II. SAKRAMENT POKUTY W PIERWSZYCH WIEKACH I DZIŚ
1. CHRYSTUS USTANOWIŁ SAKRAMENT POKUTY
1) Pokuta jako Sakrament
2) Pokuta jako cnota
3) Sakrament Pokuty w Piśmie św.:
a) Stary Testament,
b) Nowy Testament
4) Świadectwo ojców, pisarzy i doktorów Kościoła
5) Sylwetki czterech świadków w sprawie Pokuty:
a) św. Klemens; Tertulian; Orygenes i św. Cyprian
b) stanowisko Kościoła wobec czterech przytoczonych świadków
2. SPOSOBY DOPEŁNIANIA POKUTY W PIERWSZYCH WIEKACH:
a) Afryka,
b) Rzym,
c) Konstantynopol,
d) Mała Azja. Antiochia
3. DALSZY ROZWÓJ PRAKTYKI POKUTY
1) Zanik Pokuty w Małej Azji
2) Pokuta w życiu jednostki: św. Cyprian i św. Augustyn
3) Dalszy rozwój praktyki Sakramentu Pokuty w Kościele
1. CHRYSTUS USTANOWIŁ SAKRAMENT POKUTY
1) Pokuta jako Sakrament
O tym jak Chrystus ustanowił Sakrament Pokuty opowiada Ewangelia św. Jana: W pierwszym dniu po zmartwychwstaniu, wieczorem, gdy apostołowie byli zgromadzeni w wieczerniku „…przyszedł Jezus i stanął w pośrodku i rzekł: Pokój wam! A to rzekłszy ukazał im ręce i bok. Uradowali się tedy uczniowie ujrzawszy Pana. Rzekł im tedy: Pokój wam! Jako mię posłał Ojciec i ja was posyłam. To powiedziawszy tchnął na nich i rzekł im: Weźmijcie Ducha Świętego. Których odpuścicie grzechy są im odpuszczone, a których zatrzymacie, są im zatrzymane” (J. XX, 19—23).
Widzimy z tego opowiadania Ewangelii, że Chrystus udzielił zebranym apostołom władzy odpuszczania grzechów w pierwszym dniu po zmartwychwstaniu, a więc w dniu najbardziej uroczystym. Tegoż dnia ukazał się najpierw Marii Magdalenie, potem dwom uczniom idącym do Emaus i wreszcie apostołom zebranym w wieczerniku, jak gdyby w celu przekonania wszystkich najbliższych o prawdzie swego zmartwychwstania.
A gdy to się stało, pierwszą rzeczą, którą Chrystus uczynił, było ustanowienie Sakramentu Pokuty. Rozpatrzmy jednak bliżej przytoczony tekst św. Jana.
Najpierw Chrystus pozdrowił apostołów dwa razy mówiąc: „Pokój wam” i tchnął na nich. Przy stwarzaniu człowieka Pan Bóg też tchnął w niego „dech żywota”. Widocznie nie o samo życie tu chodzi, gdyż stwarzając zwierzęta Pan Bóg obdarzył je życiem, ale swego tchnienia im nie udzielił. (Rodz. II, 7). Możemy zapytać, co oznaczają symbole użyte przez Chrystusa przy ustanowieniu tego sakramentu? Dlaczego Chrystus aż dwa razy powtarza te wiele znaczące słowa: Pokój wam? — Oto dlatego, że jako Król Pokoju, Rex Pacis (Żyd. VII, 2), dążył do pojednania ludzi z Bogiem. Całe życie Chrystusa wskazuje na to, że takie było Jego posłannictwo i zadanie pobytu na ziemi.
Przypomnijmy sobie. Przy narodzeniu Chrystusa Pana aniołowie śpiewają: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” (Łk. II, 14). Mało było jednak ludzi dobrej woli. Dlatego Jezus po zejściu z góry kuszenia zaczyna swe nauczanie od słów: „Pokutę czyńcie, albowiem przybliżyło się Królestwo Niebieskie” (Mt. IV, 17).
Na Ostatniej Wieczerzy Jezus żegnając się z apostołami wkrótce przed godziną swego pojmania, zwraca się do nich i mówi: „Pokój mój pozostawiam wam, pokój mój daję wam, nie jako dawa świat, ja wam daję” (J. XIV, 27).
I wreszcie po zmartwychwstaniu mówi apostołom, że tak jak Ojciec Go posłał, tak i On ich posyła i powtarza przy tym dwa razy wyraz pokój (J. XX, 21). Po drugim wypowiedzeniu słów „pokój wam!” tchnie na nich i natychmiast dodaje: „Których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone…”
Widać stąd, że te trzy fakty łączą się między sobą: tchnienie, odpuszczenie grzechów i pokój. Popróbujmy zrozumieć, jaki jest związek pomiędzy nimi. Chrystus tchnie na apostołów, by udzielić im mocy nadprzyrodzonej, a słowa „Pokój wam!” powtarza dwa razy (czego przy ustanowieniu innych sakramentów nie mówi), by udzielić im mocy czynienia przemiany w duszach ludzkich.
Pokój Chrystusowy to — odpuszczenie grzechów, to pogodzenie ludzi z Bogiem, to powrócenie im łaski uświęcającej i zapewnienie pokoju ich duszom. Takiego pokoju Jezus Chrystus jest Królem, a Pokuta jest najważniejszym Sakramentem dla uzyskania Bożego pokoju na ziemi i dla zbawienia człowieka. Cnota pokuty prowadzi do sakramentu, gdy łączy się z wyznaniem grzechów celem uzyskania rozgrzeszenia, które jest sądem Kościoła. Dlatego nie trzeba się dziwić, że w pierwszych wiekach nazywano pokutę po łacinie Pax, dodając do tego wyrazu różne określenia. Mówiono więc:
PAX | POKÓJ w duszy i w społeczeństwie |
PAX CHRISTI | POKÓJ Z CHRYSTUSEM jako łącznikiem wszystkich chrześcijan |
PAX ECCLESIAE | POKÓJ Z KOŚCIOŁEM dla tych, którzy, po odbyciu pokuty, znowu zostali włączeni do Kościoła |
MISTERIUM RECONCILIATIONIS | TAJEMNICA POJEDNANIA — podkreślono tu fakt, że Bóg tak łatwo przebacza grzechy na spowiedzi |
INDULGENTIA | PRZEBACZENIE otrzymane od Boga |
SECUNDUM BAPTISMA | DRUGI CHRZEST — pokuta powraca człowiekowi taki stan niewinności duszy, jaki był po Chrzcie św. |
IMPOSITIO MANUS | WŁOŻENIE RĄK w czasie rozgrzeszenia kapłan trzyma ręce nad penitentem, udzielając mu rozgrzeszenia i łaski uświęcającej |
RECEPTIO | PRZYJĘCIE powtórne do Kościoła |
RECONCILIATIO | POGODZENIE z Bogiem i Kociołem |
COMMUNIONIS RESTITUTIO | WZNOWIENIE ŁĄCZNOŚCI z Bogiem i Kościołem |
BAPTISMUS LABORIOSUS | CHRZEST PRACOWITY — ze względu na pokutę, która dawniej bywała nieraz publiczna |
SECUNDA POST NAUFRAGIUM MISERIS TABULA | DRUGA DESKA RATUNKU DLA NIESZCZĘŚLIWEGO PO ROZBICIU SIE STATKU |
2) Pokuta jako cnota
By człowiek mógł wypełnić Sakrament Pokuty, czyli wyspowiadać się, powinien postarać się o cnotę pokuty. Po grecku nazwano ją metanoja, czyli zmiana myślenia, żal. Oba te wyrazy dobrze określają samo przeżycie psychiczne pokuty, w której istotne jest uczucie żalu. Może być ono afektem silnie przeżywanym, — tak było u św. Piotra, który po trzykrotnym zaparciu się, gdy kur trzy razy zapiał, „wyszedłszy z dworu, gorzko płakał” (Mk XIV, 72), — lub też może być spokojnym aktem woli i rozumu. Taki zdaje się być żal celnika który, stojąc w kościele z daleka, nie chciał ani oczu podnieść w niebo, ale bił się w piersi mówiąc: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu” (Łk. XVIII, 13),Cnota pokuty, jak powyższe przykłady wskazują, bywa trwałą dyspozycją naszej duszy. Na tle tej cnoty w odpowiednich chwilach powstają lub mogą być wzbudzane akty żalu, które też noszą nazwę aktów pokuty. Taki akt pokuty, zwany skruchą, powinien być wzbudzony w czasie rachunku sumienia, jak też po wyznaniu grzechów przy konfesjonale, a przed udzieleniem grzesznikowi rozgrzeszenia.
Już w Starym Testamencie istniała cnota pokuty, którą nazywano powrotem do Jahwy. Chodziło w niej o wewnętrzną skruchę i przemianę człowieka, a nie tylko o zewnętrzny obrzęd. Ponieważ w Starym Testamencie wysuwano nieraz na pierwszy plan te właśnie zewnętrzne objawy (posypywanie głowy popiołem, rozdzieranie szat, zaniedbanie się w odzieniu), prorocy krytykując tę jednostronność upominali: „Rozdzierajcie serca wasze, a nie szaty wasze” (Joel II, 13).
W Nowym Testamencie o pokucie jako cnocie mówi Pan Jezus: „Pokutę czyńcie, albowiem przybliżyło się Królestwo Boże” (Mk I, 15). By taka wewnętrzna pokuta mogła wystąpić, musi odbyć się całkowita odmiana umysłu, całkowita odmiana człowieka. I takiego powrotu do Boga wymaga Chrystus. Św. Paweł tłumaczy, że pokuta pełniona przez niego i zalecana innym jest dopełnieniem tych cierpień, jakie powinni ponosić chrześcijanie (czego jednak nie czynią), by mieć współudział w cierpieniach Chrystusa, którego mistycznym ciałem jest Kościół. Toteż św. Paweł tak pisze w liście do wiernych w Kolosach: „I oto teraz raduję się w. cierpieniach za was i dopełniam na ciele własnym tego, czego nie dostaje cierpieniom Chrystusowym. Za ciało Jego, którym jest Kościół” (Kol. I, 24—25). Św. Paweł cieszy się więc, że może liczne cierpienia swoje ofiarować za Kolosan. Podobnie w kilkaset lat później pokutowała Monika w ciągu wielu lat, ofiarując swe cierpienia za syna poganina i wielkiego grzesznika. Syn jej Augustyn nawrócił się, został wielkim świętym i doktorem Kościoła.
Czy to jest możliwe, ktoś się zapyta, aby jeden za drugiego mógł pokutę wypełniać? — Jest możliwe do pewnego stopnia i w pewnych warunkach, a to dlatego, że jesteśmy członkami jednego mistycznego ciała Chrystusa, tj. Kościoła, a członki mogą wzajemnie siebie wyręczać. Wszak bywa, że lewa ręka pisze, gdy prawa jest chora lub organ wzroku zastępuje słuch i odwrotnie. Możemy więc powiedzieć, że w Sakramencie Pokuty ustanowionym przez Jezusa Chrystusa, pokuta jako cnota łączy się z sądem Kościoła, któremu Chrystus udzielił mocy odpuszczania grzechów. Z powyższych rozważań widoczne są niezbędne składniki Pokuty jako Sakramentu.
Prócz rozgrzeszenia udzielanego na spowiedzi dochodzą tu wypływające z cnoty pokuty: żal za grzechy i chęć poprawy oraz — zadośćuczynienia. Pokuta nie jest jednak możliwa bez rachunku sumienia, który powinien być zrobiony na początku.
W ten sposób Sakrament Pokuty składa się z 5 części (nazywanych w katechizmie 5 warunkami), którymi są:
1. rachunek sumienia,
2. żal za grzechy,
3. mocne postanowienie poprawy,
4, spowiedź,
5. zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.
3) Sakrament Pokuty w Piśmie św.
a) Stary Testament
Przed omówieniem pięciu części dobrze i odbytego Sakramentu Pokuty, popatrzmy jak odbywała się pokuta w ciągu wieków.
Czytając Stary Testament widzimy, że ludzie zachowywali się na początku wobec swych przewinień jak małe dzieci, które nie zawsze przyznają się do winy, toteż Bóg musiał się o to przyznanie dopominać. Adama i Ewę tylko przez wypytywanie doprowadza Bóg do przyznania się. Podobnie jest z Kainem po zabójstwie Abla.
Powoli układa się inny stosunek: Bóg za grzech zsyła kary na człowieka i dopiero wtedy rozumie on ich przyczynę. Tak, np. faraon dotknięty 10 plagami, które spadły na Egipt, uznaje swoją winę wobec Boga i Mojżesza. Podobnie zachowuje się król Saul, natomiast Dawid upomniany przez Natana wyraźnie wyznaje: „Zgrzeszyłem przeciwko Bogu” (II Sam, 12—13). Autor księgi Eklezjastyka (IV, 31) przestrzega wprost: .„Nie rumień się wcale wyznać swych grzechów” i „Nie mów — zgrzeszyłem i cóż mi się stało? gdyż Najwyższy jest powolny w karaniu”.
Izrael publicznie spowiadał się z grzechów.
Arcykapłan w dzień sądny wyznawał publicznie w świątyni swe grzechy, a gdy świątynia jerozolimska została zniszczona, każdy Izraelita, ojciec rodziny, 5 razy w ciągu tego dnia wymawiał formułę wyznania grzechów. Za winy popełnione względem bliźniego, trzeba było pójść i przeprosić go. Jeżeli bliźni przeprosin przyjąć nie chciał, należało pójść do niego ze świadkami i powiedzieć: „Popełniłem grzech przeciwko tobie i za niego żałuję”. Jeżeli bliźni umarł, wypowiadano te słowa nad grobem. Tak pouczał Talmud.
Św. Jan Chrzciciel, do którego szły tłumy ludzi, gdy nauczał nad Jordanem, jak sądzą uczeni, dopuszczał nawet do indywidualnego wyznania grzechów, a potem udzielał chrztu. Chrzest ten był tylko chrztem pokuty, ale nie sprowadzał odpuszczenia grzechów, jak i wszystkie inne przypadki pokuty w Starym Testamencie.
Jak było w Nowym Testamencie przed ustanowieniem Sakramentu Pokuty? Przyjście Pana Jezusa na świat miało na celu wezwanie ludzi do pokuty, by w ten sposób uczynić ich godnymi Królestwa Bożego. Dlatego Chrystus po 40-dniowym poście i po zejściu z góry kuszenia, zaczyna swe przemówienie od słów: „Pokutę czyńcie, albowiem przybliżyło się Królestwo Niebieskie” (Mt. IV, 17).
Gdy cała uwaga ówczesnego Izraela była skierowana na oczekiwanie Mesjasza — potężnego władcy i zbawcy narodu. Chrystus dla zrozumienia istotnego celu swego przyjścia opowiada w przypowieściach o innej, duchowej swej misji. W Galilei wstąpił Jezus do łodzi i mówił ludowi o Królestwie Bożym. Niektóre z tych przypowieści w szczególny sposób wskazują na doniosłość zagadnienia: „Podobne jest Królestwo Niebieskie do skarbu ukrytego w roli. który, gdy go znalazł człowiek, skrył a przejęty radością idzie, sprzedaje wszystko co ma i kupuje ową rolę”. „Również podobne jest Królestwo Niebieskie człowiekowi, kupcowi poszukującemu pięknych pereł. A znalazłszy jedną perłę kosztowną, poszedł i sprzedał wszystko, co miał i nabył ją”.
Sens tych przypowieści jest wyraźny: Królestwo Niebieskie jest takim skarbem, że dla jego uzyskania trzeba wszystkiego się wyzbyć, a przede wszystkim grzechu; stąd konieczność pokuty.
Na innym miejscu Pan Jezus wyjaśnia potrzebę tej bezkompromisowości mówiąc, że kto poszedł za Nim, nie może oglądać się wstecz i powracać do pługa swego (Łk. IX, 62), czyli powracać do dawnego grzesznego życia. Ponieważ z domu izraelowego mało było tych, którzy poszli za Nim, Pan Jezus w trzecim roku nauczania, jakby dla uzupełnienia początkowej swej nauki wskazuje na wielkie miłosierdzie Boga dla spóźnionego i zbłąkanego grzesznika. Dlatego mówi o zgubionej owcy, dla odnalezienia której pasterz pozostawia sto owiec w swej zagrodzie, a spieszy, by zgubioną wziąć na ramiona i przynieść do owczarni. Mówi o zgubionej drachmie, którą, by odnaleźć, niewiasta zapala świecę i przepatruje cały dom, dopóki jej nie znajdzie. A potem zbiera swe przyjaciółki i sąsiadki mówiąc: Radujcie się, bom znalazła drachmę, którą straciłam.
Najwyższy przykład miłosierdzia okazuje Pan Jezus w przypowieści o synu marnotrawnym, któremu ojciec wybiega naprzeciw, rzuca się na szyję, obdarza i sprawia ucztę.
Powtórzmy tę część przypowieści, która mówi o pokucie: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł ojcu: Ojcze, daj mi część majętności, która na mnie przypada. Gdy ojciec rozdzielił synom majętność, młodszy odjechał w daleką krainę i roztrwonił tam swoją część, żyjąc rozpustnie. A gdy stracił wszystko, stał się głód wielki w owej krainie. Przyjął więc służbę u jednego z obywateli, który posłał go paść wieprze. Rad byłby napełnić żołądek swój omłotem, który jadały wieprze, ale nikt mu nie dawał. Zastanowiwszy się rzekł: Iluż to najemników w domu ojca mego ma dosyć chleba, gdy ja tu głodem przymieram. Pójdę do ojca mego i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i tobie. Już nie jestem godzien zwać się synem twoim; uczyń mnie jakby jednym z najemników twoich. I poszedł do ojca swego. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go ojciec, przybiegł, rzucił mu się na szyję i ucałował go. Powiedział mu syn: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i tobie, już nie jestem godzien zwać się synem twoim. Ojciec wszakże rzekł do sług: Przynieście najlepszą szatę a przyodziejcie go; dajcie też pierścień na rękę jego, a sandały na nogi jego i zabijcie cielca tuczonego, a jedzmy i weselmy się: albowiem ten syn mój umarł był, a ożył; zginął był, a odnalazł się. I poczęli weselić się. (Łk, XV, 11 i n.).
Takie przyjęcie syna marnotrawnego to szczyt miłosierdzia. Dla jego uzyskania potrzebna jest ze strony grzesznika skrucha, po której ze strony Ojca, Pasterza, Boga następuje akt miłości i miłosierdzia. Powtarza się on przy każdym akcie pokuty ze strony grzesznika, przyświeca z nieba jak promień słoneczny, który rozprasza chmury, nie dla każdego jednak jest od razu widoczny.
Wszystkie wspomniane przypowieści ukazują nam Boże miłosierdzie, którego najwyższym wzorem jest opowieść o przyjęciu syna marnotrawnego. Znajduje on w domu ojca dlatego tak pełne przebaczenia i miłości przyjęcie, ponieważ przychodzi głęboko upokorzony i prosi o przebaczenie.
Karty Ewangelii kilkakrotnie wspominają również, że i Chrystus sam odpuszczał grzechy (sparaliżowanemu, jawnogrzesznicy). Zazwyczaj ten fakt uchodzi uwadze ogółu, która zwracała się raczej na towarzyszące przebaczeniu cudowne uzdrowienia. Przypowieści ewangeliczne przygotowują stopniowo ludzi do poznania tego ogromu miłosierdzia, jakie w całej pełni zabłyśnie w dniu Zmartwychwstania Chrystusa, gdy uroczyście przekaże On apostołom władzę odpuszczania grzechów przez swe tchnienie i nakaz: „Których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone…” (J. XX, 23).
Po ustanowieniu przez Chrystusa Sakramentu Pokuty apostołowie spowiadali odpuszczając grzechy.
Gdy św. Paweł był w Efezie „…wielu wiernych przychodziło oznajmiając i przyznając się do uczynków swoich”. (Dz. Ap. XIX, 18). Św. Piotr, gdy był w Rzymie, nauczał i chrzcił w katakumbach (Coemeterium Maius). Tam odgrzebano w podziemiach należących do kaplicy św. Agnieszki dwa wykute w kamieniu fotele, które, jak świadczy de Rossi, służyły jako konfesjonały dla św. Piotra.
4) Świadectwo ojców, pisarzy i doktorów Kościoła.
Gdy na rozprawie sądowej chodzi o ustalenie pewnych faktów o jakimś zdarzeniu, to zwykle staramy się uzyskać zeznania świadków, którzy przy tym zdarzeniu byli obecni. Ponieważ w niniejszej książce będą opowiedziane i opisane różne formy pokuty w pierwszych wiekach, trzeba również oprzeć się na świadkach, którzy te fakty opisali. Ci świadkowie to: ojcowie Kościoła (to znaczy następcy apostołów, którzy po nich objęli biskupstwa, odznaczali się świętością życia i zostawili nam swoje dzieła zgodne z nauką Kościoła): pisarze Kościoła (podobni do pierwszych pod tym względem, że żyli i pisali w pierwszych wiekach, ale Kościół nie zaliczył ich w poczet świętych) i wreszcie doktorowie Kościoła (podobni do pierwszych ze względu na świętość i obdarzeni przez Kościół tytułem doktorów za wielką wartość swych pism). Przytoczone więc będą ich świadectwa. A tak jak na sądzie przed uzyskaniem zeznań świadków zapisują ich nazwiska, pochodzenie, zajęcie, stosunek do tych, w których sprawie świadczą, tak i w naszej książce podane będą krótkie wiadomości o ich życiu.
Ojcowie i pisarze Kościoła już od pierwszych wieków uznają niezbędność spowiedzi dla zbawienia.
Najwcześniejsze świadectwo daje św. Klemens Rzymski (+101), czwarty papież po świętym Piotrze; W liście do Koryntian (I Kor. 54) nakazuje burzycielom „poddać się władzy kapłanów (prezbiterów) i otrzymać karę jako pokutę, uchylając kolana i uciszając serce… by nie zostać wykluczonymi z owczarni Chrystusa”.
Tertulian (+ ok. 240) napomina („O pokucie”) wiernych, by nie liczyli się ze względami ludzkimi, lecz szczerze wyznawali swe grzechy, jeżeli chcą uzyskać przebaczenie. Orygenes (+254) radzi grzesznikowi szukać lekarstwa na swój grzech w pokucie, która poprzedza wyznanie grzechów przed kapłanem.
Cyprian (+304) przestrzega: „Niech każdy się spowiada z grzechu swego, dopóki jego spowiedź może być przyjęta, zadośćuczynienie dokonane, a odpuszczenie udzielone przez biskupa i będzie przyjemne Bogu”. („O upadłych”).
Pokuta po spowiedzi w pierwszych trzech wiekach musiała być połączona z karą a odpuszczenie to długi proces, w którym powinien brać udział „dyrektor duszy”, przystępujący do dzieła z modlitwą. Tak sądzi Klemens Aleksandryjski, a Orygenes wyjaśnia, że śmiertelne grzechy nie mogą być inaczej odpuszczone jak przez pewne kary: nastąpiła bowiem śmierć duszy i jej oddzielenie od społeczeństwa łaski.
Pierwszym aktem zbawiennym Kościoła w stosunku do grzesznika była jego ekskomunika. Orygenes nie ma jeszcze na to terminu odpowiedniego, używa więc wyrazów: expellere de Ecclesia, a corpore Christi s eparare, ligare. Takie ekskomunikowanie czyni tylko widzialnym oczom ludzi to, co już się stało przed oczyma Boga. Przedstawia ono grzesznikowi i otoczeniu to, co się słało w świecie rzeczy niewidzialnych, tj. pomiędzy duszą i Bogiem, a więc to, że grzesznik jest oddzielony od Ojczyzny – Niebieskiej Jerozolimy, od ciała Chrystusa, jakim jest Kościół, od jedności z nim i pozostawiony samemu sobie, a mianowicie zagubiony w ciemnościach.
Kto ma moc ratowania grzesznika? Ten kto nałożył ekskomunikę, ten również ma władzę i zdjęcia jej po wypełnieniu pokuty, a więc biskup i w ogóle przełożeni Kościoła. Oni mają tę władzę związywania i rozwiązywania. Rozgrzeszenie dane przez Kościół jest rozgrzeszeniem danym od Boga zgodnie z zapewnieniem: „…cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane i w niebiesiech, a cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane i w niebiesiech”. (Mt. XVIII, 18). Te same słowa wypowiedział Chrystus i do św. Piotra dodając do nich: „…tobie dam klucze Królestwa Niebieskiego” (Mt. XVI, 19).
Nie zawsze jednak po „związaniu” nastąpiło „rozwiązanie”, czyli po „ekskomunice” — „reconciliatio” tj. pogodzenie z Bogiem i Kościołem. Świadczą o tym listy św. Pawła do Tymoteusza. W pierwszym z nich (I, 20) pisze św. Paweł, że nie zachowali wiary i czystego sumienia „Himeneusz i Aleksander, których oddałem szatanowi, aby nauczyli się nie bluźnić” (ekskomunika).
Widocznie Aleksander nie poprawił się, skoro w drugim liście apostoł pisze: „Mosiężnik Aleksander wiele mi złego wyrządził, odda mu Pan według uczynków jego i ty go się wystrzegaj, gdyż przeciwstawiał się bardzo słowom naszym”. (II Tym. IV, 14—15).
To oskarżenie wypowiedział św. Paweł w więzieniu już po ostatnim nad nim sądzie, po którym poniósł śmierć męczeńską.
5) Sylwetki czterech świadków w sprawie pokuty
ŚWIĘTY KLEMENS RZYMSKI (umarł około roku 100) był czwartym z kolei papieżem, następcą Piotra, Linusa i Kleta. Zaledwie kilkadziesiąt lat minęło od wniebowstąpienia Pana Jezusa. Jeszcze żyje apostoł Jan Ewangelista, który był Jego najbliższym uczniem. Są jeszcze ludzie, którzy widzieli Pana Jezusa i czyny Jego, słyszeli Jego nauki. Wszystko to było jak gdyby wczoraj! Cóż więc dziwnego, że Chrystus żyje wśród wiernych, że wierni mówią o Nim z miłością, tak jak oblubieniec mówi o oblubienicy, która na chwilę oddaliła się, ale którą jeszcze wczoraj widział. Święty Klemens jest jednym z najwybitniejszych mężów tego właśnie okresu. Popatrzmy, jak sławi on Chrystusa w swym liście do Rzymian: „Najwyższy Stwórca i Mistrz wszechświata chciał, by wszystko trwało w pokoju i jedności, a On wszystko obsypuje dobrodziejstwami, najobficiej jednak nas”. A dalej: „Dzięki Chrystusowi wpatrujemy się w niebiosa wysokie, przez Niego widzimy jak w zwierciadle niepokalane i dostojne Oblicze Boga, przez Niego otworzyły się oczy naszego serca, przez Niego nasz umysł dotąd zamknięty i pogrążony w ciemnościach rozwiera się ku światłu, przez Niego Pan chciał nam dać skosztować nieśmiertelnej wiedzy…” (Klemensa Rzymskiego listy XX i XXXVI).
Czyli Bóg stworzył nas dla pokoju, a szczęście daje nam przez Jezusa Chrystusa. Jaki związek z pokutą posiada ideał wysławiany przez św. Klemensa? — Oto grzesznik wie, jakie szczęście daje nam Chrystus, a traci je przez to, że nie spieszy rozpocząć pokuty, czyli pogodzić się z Kościołem i Chrystusem.
TERTULIAN (umarł ok. r. 240), pisarz Kościoła, nie był naukowcem ani teoretykiem, lecz praktykiem. Takie o sobie wygłasza zdanie: „Nie mówimy wiele, lecz żyjemy; nie wymowa nasza jest wielka, ale nasze życie”.
Był poganinem, synem urzędnika w Afryce Prokonsularnej. Po nawróceniu się i przyjęciu Chrztu św. tak o sobie pisze: „Był czas, że wyśmiewaliśmy, jak wy teraz, prawdy chrześcijańskie. My wyszliśmy z waszych szeregów. Ludzie nie rodzą się chrześcijanami, lecz się nimi stają”. I dalej: „Wiem dobrze, że to w tym samym ciele popełniałem niegdyś cudzołóstwa, a teraz wysilam się, by zachować jego czystość” (Apologia).
Postępowanie pogan, którzy stawiają przed sąd chrześcijan za to tylko, że są chrześcijanami krytykuje we wnikliwy sposób: „Co za nielogiczny wyrok! …Niewinnych chrześcijan nie należy wyszukiwać, ale… należy ich karać: oszczędza się ich i nad nimi się sroży; zamyka się oczy, a jednak się karze… Jeżeli ich skazujesz, dlaczego nie poszukujesz? Jeżeli ich nie poszukujesz, dlaczego nie zwalniasz? Dla poszukiwania rozbójników każda prowincja ma oddział żołnierzy; przeciw podrywaczom majestatu państwa każdy obywatel państwa jest takim żołnierzem, a przy tym poszukuje się wszystkich współwinnych. Jednych tylko chrześcijan nie pozwolono szukać, lecz wolno ich oddać w ręce sędziego, jak gdyby poszukiwanie nie prowadziło do tego celu”.
„Gdy inni oskarżeni przeczą, stosujecie do nich tortury, by się przyznali; tylko do jednych chrześcijan stosujecie je po to, by oni zaprzeczyli, że są… (chrześcijanami). Człowiek krzyczy: jestem chrześcijaninem. Mówi to, czym jest. A ty chcesz, posłyszeć to, czym on nie jest! Wy, sędziowie, którzy dążycie do wydobycia prawdy, od nas jednych usiłujecie posłyszeć kłamstwo!” (Apologia).
Tertulian w końcu życia zeszedł na błędne drogi — zatopił się w objawieniach i proroctwach. Widywał Jerozolimę Niebieską spuszczającą się nad Jerozolimą ziemską. Czekał końca świata, sądził, że nie trzeba mieć potomstwa, kiedy ten koniec jest już bliski. Kościół według niego jest duchem. Siebie uważał za stojącego w jedności z małą tylko grupą ludzi duchowych. Stał się montanistą — heretykiem, potem z montanizmu wydzielił nową własną sektę, której nadano nazwę tertulianizmu. W ten sposób znalazł się poza Kościołem. Ten wielki człowiek, którego talent był tak olśniewający, charakter tak czysty, miał jednak zbyt wielką ambicję posiadania Ducha Bożego, szukał go poza Kościołem — w kościele ducha, o którym marzył i w tych marzeniach wszystko zagubił. Umarł mając około 80 lat.
ORYGENES (+ ok. 251 r.), pisarz Kościoła.
W całej starożytności chrześcijańskiej nie ma pisarza, który by tak pociągał umysły i którego dzieło tak trudne było do zbadania i tylu podlegało dyskusjom. Orygenes był szanowany nawet przez świętych (Aleksander z Jerozolimy i Grzegorz Cudotwórca), a mimo to przez swego własnego biskupa potępiony i wypędzony z jego kościoła. Miał obrońców wśród największych świętych i doktorów, a pamięć jego była potępiona przez wyrok soboru, potwierdzony przez papieża (sobór w Konstantynopolu 553 r., papież Wigiliusz). Z dzieł jego pozostały tylko ułomki i to tylko w tłumaczeniu.
Popatrzmy na szczegóły jego życia. Gdy był dzieckiem, ojciec jego Leonidas, sam chrześcijanin, podziwiał swego synka, który już jako malec z własnej chęci czytał Pismo św. Gdy ojca wzięto na męczeństwo, syn chciał pójść za nim. Matka uratowała chłopca chowając jego odzienie. Mając lat 17 musiał już zarabiać na całą rodzinę — matkę i siedmiu braci. Gdy miał lat 18 powołano go na rektora szkoły katechetycznej w Aleksandrii po Klemensie Aleksandryjskim. Miał tam tak wielkie powodzenie, że ściągał do siebie filozofów i heretyków, a przy tym sam wciąż niezmordowanie się uczył. Jeden z jego uczniów, Ambroży oddał mu swą fortunę na rozbudowanie szkoły, w której 7 stenografów, 7 kopistów i 7 kaligrafek zapisywało jego myśli. Ludzie dążyli z daleka, aby zdobywać wiedzę pod jego kierunkiem. Celem pracy jego życia była Hexapla, tj. zestawienie 6 różnych tłumaczeń Pisma św. Było to jedno z największych dzieł, na jakie jeden człowiek odważył się porwać. Niestety w tej pracy, mimo głębokiego wnikania w sens Pisma św., zaczynają występować jego błędy. Tak więc na pytanie — skąd pochodzi zło? odpowiada Orygenes: — Stąd, że wszystkie dusze stworzone były od razu i już przed przyjściem na świat obrały swą drogę postępowania. Kościół zaś naucza, że Bóg stwarza każdą duszę z osobna przed przyjściem człowieka na świat, a człowiek dopiero po dojściu do rozumu wybiera własną drogę. Był też Orygenes zwolennikiem hierarchii Osób Trójcy Świętej, chociaż według nauki Kościoła wszystkie trzy Osoby są sobie równe.
Mimo to cieszył się wielkim poważaniem: w Arabii, Palestynie, Antiochii, u Mammei, matki cesarza. W ojczystej Aleksandrii chciano wyświęcić go na kapłana. Jednak biskup aleksandryjski Demetriusz sprzeciwił się temu, choć do niedawna go popierał. Mimo to Orygenes przyjął święcenia w Palestynie. Obraził przez to swego biskupa (bez zgody własnego biskupa kandydat nie może być wyświęcony na kapłana) i wykroczył przeciwko prawu kościelnemu. Wyjechał wtedy do Cezarei i tam otworzył szkołę katechetyczną. Miał takie powodzenie, że gdy dwaj studenci ze swą zamężną siostrą, będąc w drodze na studia przejazdem w Cezarei, usłyszeli jego wykłady, porzucili zamiar dalszej podróży i pozostali u niego na nauce. Po 5 latach obaj zostali biskupami w Poncie, skąd pochodzili. Jeden z nich, późniejszy święty, Grzegorz Cudotwórca, napisał do Orygenesa list dziękczynny i otrzymał odpowiedź. Pierwsze pismo jest wzorem rzadkiej na świecie wdzięczności, a drugie — skromności i umiaru. Już pięć tomów dzieła Hexapla było gotowych. Orygenes pracował niezmordowanie nad następnymi, a przy tym głosił nauki, początkowo dwa razy na tydzień, potem, co dzień, a wreszcie i kilka razy na dzień. Był mistrzem w głębokim tłumaczeniu Pisma św. Celem jego życia było oderwać się od wielości rzeczy i skupić dla zjednoczenia się z Bogiem. Chodził w ubogim odzieniu i boso, sypiał na ziemi, a na życie wydawał dziennie 4 obole (wartość jednego Chleba). Asceza jego nie zna pośredniej drogi: albo z Bogiem albo z szatanem. Pomoc do walki mamy tylko w modlitwie; przez nią tylko możemy zwalczyć miliony wrogów widzialnych i niewidzialnych dążących do naszej zguby. A gdy upadniemy przez naszą winę, podnieść się możemy tylko przez pokutę. Życie Orygenesa było ubogie i umartwione, tak jak życie proroków, „życie”, które trudno naśladować lecz „silne i wolne, niezwyciężone w obliczu śmierci i niebezpieczeństw”. (Euzebiuisz).
Orygenes miał taki autorytet, że wyrywał herezji całe gminy kościelne, gdy w nich się zjawiał (w Bostra, w Arabii). W czasie prześladowań za Decjusza idą najpierw na śmierć męczeńską jego przyjaciele i uczniowie, a potem umiera on sam w bardzo ciężkich mękach, w 69 roku życia. Człowiek o tak kryształowo czystej duszy i niezmiernych zasługach dla Kościoła, choć Kościół nie mógł ogłosić go jako świętego, — można ufać — za swe pokutnicze życie i męczeńską śmierć otrzymał zapewne niebo.
ŚWIĘTY CYPRIAN, biskup Kartaginy (+258), ojciec Kościoła.
Cyprian nie posiadał ani literackiego talentu Tertuliana, ani erudycji Orygenesa, a jednak powaga jego i kult w Afryce były niezwykłe, tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że po nawróceniu się w 40 roku życia, tylko 10 lat pracował dla Kościoła. Był poganinem, profesorem retoryki. Nawrócony na chrześcijaństwo tak pisze w liście do Donata o łasce Chrztu świętego: „Na ślepo błądziłem w ciemnościach nocy, rzucany przez falujące morze świata… Jak człowiek może się odrodzić dla nowego życia?… O to często siebie zapytywałem, gdyż i ja też byłem przywiązany do tysiąca błędów mego przeszłego życia. Nie wierzyłem, bym mógł się z nich wydobyć, tak dalece byłem niewolnikiem grzechów, które do mnie przylgnęły…, takie miałem upodobanie do błędów, które stały się moimi codziennymi towarzyszami”.
„Lecz woda odradzająca (chrztu) obmyła plamy mego życia wewnętrznego; w sercu oczyszczonym od brudów rozlało się światło, które przyszło z góry; Duch Święty, zstąpiwszy z nieba, przemienił mnie w człowieka nowego przez te drugie urodziny. Nagle z pewnością największą ujrzałem, jak wątpienie zamienia się na pewność. Widziałem otwierające się bramy dotąd zamknięte i rozjaśniające się ciemności; znajdowałem łatwym to, co dotychczas wydawało mi się trudnym i możliwym to, co wydawało się niemożliwym”.
W liście tym będzie się później rozczytywał św. Augustyn. Po chrzcie Cyprian od razu zaczął prowadzić życie doskonałe. Wyrzekł się swej własności, odsunął się od literatury pięknej, pogańskiej, nie czytając nic prócz Biblii. Wizje i natchnienia zajmują wybitne miejsce w jego życiu. Równowaga i spokój nie opuszczają go nigdy, mimo trudności jakie napotykał. Choć się temu opierał, już wkrótce po chrzcie obrano go biskupem. Na stanowisku biskupa Kartaginy miał pięciu kapłanów, niezwykle zazdrosnych i zawziętych przeciwników, którzy mu stale szkodzili. Za panowania cesarza Filipa Araba Kościół cieszył się pokojem i oto nagle nowy cesarz Decjusz rozkazał w pierwszy dzień nowego roku swego panowania ogłosić edykt, zarządzający, aby wszyscy, nawet dzieci, stawili się na komisjach celem złożenia ofiary bogom..
W czasie pokoju oziębły serca. Przed ogłoszeniem edyktu miał św. Cyprian widzenie strzały puszczonej na jego lud. Wszyscy byli zaskoczeni, gdy w dniu noworocznym znaleźli się na ulicy i odczytali dekret. Jedni natychmiast bez składania ofiar razem z dziećmi szli na męczeństwo, inni starali się uzyskać dokument stwierdzający złożenie ofiary, a byli i tacy, którzy od razu ją złożyli.
Wobec odstępstwa od wiary zaszła potrzeba wypowiedzenia się władzy kościelnej w sprawie upadłych — „lapsi” (patrz niżej). Cyprian uszedł na prowincję, by rządzić z ukrycia i pozostał tam dłużej niż rok. Jego wrogowie, owych 5 kapłanów, zarzucali mu tchórzostwo. Kler rzymski surowo osądził „ucieczkę”. Gdy Nowacjusz odmawiał w Rzymie wszystkim upadłym rozgrzeszenia, Nowat w Kartaginie udzielał go wszystkim apostatom. Mimo to obaj łączyli się występując przeciw Cyprianowi.
W roku 257 przysłano Cyprianowi nakaz, by przyjął religię pogańską. Za odmówienie zesłano go do Coruby, a za dalsze trwanie przy obowiązkach wiary — do Utyki. Ponieważ nie chciał oddalać się za granice diecezji, uszedł znowu na prowincję, tłumacząc w ostatnim liście (listów napisał około 100), dlaczego to uczynił. Gdy jednak prokonsul sam zjechał do Kartaginy, Cyprian stanął przed nim. Po krótkiej rozmowie przyjął wyrok śmierci słowami: Dzięki Bogu.
Pochód na Ager Sexti, miejsce męczeństwa za miastem, odbył się w asyście wiernych i pogan. Na miejscu śmierci Cyprian ukląkł zdejmując dalmatykę, przyodział białą tunikę, kazał wypłacić katowi 25 złotych monet, sam zawiązał sobie oczy, ręce zaś swoje nakazał związać subdiakonowi. Wierni porozściełali dokoła białe szaty, by zebrać krew jego jako relikwie. Cały tłum okazywał współczucie i uwielbienie. Nie upłynęło jeszcze dwieście lat od prześladowań cesarza Nerona, kiedy to powszechnie domagano się śmierci chrześcijan, a oto teraz śmierć ich wzbudzała współczucie i podziw. Tak to cierpienia umęczonych za wiarę przyczyniły się do nawrócenia tych, którzy po nich żyli na świecie.
b) Stanowisko Kościoła wobec czterech przytoczonych świadków
Wśród skreślonych wyżej czterech sylwetek, dwie osoby (Klemens i Cyprian) noszą tytuł świętych, pozostałe zaś dwie (Tertulian i Orygenes) są zaliczone tylko do pisarzy Kościoła. Czemu dwaj ostatni nie otrzymali tytułu świętych? Wszak wszyscy oni zasłużyli się dla Kościoła, który też o wszystkich przechował wspomnienie, jednak różne zależne od ich charakteru, oddając słusznie i sprawiedliwie każdemu, co mu się należy.
Klemens i Cyprian są zaliczeni do świętych, gdyż święte było ich życie, a nauka ich zgodna z nauką Kościoła. Tertulian i Orygenes znajdują się tylko wśród pisarzy Kościoła, ponieważ w swej nauce częściowo odeszli od niego. Mimo to dla wielkich swych zasług w obronie wiary, otrzymali oni w dziejach Kościoła odpowiednie miejsce. Wskazuje to na tolerancję i sprawiedliwość Kościoła.
2. SPOSOBY DOPEŁNIANIA POKUTY W PIERWSZYCH WIEKACH
Praktyka spowiedzi w Kościele w pierwszych wiekach różnicuje się ze względu na odmienne warunki społeczne i kulturalne, a nawet klimat i temperament ludzi. Nieco inna praktyka w dziedzinie pokuty powstaje na Zachodzie i na Wschodzie, inna w Małej Azji, a jeszcze inna w Aleksandrii Egipskiej i Kartaginie.
Szczególnie w czasie prześladowań, tj. od założenia Kościoła przez Chrystusa do ogłoszenia wolności wyznawania religii chrześcijańskiej (edykt mediolański w 313 roku), Kościół, a mianowicie jego głowa — papież, z trudnością mógł utrzymać jedność wiernych w rzeczach istotnych, jak np. karność kościelną. Widać to choćby z listu Klemensa I do Koryntian, w którym burzycieli nie karci, ale z miłością napomina. Toteż nic dziwnego, że w tym czasie powstały pewne różnice rytu, ceremonii i obrządków. Kościół nie miał ani możności, ani czasu, by w te rzeczy wchodzić.
a) AFRYKA
Zacznijmy przegląd od Afryki, gdzie w pierwszych wiekach wysuwają się na pierwszy plan Kartagina i Aleksandria. Temperament południowy — impulsywny, płomienny w wystąpieniach, ale i krańcowy dawał tu godne uwagi i gdzie indziej mało spotykane objawy. Chrześcijańscy mieszkańcy Afryki byli gorącymi wyznawcami swej wiary, zagrożeni prześladowaniem, gotowi byli od razu oddać za nią swe życie, ale gdy poganie stosowali zbyt wyszukane środki, wielu od Chrystusa odstępowało, i składało ofiarę bogom i zeznanie odstępstwa na piśmie. Za panowania cesarza Kommodusa w r. 180 miały miejsce pierwsze wypadki męczeństwa chrześcijan w Afryce. Na sąd prokonsula do Kartaginy przyprowadzono dwunastu chrześcijan z miasteczka Scyllium w Numidii. Przyznali się oni dumnie do wiary, odmówili złożenia ofiary bogom i przysięgi cesarzowi. Skazano ich na ścięcie i wyrok wykonano.
Inaczej jednak zachowali się chrześcijanie afrykańscy w czasie prześladowań za panowania Decjusza. Wielu było odstępców, a niektórzy z wiernych posiadając znajomości czy też odpowiednie środki, postarali się o fikcyjne dokumenty, zaświadczające złożenie ofiary bogom. Obie te kategorie osób pragnęły po ustaniu prześladowań Decjusza powrócić ponownie do Kościoła. I tu powstało trudne zagadnienie, kogo z nich przyjąć i na jakich warunkach. Odstępstwo od wiary uważano bowiem za tak wielki grzech — bałwochwalstwo, że takich grzeszników przyjmowano do Kościoła dopiero na łożu śmierci.
Mogło to zdarzyć się i wcześniej, gdy jakiś męczennik dawał im list z zaświadczeniem ofiarowania za nich własnych cierpień i śmierci. Wtedy udzielano im rozgrzeszenia. Niektórzy odstępcy nadużywali tej praktyki. Ich kapłani przedostawali się do więzień w chwili przygotowania męczennika na śmierć uzyskując listy z podpisem, a potem wpisywali na nich nazwisko dowolnego grzesznika odstępcy.
Św. Cyprian, biskup Kartaginy, który odznaczał się wielką miłością dla cierpiących, będąc w więzieniu wydawał takie listy, pisał jednak do swego kleru: „Z wielką boleścią serca dowiaduję się, że są tacy, którzy kierując do mnie listy, bym je zbadał i udzielił odpuszczenia upadłym… odważają się dawać im przed udzieleniem rozgrzeszenia Eucharystię… W ten sposób odważają się profanować Święte Ciało Pańskie”. „Są też tacy, którzy podają do podpisania męczennikom niewypełnione listy, gdzie potem mogą sobie kogo chcą wpisywać. I dlatego proszę, byście tylko tych, których sami znacie i których pokutę za zbliżającą się do końca uważacie, wpisywali imiennie na listy i kierowali je do nas, jako odpowiadające godności wiary i dyscypliny”. (Epistula 15).
Wśród mieszkańców Afryki liczni byli wielcy grzesznicy, którzy daleko zabrnęli w grzechy lecz za to po nawróceniu starali się winy swe zgładzić najsurowszą pokutą, upokorzeniem, publicznym wyznaniem win oraz niezwykłą przykładnością i surowością życia, heroicznymi czynami dla Boga i Kościoła.
Jako przykład przytoczyć tu można imiona dwóch świętych: ojca Kościoła Cypriana (+ 258) i doktora Kościoła Augustyna (+430).
Prócz pokuty prywatnej (spowiedź uszna i sekretna, która i dziś się odbywa) praktykowano i pokutę publiczną. Była ona długa i uciążliwa, a sama chwila tzw. pogodzenia się z Kościołem (reconciliatio) pełna surowości. Widać to z przykładu, który podaje Jan Klimak (+600): W Aleksandrii Egipskiej zjawił się człowiek, który okazał się zbójcą. Umieszczono go w klasztorze dla pokuty. Po tygodniu wyznał on swe grzechy i dał do zrozumienia, że gotów jest poddać się najsurowszej pokucie, po czym uzyskał warunki publicznego wyznania grzechów. W oznaczony dzień, w czasie Mszy św., po Ewangelii wprowadzono grzesznika do zakonnego kościoła jak zbrodniarza ze związanymi z tyłu rękoma, przyodzianego we włosiennicę, z głową posypaną popiołem. Kilku zakonników ciągnęło go na powrozie, a inni siekli rózgami ku przerażeniu otoczenia. Gdy był już na progu świątyni, kapłan penitencjariusz zawołał głosem wielkim: „Zatrzymaj się, nie jesteś godzien stawiać tu swych stóp”! Przejęty tym grzesznik upadł na ziemię zalewając się łzami i leżąc krzyżem, prosił obecnych o wstawiennictwo. Następnie kazano mu podnieść się i wobec wszystkich odbyć spowiedź publiczną. Wtedy zaczął on wyznawać swe grzechy, z których jeden był większy od drugiego. Podobne ceremonie dobrze wyrażały tragizm duszy odłączonej od Boga, smaganej wyrzutami sumienia i pokusami, błąkającej się i nie znajdującej oparcia.
Dla ludzi północy, dla Gotów, którzy wkroczyli do Italii i tam przyjmowali z czasem chrześcijaństwo, podobna pokuta była trudna do przyjęcia.
b) RZYM
W Rzymie pokuta była ściśle określona, oszczędzano niepotrzebnych upokorzeń, grzesznika nie usuwano z Kościoła, a tylko wyłączano z Komunii św.
Sozomenes (początek V wieku) tak opowiada o zwyczajach pokutnych w Rzymie:
„Pokutujący zajmują określone miejsce, zachowując postawę wyrażającą smutek i przygnębienie. Gdy Msza św. zbliża się do końca, nie biorą udziału w świętych Tajemnicach, leżą krzyżem na ziemi płacząc i wzdychając. Biskup łączy się z nimi w smutku, kładąc się na chwilę przy nich na ziemi, co czyni i tłum, znajdujący się w kościele. Biskup powstaje pierwszy nakazując powstanie i swej asyście, odczytuje modlitwę nad pokutnikami i (odchodząc) żegna się z nimi. Każdy z pokutników zaczyna pokutę umartwiając się przez posty, pozbawienie siebie łaźni (przebywanie w łaźni było ulubioną przyjemnością Rzymian, patrz ,,Quo vadis”) — powściągliwość i praktykowanie innych nałożonych mu obowiązków aż do Wielkanocy. W oznaczonym dniu, ukończywszy w ten sposób spłacanie swych długów pokutnych, był pokutujący uwolniony od swych grzechów i dopuszczony na nowo do społeczeństwa wiernych. Oto co kapłani rzymscy praktykują od dawna aż do dnia dzisiejszego”.
Rzym więc posiadał inną praktykę. Pokuta publiczna i tu istniała, ale była utrzymana w ściśle określonych granicach. Sam biskup rozstrzygał na wstępnej spowiedzi — próbnej, jaką ma być pokuta i jeżeli publiczna, to jakie z popełnionych grzechów mają być wyznane publicznie. (Chodziło o zabezpieczenie wiernych przed zgorszeniem).
Papież Marcelin (+304) wydzielił w Rzymie 25 kościołów jako parafialne, a trzy bazyliki poza murami miasta: św. Piotra, św. Pawła i św. Wawrzyńca przeznaczył na spowiedź. Tam wysłani z miasta kapłani chrzcili pogan i spowiadali pokutników.
c) KONSTANTYNOPOL
Jeszcze inaczej było w Konstantynopolu. Tu biskup nie udzielał sam Sakramentu Pokuty, ale wyznaczał w tym celu osobnego kapłana zwanego penitencjarzem, który w jego imieniu przyjmował grzeszników i nakładał na nich pokuty publiczne.
Ludzie Wschodu nieraz głębiej sięgali w sprawy religijne filozofując i ulegając natchnieniom mistycznym, odczuwali też silniej potrzebę uzewnętrznienia swych przeżyć. Na tym tle zjawiały się nieraz nadużycia. Byli grzesznicy, którzy przyznawali się do większej liczby grzechów na publicznym ich wyznaniu, niż na pierwszej, wstępnej, przygotowawczej spowiedzi.
Sokrates (IV w.) w swej Historii Kościoła wspomina o pewnej penitentce, która wywołała takie zgorszenie w przepełnionym tłumami kościele, wyznając wszystkie swe grzechy od dni młodości, że patriarcha Nektariusz musiał znieść spowiedź publiczną (391 r.) Pozostała tylko spowiedź prywatna, uszna. Ponieważ kapłani na Wschodzie byli żonaci i obarczeni licznym nieraz potomstwem, na którego utrzymanie musieli pracować, dlatego wierni większym zaufaniem obdarzali zakonników. Ich habit, odrębny sposób życia, całkowite poświęcenie się Bogu wzbudzały zaufanie i szacunek. Dla nich bardziej był odpowiedni tytuł „ojca duchownego”. W ten sposób spowiedź powoli przeszła w ręce zakonników, a ponieważ ci mieli więcej czasu dla penitentów, spowiedź stawała się częstsza. Częsta spowiedź prowadziła do udoskonalenia duszy, gdyż materią jej były nie grzechy śmiertelne lecz tylko powszednie. Stąd widać, że myśl o doskonałości duszy powstaje najpierw na Wschodzie.
Grecy zaczynają wymagać od spowiedników daru czytania w duszach i osobistej świętości, mają być oni nie tylko spowiednikami, ale i kierownikami dusz, muszą być „pneumatikoj” (uduchowieni).
Zwyczaj spowiadania się u mnichów, obok następstw dodatnich, pociągnął za sobą i następstwa ujemne. Spowiedź tak dalece przeszła w ręce zakonników, że mnich Jan Postnik (XI w.) w Konstantynopolu pisze, że tylko zakonnicy mają prawo spowiadania. Mareki patriarcha Efezu, przywrócił dawną równość w tym względzie pomiędzy klerem świeckim i zakonnym, ale widocznie nie weszło to od razu w życie, skoro Baudouin, który był cesarzem łacińskim w Konstantynopolu w 1202 r. skarży się papieżowi Innocentemu III, że spowiedź tu należy całkowicie do zakonników.
Na Wschodzie tak bardzo zwracano uwagę na uduchowienie spowiedników, że zapominano często pytać o to, czy spowiednik ma święcenia kapłańskie. Toteż niektórzy grzesznicy nie odróżniali kapłana od zakonnika, duchownym był dla nich każdy, kto miał tonsurę (zakonnik, pustelnik).
Ciekawe jest przesłuchanie na synodzie w r. 869 niejakiego Teodozjusza, który wypełnił Sakrament Pokuty, ale nie wiedział u kogo. Oto niektóre pytania i odpowiedzi zapisane na 17 sesji tego synodu:
„Legaci papiescy:
Czy spowiadałeś się z grzechów swoich i otrzymałeś pokutę?
Tak — odpowiedział Teodozjusz.
U kogo spowiadałeś się i od kogo otrzymałeś rozgrzeszenie?
Ten, który mi dał pokutę, umarł.
Najświętsi legaci starożytnego Rzymu powiedzieli — Jak on się nazywał?
Nie wiem. Wiem tylko, że był on pustelnikiem, że miał tonsurę i że 40 lat spędził stojąc na kolumnie (stylita).
Najświętsi legaci powiedzieli: Czy on był kapłanem?
Nie wiem, — odpowiedział Teodozjusz. On był zakonnikiem i ja miałem doń zaufanie.
Najświętsi legaci powiedzieli: I wypełniłeś pokutę?
Dzięki Bogu spełniłem ją, gdyż jestem chrześcijaninem”.
Nadużycia tego rodzaju były powszechne na Wschodzie (w Aleksandrii, Antiochii i Konstantynopolu) tak, że patriarcha Aleksandrii Marek zapytał Bolsamona, największego prawnika owych czasów (XII w.), jak powinno być według prawa, a ten dał mu budującą odpowiedź: Tylko biskupi mają prawo spowiadania, księża tylko z ich delegacji, a mnisi nie-kapłani tego prawa nie mają.
d) MAŁA AZJA, ANTIOCHIA
A jaka była praktyka pokuły w Malej Azji i pobliskiej jej terytorialnie Antiochii?
Już św. Paweł, który w Małej Azji założył szereg kościołów-gmin, miał duże trudności z wiernymi. Przesadny mistycyzm, wpływ filozofii pogańskiej, surowość starotestamentowa paczyły i mąciły czystą naukę chrześcijańską. Wpływy te zniekształciły przede wszystkim naukę Kościoła o Chrystusie, ale miały także ujemne znaczenie dla teorii i praktyki sakramentów, szczególnie Pokuty i Eucharystii. Te błędne nauki spowodował w łonie Kościoła gnostycyzm. Powstał on Już przed Chrystusem i chciał połączyć wszystkie religie Wschodu, tak jak Aleksander Macedoński zjednoczył na krótki czas wszystkie państwa Wschodu w jedno wielkie imperium.
Przy zetknięciu z religią chrześcijańską zapragnął gnostycyzm i ją wciągnąć w sferę swej działalności, zbliżając się do niej tak dalece, że niektórzy gnostycy przyjmowali pozornie chrzest (Szymon Czarnoksiężnik, Marcjon). W praktyce jednak włączali oni tylko niektóre pierwiastki religii chrześcijańskiej do swej doktryny i starali się pozyskać pewną liczbę wyznawców dla swej nauki. Poglądy ich należały nazwać dualizmem, gdyż mówili zarówno o Bogu i jego poznaniu, jak też i o materii, która jest źródłem wszelkiego zła. Boga według nich należało poznawać przez pewien mistycyzm, wizje i tajemne praktyki. Ciało, jako pierwiastek zła, jędrni, asceci — umartwiali, inni nim gardzili dopuszczając się krańcowej zmysłowości. Ponieważ materia jest zła, nie ma zmartwychwstania ciała. Chrystus też nie zmartwychwstał, zresztą nie jest Synem Bożym, lecz stoi niżej od aniołów. Nie uznawali również gnostycy tajemnicy Wcielenia, gdyż Chrystus miał według nich tylko ciało pozorne, pozornie więc umarł na krzyżu, a świat odkupił przez to, że nauczył, jak ludzie mają się wyzwolić z więzów materii. Zbawienie ma polegać na tym, że człowiek własną pracą osiągnie gnozę, tj. poznanie Boga przez zwalczenie materii.
Zapytywani przez chrześcijan, o pochodzenie tej nauki powoływali się gnostycy na jakieś nieistniejące objawienie, dane jakoby Marii Magdalenie lub jednemu z apostołów. Św. Piotr, ,św. Paweł, św. Jan, św. Juda oraz św. Ignacy Antiocheński zwalczali tę herezję.
Ponieważ gnoza oznacza poznanie, a niektórzy z ojców Kościoła szczególnie dążyli do poznania Boga, dlatego są autorowie odróżniający gnozę chrześcijańską od gnozy fałszywej. Ślady walki z gnostycyzmem znajdują się w listach apostolskich i pasterskich, czyli w Piśmie św. Nowego Testamentu. Na tle gnozy powstały dwie sekty, przeciwne sobie w nauce, działające w różnych miejscach, a jednak łączące się w zwalczaniu nauki Chrystusa. Założycielami ich byli Nowat i Nowacjusz. Pierwszy z nich był kapłanem w Kartaginie. Występował przeciw św. Cyprianowi, zarzucając mu, że nie jest dostatecznie pobłażliwy dla tych, którzy odpadli od wiary w czasie prześladowań. W r. 251 Nowat podążył do Rzymu, gdzie złączył się z Nowacjuszem, kapłanem rzymskim. Nowacjusz występował przeciw papieżowi Korneliuszowi, ponieważ, według jego przekonania, był on zbyt pobłażliwy dla odpadłych od wiary. Sprowadził on nawet do Rzymu trzech biskupów, swych zwolenników i ci wyświęcili go na biskupa rzymskiego. W ten sposób został antypapieżem. Jednak żadnej władzy nie uzyskał ani na chwilę, a najbliższy synod potępił go.
Ponieważ według nauki gnostyckiej śmierć Chrystusa była tylko pozorna, a On sam nie był Bogiem, przeto nie istnieje spowiedź z rozgrzeszeniem. Każdy wierny spowiada się w duszy swej jedynie Bogu, czyli korzy się przed Nim pracując nad usunięciem wpływów ciała. Nie ma też Eucharystii, gdyż ciało jest złe, a Chrystus miał tylko pozorne ciało.
To dwojakie stanowisko nie pozostało bez wpływu na opinię chrześcijan, wśród których jedni uważali, że nie można rozgrzeszać tych, co powtórnie wpadli w ten sam ciężki grzech, a inni natomiast tak dalece posuwali swe miłosierdzie, że gotowi byli nadużywać libelli martyrum, tj. wspomnianych wyżej listów męczenników. W wypadkach najcięższych grzechów (bałwochwalstwo, mężobójstwo, cudzołóstwo) przedkładano te listy biskupowi, by uzyskać ponowne przyjęcie do Kościoła.
Co do powtórnego dopuszczania się tego samego ciężkiego grzechu, to ogólne zdanie od II do V wieku było takie, że nie można w tych przypadkach dawać rozgrzeszenia. Tak nauczali: Klemens Aleksandryjski, Tertulian, św. Augustyn, św. Ambroży i św. Cyprian Kartagiński. Różnił się jednak od nich w opinii św. Jan Złotousty, który odznaczał się wielkim miłosierdziem dla grzeszników. Zwykł on mawiać: „Jeżeli wpadniecie na nowo w grzechy, czyńcie na nowo pokutę. Za każdym razem, gdy zgrzeszycie, idźcie do mnie, a ja was uleczę” (Homilia o św. Łazarzu).
Najbardziej surowe stanowisko w stosunku do pokuty zajmowali Nowacjanie. Mimo, że nauka ich chyliła się do upadku i wkrótce miała zaniknąć, biskup ich Sinnion wystąpił przeciw św. Janowi Złotoustemu. Wystąpienie jego przyczyniło się do potępienia, zasądzenia a wkrótce i zesłania na wygnanie Świętego, gdzie życia dokonał.
Wielu mieszkańców Małej Azji nie rozumiało dobrze istoty Sakramentu Pokuty. Oto biskup Asteriusz z Pontu pisze o grzesznikach, których trzeba zachęcać do spowiedzi, jak również i o takich, którzy po spowiedzi zaniedbują wykonania pokuty: „Chorzy otaczają siebie we dnie i w nocy lekarzami, na wszystkie strony wydają pieniądze, zgadzają się na surową dietę, pozbawiają wielu rzeczy nieraz, choć są sybarytami, nie piją nic prócz wody; a ty, który masz duszę chorą, gdyś się wyspowiadał dla formy i dla formy okazałeś mi swą słabość, pozostawiasz swą chorobę, by dalej zakażała organizm, aż gangrena obejmie całe ciało” (Homil. XIII).
3. DALSZY ROZWÓJ PRAKTYKI POKUTY
1) Zanik pokuty w Małej Azji
Stosunki kościelne w Małej Azji były powikłane ale i bardzo ciekawe i pouczające. Zachodnie wybrzeże Malej Azji (miasta; Efez, Milet, Smyrna, Laodycea czyli dorzecze rzeki Meander), kolebka filozofii i kultury europejskiej, było terenem wulkanicznym, narażonym na wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi i związane z tym klęski, Te warunki przyrodzone skłaniały ludzi do pesymizmu i zbytniej wiary w potęgę zła, nieufności we własne siły i pomoc łaski Bożej. Szła za tym często rozwiązłość życia i odstępstwo od wiary.
Dość powiedzieć, że w Małej Azji znalazł się biskup Paweł z Samosaty, który twierdził, że Chrystus nie potrzebuje czci publicznej nawet w święto Zmartwychwstania, sam zaś w tym dniu w katedrze słuchał śpiewu chóru kobiecego, który oddawał cześć jego osobie.
Toteż już św. Paweł miał z wiernymi w Małej Azji największe trudności. Niektórzy z nich wierzyli w potęgę aniołów, nawet upadłych, a nie doceniali roli Chrystusa Pana jako pośrednika i Zbawiciela, nie rozumieli znaczenia Jego śmierci krzyżowej. Nie dowierzali też św. Pawłowi, który ich nauczał.
Właśnie owi mieszkańcy Małej Azji przybyli na proces Apostoła w Rzymie, gdzie świadczyli przeciw niemu stając się w ten sposób przyczyną jego śmierci. Z końcem I wieku rozpowszechnił się w Małej Azji pogląd heretycki (gnostycyzm), który ponad Chrystusa wynosił aniołów oraz eonów czyli duchów, jakich Bóg wyłonił z siebie i wszystko przez nich czynił. Św. Jan Ewangelista broniąc wiary walczył z tą herezją, co przyczyniło się do jego zesłania na wyspę Patmos, gdzie napisał swe „Objawienie” (Apokalipsę).
Przepowiada w niej siedmiu kościołom (liczba symboliczna, oznaczająca tu wszystkie kościoły Malej Azji) zagładę, jeżeli się nie poprawią. Siedmiu aniołom tj. biskupom lub wprost kościołom wyrzuca grzechy własne albo ich diecezji: porubstwo, brak miłości Bożej, letniość (ani żeś zimny, ani gorący); dwom diecezjom zarzuca wprost, że są bożnicą szatana. Groźba ta jest naprawdę straszna i wymowna: „Ale mam przeciw tobie, mówi Bóg do biskupa Efezu, że odstąpiłeś od dawniejszej miłości twojej (ku Bogu). Pamiętaj przeto, coś stracił i czyń pokutę, a wróć do dawniejszych uczynków. Bo jeżeli nie, to przyjdą do ciebie i poruszą świecznik twój z miejsca swego, jeśli nie będziesz pokuty czynił” (Objaw. II 4. 5).
Znaczenie wyrazu świecznik tłumaczy sam św. Jan „…a siedem świeczników — to siedem kościołów” (Objaw. I, 20).
Widocznie pokuta grzeszników nie była dostateczna w stosunku do win, gdyż w VII w. przyszli Arabowie i świeczniki całkowicie pogasły: z kilkudziesięciu biskupstw nie pozostało tam ani jedno. Sytuacja nie zmieniła się, gdy po Arabach zajęli kraj Turcy. Dziś w Małej Azji, chociaż rozwija się życie, kłoszą się żyzne pola, dojrzewają obficie jarzyny i owoce, wiara chrześcijańska przestała niemal istnieć. Jak podaje „Atlas Hierarchicus” z 1929 roku, w całej Azji Mniejszej było tylko 12 księży obcokrajowców, a księży tubylców ani jednego.
Do każdego chrześcijanina, który trwa w grzechu śmiertelnym można by zastosować słowa Pisma Św.: „Pospiesz nawrócić się do Pana, a nie odkładaj ode dnia do dnia. Nagle bowiem przyjdzie gniew Jego, a czasu pomsty zagubi cię”. (Ekli. V, 8).
2) Pokuta w życiu jednostki: św. Cyprian i św. Augustyn
Niejeden tymczasem grzesznik myśli sobie: cóż kiedy sama przyroda i warunki życia, jak usposabiały wiernych Małej Azji, tak i mnie usposabiają do podobnego postępowania. Nikt nie może zaprzeczyć wpływów przyrody na naszą duszę, ale poza nimi istnieje jeszcze wola ludzka i nade wszystko łaska Boża, a gdzie jest więcej trudności i pokus, tam więcej Bóg daje łaski.
Oto co mówi w podobnych okolicznościach św. Paweł: „Pokusa nie jęła się was inna, jeno ludzka, a wierny jest Bóg, który nie dopuści kusić was ponad wasze siły, ale razem z pokusą da też i wyjście, abyście ją przetrzymać mogli” (I Kor. X, 13). Ale o tę łaskę trzeba się modlić, jak poucza Pan Jezus: „Módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie” (Łk. XXII, 40).
Człowiek narażony na grzechy i pokusy szczególnie powinien się modlić. Wszak z Małej Azji, z najbardziej zepsutego i oddanego zabawom i lekkiemu życiu środowiska, jakim była Antiochia (mówi o tym zepsuciu cesarz Julian Odstępca, który w tym mieście jakiś czas mieszkał i chciał w nim podźwignąć i odnowić religię pogańską), — wyszli wielcy święci, jak św. Bazyli Wielki i św. Jan Złotousty. A sto lat wcześniej żyjący św. Cyprian, biskup Antiochii Pizydyjskiej, potędze modlitwy zawdzięcza swe nawrócenie. Warto na tym miejscu przytoczyć szczegóły z jego biografii.
Późniejszy święty i męczennik był początkowo poganinem i czarnoksiężnikiem w Antiochii. Zwracała się do niego „złota młodzież” męska, by z pomocą swych czarów zmuszał do poddania się uwodzicielom te panny, które skutecznie opierały się pokusom.
Pewnego razu z polecenia Aegidiusza,- bogatego młodzieńca, zaczął on poddawać działaniu swych praktyk pewną dziewicę szlachetną i niezwykłej piękności — Justynę. Wkrótce jednak tak zachwycił się jej urodą, że zaczął ją zdobywać już nie dla Aegidiusza, ale dla siebie samego. Justyna znalazła się wobec dwóch, przenoszących zdawało się jej siły pokus: jedna to oddziaływanie czarów, a druga to prawdziwa miłość ku Cyprianowi, która powoli zrodziła się w jej sercu. Wielu poetów wzięło ten dramatyczny moment za temat swych utworów. W dramacie Calderona pod tytułem „Mag”, w IV akcie, widzimy jak Justyna słysząc w czasie pięknej, letniej nocy głos słowika, podziwia jego uczucia do słowiczki wyrażone w śpiewie i zwraca się do Boga w gorącej apostrofie, żaląc się, że już nie ma sił do walki. Jeżeli malutkie serduszko ptaszyny jest tak miotane miłością, to cóż dopiero dzieje się w jej wielkim, bo ludzkim, a do tego kobiecym sercu! Justyna nieustannie modli się o pomoc. I pomoc przychodzi z góry. Justyna nie tylko nie ulega Cyprianowi, ale siła jego magii załamuje się zupełnie na jej wierze i modlitwie. Cyprian nawraca się. Jako chrześcijanin boleje głęboko nad swymi winami i całe życie chce poświęcić pokucie. Zwrot następuje w nim tak nagły i siła działania łaski jest tak wielka, że były mag staje się od razu w pełni dojrzałym chrześcijaninem. Potrzeby i nalegania ze strony Kościoła skłaniają go wkrótce do przyjęcia święceń kapłańskich, a następnie do zostania biskupem Antiochii. Zamiast pokuty w ciągu całego życia, Bóg zesłał mu dla zadośćuczynienia za grzechy niezwykle ciężką śmierć; męczono go po wiele razy i bardzo okrutnie. Cyprian wytrzymał tortury i umarł jako wielki męczennik. W tym samym dniu umęczono i Justynę.
Innym przykładem wpływu modlitwy na nawrócenie się może być św. Augustyn.
Święty Augustyn, doktor Kościoła (ur. w r. 354, um. W r. 439) urodził się w Tagaście w Afryce Północnej z mieszanego małżeństwa, które były wtedy częste: ojciec, urzędnik był poganinem, matka gorliwą chrześcijanką. Matka — św. Monika wychowywała go tkliwie w wierze chrześcijańskiej, ojciec jednak nie dopuścił do chrztu syna, toteż żywa, pobudliwa natura chłopca nie miała tego hamulca. jakim mogła być otrzymana na Chrzcie św. łaska.
Gdy Augustyn poszedł do szkoły w rodzinnym mieście, zaczął ulegać złym przykładom kolegów. Kiedy w 19 roku życia wyjechał do Kartaginy na dalsze studia, miał już, mimo że nie zawarł małżeństwa, syna. Wykształcony filozoficznie wpadł w herezję właśnie taką, jaka jego postępowanie usprawiedliwiała. Istnieją dwa pierwiastki dobry i zły, które walczą z sobą. Człowiek jest ich igraszką i dlatego nie może oprzeć się złemu. Tak nauczali manichejczycy.
Św. Monika modliła się za syna, pokutowała, zwracała się z prośbą o ratunek do Boga i ludzi. Augustynowi coraz ciężej było na duszy, choć był młody i bardzo utalentowany. Pewien biskup, którego prosiła o zaopiekowanie się młodzieńcem, odpowiedział jej: „Matko, syn tylu łez nie zginie!” I rzeczywiście pomoc przyszła ze strony najmniej spodziewanej. Augustyn miał nieustanne wątpliwości w wyznawanej przez siebie wierze manichejskiej. Gdy dowiedział się o przyjeździe znakomitego, jak mówiono, biskupa manichejskiego Fausta, udał się do niego i powrócił zupełnie rozczarowany. Wychwalany heretycki biskup okazał się zupełnym nieukiem. Od tego czasu zaczął szukać prawdy w rozmowach z głębszymi, wierzącymi kolegami. W rozmowach tych brała zwykle udział i św. Monika. Jeden z towarzyszy Augustyna powiedział, że najważniejszą rzeczą dla odnalezienia zgubionej ścieżki życiowej jest iść za głosem Bożym, skoro go tylko Bóg skieruje do naszej duszy.
Zmęczony walką wewnętrzną siedział pewnego dnia Augustyn w ogrodzie swej willi pod Mediolanem i mówi! do siebie: „Dopóki powstrzymywać się będę: jutro, jutro, dlaczego nie rzeknę: dzisiaj! Czemuż w tej chwili nie położę końca moim cierpieniom? I wtedy usłyszał głos mówiący jakby z wysokości: „Bierz i czytaj! Bierz i czytaj!” Augustyn pobiegł do domu, otworzył .Biblię i natrafił na słowa świętego Pawła: „Jako w świetle dnia postępujmyż szlachetnie, nie w ucztach i pijaństwie, nie w rozpuście i wszetecznictwie, nie w zwadzie i zazdrości. Lecz przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, a nie ulegajcie pożądliwościom w staraniu o ciało”. (Rzym. XIII, 13).
Rozmowy i kazania biskupa Mediolanu św. Ambrożego doprowadziły Augustyna do Sakramentu Chrztu. Monika dożyła tej szczęśliwej chwili, że mogła razem z nawróconym synem siedzieć w Ostii nad morzem i oczekując na okręt do Afryki prowadzić z nim rozmowy o Bogu.Chwilę tę przedstawia Ary Szeffer na swym obrazie. Już przedtem pokuta św. Moniki, sprawiła, że i mąż jej przed śmiercią się nawrócił. Augustyn został świętym jednym z najznakomitszych uczonych Kościoła. Nawrócenie swe opisał w „Wyznaniach”, a z rozmów prowadzonych z kolegami przed nawróceniem powstały pierwsze jego prace.
Łaskę nawrócenia i pojednania z Bogiem wysłużyły mu niewątpliwie ofiarowywane zań długie i wytrwałe modlitwy oraz cierpienia jego matki.
3) Dalszy rozwój praktyki Sakramentu Pokuty w Kościele
Mówiąc o pokucie publicznej trzeba zaznaczyć, że od wczesnego średniowiecza łączyła się ona z okresem wielkiego postu: zaczynano pokutę od Środy Popielcowej, od posypania głowy popiołem i pełniono ją aż do Wielkiego Czwartku, gdy następowało pojednanie grzeszników z Bogiem, Powstałe przy tym liczne i piękne zwyczaje trwają do dziś jako obrzędy liturgii wielkopostnej.
Oto w dużym skróceniu obrzędy usunięcia z Kościoła grzeszników pokutujących, a następnie ich przyjęcia.
Usunięcie pokutników z Kościoła. Zebranych w kościele w Środę Popielcową grzeszników spotykał penitencjariusz biskupa i wyznaczał im pokutę. Następnie zbliżali się oni do biskupa, który posypywał ich głowy popiołem mówiąc: „Pamiętaj człowiecze, że proch obrócisz”, pokrapiał wodą święconą i przyodziewał w szaty pokutne.
Gdy pokutnicy leżeli krzyżem, śpiewano 7 psalmów pokutnych i litanię do Wszystkich Świętych. Potem przemawiał biskup, przypominając, że jak Adam za grzech został wygnany z raju, tak oni za grzechy swe muszą na czas pokuty być wydaleni z Kościoła.
Następnie biskup brał jednego z penitentów za prawą rękę, a ten z kolei innych i w ten sposób wyprowadzał z kościoła szereg pokutników niosących zapalone świece.
W czasie pochodu biskup zachęcał do modlitwy i dobrych uczynków, wskazując przy tym na miłosierdzie Boże. Drzwi kościoła zamykały się za wychodzącymi.
Pogodzenie z Kościołem. Przed Mszą św. w Wielki Czwartek uroczystość zaczynała się również od śpiewu 7 psalmów i litanii. Pokutnicy z pogaszonymi świecami w ręku leżeli krzyżem przed drzwiami, a biskup z klerem klęczał przed ołtarzem i podczas śpiewania litanii trzy razy wysyłał diakonów z zapalonymi świecami, którzy przed pokutującymi śpiewali wersety z Pisma św. mające podnieść ich na duchu.
Inwokacje były następujące:
Pierwsza — „Żyję ja, mówi Pan; nie chcę śmierci grzesznika lecz, aby się nawrócił i żył”.
Druga — „Czyńcie pokutę, albowiem przybliżyło się Królestwo Boże”.
Trzecia – „Podnieście głowy wasze, bo się przybliża odkupienie wasze”.
Przyniesioną świecą zapalano świece pokutników i archidiakon przywoływał ich do biskupa wychodzącego ku nim z asystą, ze śpiewem wersetów: „Przyjdźcie synowie, słuchajcie mnie, bojaźni Bożej nauczę was” (3 razy), a potem antyfony: „Pójdźcie do Niego i bądźcie oświeceni, a oblicza wasze nie będą zawstydzone”.
Archidiakon prosił biskupa o przebaczenie dla zbliżających się do drzwi penitentów.
W odpowiedzi na śpiew chóru: „Powstańcie (levate)”, pokutnicy powstawali przed biskupem zasiadającym pośrodku kościoła, chór zaś śpiewał antyfony: „Zaprawdę mówię wam, radość będzie przed aniołami Bożymi i nad jednym grzesznikiem pokutę czyniącym” oraz „Synu, trzeba się weselić, że ten brat twój był umarły, a ożył, zginął, a znalezion jest”.
Rozgrzeszenie poprzedzały modlitwy, w których zwracano się do miłosierdzia Chrystusa. W czasie, gdy chór śpiewał psalmy 50, 55 i 56, biskup klęczał, pokutujący leżeli z twarzami zwróconymi ku ziemi. Następnie biskup powstawszy pokrapiał ich wodą święconą, okadzał i mówił: „Powstańcie, którzy śpicie, powstańcie z martwych, a oświeci was Chrystus”. Po czym biskup udzielał im rozgrzeszenia. Przy zachowaniu tych obrzędów na Wschodzie dzielono pokutników w niektórych kościołach na 4 stopnie zależnie od prawa do pewnego miejsca i postawy w kościele na Mszy św.: płaczący, słuchający, klęczący i stojący. Zwyczaj ten był partykularny: ani Konstytucje Apostolskie, ani św. Jan Złotousty w Antiochii nic o tym nie mówią.
Na Zachodzie wyznaczano cztery rodzaje praktyk pokutnych. Były one następujące:
1. Noszenie ubogiej odzieży i chodzenie bez obuwia,
2. posty o Chlebie i wodzie trzy dni w tygodniu przez okres od tygodnia do roku,
3. biczowanie siebie
4. pielgrzymki do dalekich miejsc świętych.
Jakość pokuty.
Gdy w starożytności chrześcijańskiej pokuta miała na celu leczenie duszy, to w średniowieczu widziano w niej karę. Stąd powstała zamiana jednej kary na drugą, a nawet pod wpływem germańskich pojęć prawnych wprowadzono kary pieniężne. Gdy zaczęto zamieniać pokutę – karę na inne dobre uczynki, pokuta publiczna powoli zanikała i była już tylko stosowana wobec publicznych, notorycznych grzeszników, a w wieku XI zniknęła zupełnie.
Ilość pokuty. Już wcześnie daje się zauważyć dążenie do ograniczenia dowolności w nakładaniu pokuty. W tym celu powstają pisane normy. Najpierw są to listy kanoniczne, nieraz takich autorów jak św. Grzegorz Cudotwórca, św. Bazyli Wielki lub św. Grzegorz z Nyssy. Z kolei ich miejsce zajmują penitencjały, — książeczki, w których każde przestępstwo miało odpowiednią co do jakości oraz ilości karę (miarę kary).
Potem, gdy kary zaczęto zamieniać na inne, łatwiejsze do spełnienia dobre uczynki, penitencjały zastąpiła pokuta dowolnie nakładana przez spowiedników. W wieku XVI sprawę pokuty unormował sobór trydencki.
Rozważania na temat materii spowiedzi (jakie bywają grzechy; patrz wyżej) oraz praktyka układania penitencjałów, doprowadziły z biegiem lat do powstania podręczników teologii moralnej, które dziś studiują w czasie swej nauki przyszli spowiednicy.
Rzymski rytuał wskazuje na dwie normy w stosunku do pokuty. — Powinna ona po pierwsze zależeć od materii grzechów, a po drugie posiadać prócz charakteru lekarskiego i charakter karny.
Powyższe, może nieco schematyczne wiadomości o rozwoju zwyczajów pokuty, wskazują na jedną doniosłą rzecz: Choć ludzie stale dążą do zmniejszenia i złagodzenia pokuty, czują jedno, że odsunięcie lub pomniejszenie jej karnej strony, rozmija się z samym celem pokuty, gdyż jak pięknie wyraził To św. Cyprian z Kartaginy: „Inną jest rzeczą dojść do przebaczenia, a inną dostać się do chwały”.
Sumienie każdego chrześcijanina w podobny sposób rozwiązuje tę sprawę.
Zaznajomiwszy się ze sposobem wykonywania Sakramentu Pokuty na przestrzeni dawnych wieków, popatrzmy teraz:
1. Z czego spowiadano się (materia spowiedzi)?
2. Kto spowiadał (minister spowiedzi)?
3. Jaki był porządek pokuty (5 warunków dobrej pokuty)?
4. Kiedy i gdzie się spowiadano?
5. Jaki był rytuał spowiedzi?
6. Jak stosowano odpusty?