego w naszych świątyniach Pana Jezusa? Sądzę, że jest to bardzo niewygodne pytanie dla wszystkich reformatorów post soborowych…
Wiara w obecność Chrystusa Zmartwychwstałego w Eucharystii zmusza do zupełnie innego podejścia do świątyni. Przychodzimy spotkać się z Nim, a to, że On dysponuje wspaniałym wyposażeniem swego domu, to jest sprawa drugorzędna.
Warto zwrócić uwagę na to, że Kościół zasadniczo dba, aby nawet cudowne obrazy, jeśli to tylko możliwe, były w bocznej kaplicy. Mamy cudowne obrazy Matki Bożej – wszędzie są one w bocznej kaplicy. Tak jest w sanktuariach maryjnych w Kalwarii Zebrzydowskiej, w Kalwarii Pacławskiej, w Częstochowie i wielu innych miejscach. Jest w tym jakaś mądrość Kościoła, aby obraz nie przysłonił rzeczywiście obecnego Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Warto zauważyć, że w tych świątyniach nie wyniesiono Najświętszego Sakramentu do bocznych ołtarzy, choć są wyjątki, jak i też wyjątek stanowi Jasna Góra, gdzie Sanctissimum jest w kaplicy obrazu MB.
Trzeba jednak powiedzieć, że ludzie często nawiedzają kaplice Matki Bożej, a przed Panem Jezusem obecnym w Eucharystii w ogóle nawet nie uklękną. Taka jest rzeczywistość. Brakuje nam świadomości, iż w Kościele największym skarbem jest obecność Chrystusa Zmartwychwstałego w Eucharystii. Tak powinno być. Obrazy, choćby najcudowniejsze, wystrój kościoła, nawet najbogatszy, może służyć tylko i wyłącznie odkrywaniu i przeżywaniu spotkania z Jezusem Chrystusem obecnym w Eucharystii.